Post
autor: Stani » 26 maja 2021, 10:54
Jaslo – z pamiętnika niem. sanitariusza
12 maja 1915 r., środa.
Wymarsz o godzinie 8 rano przez Jasło do Frysztaka. Zakwaterowanie w nowo wybudowanej szkole. Poprzedniej nocy spało tam 400 pojmanych Rosjan. Było odpowiednio brudno. Kiedy się o tym tylko pomyśli, gryzie cię wszystko.
W mieście Jasło jest wszystko polskie. Wielka firma za miastem. Wielki most kolejowy został wysadzony w powietrze, ogromne kawałki żelaza leżą nieskończenie pokrzywione w poprzek rzeki. Pionierzy wbijali duże pale w koryto rzeki. Wkrótce kolej znów będzie działać. Przechodzimy przez most awaryjny. Tak, jak to często na drodze przemarszu bywało. Teraz utknęliśmy w środku ruchomych w obie strony kolumn. Raz są strome góry, w których każdy musi chwytać za koła wozów, potem znowu się stromo schodzi. Po drodze spotykamy 3000, a potem znowu około 100 jeńców. Wielu rannych Niemców i Austriaków wracało na tyły.
Ich wszystkie puste plecaki załadowano, wracały razem z rannymi.
Dzisiaj zrobiliśmy 35 kilometrów, zjedliśmy obiad. O siódmej już była noc, kiedy dotarliśmy na kwatery. O godzinie 8:30 wszyscy musieliśmy znowu wyjść i zrywać liście z krzewów i drzew dla oficerów, aby ci mogli spokojnie odpocząć w nocy. Na złość, między nimi umieściliśmy wiele grubych gałęzi, aby ich żebra również były nieco niebieskie. Na dobranoc był dla wszystkich kubek czerwonego wina.