Heinrich Kurer von Perłowce
Perłowce to niewielka wieś na prawym brzegu Dniestru, kilkanaście kilometrów na północny zachód od Halicza.
https://www.google.pl/maps/@49.1754136, ... a=!3m1!1e3
Bardzo sugestywny i barwny opis walk, za które Heinrich Kurer otrzymał tytuł szlachecki, znalazłem w relacji Ferenca Molnara zamieszczonej w "Neue Freie Presse" z 6 września 1915, a spisanej 26 sierpnia tegoż roku.
Molnar spotkał się w „małym polskim dworku” z brygadierem Bolzano, dowodzącym brygadą nazwaną od jego nazwiska i ppłk. Sieglem, komendantem morawskiego IR. 81, który to pułk od niedawna miał cesarską decyzją nowego honorowego właściciela – Ericha von Falkenhayna.
- To ten sam Heinrich Bolzano von Kronstädt, który jako jednogwiazdkowy generał zakończył życie na froncie włoskim 17 czerwca 1918 roku. Wg wersji oficjalnej – zaginął pod Asiago, dowodząc 88. brygadą piechoty, a według wersji mniej oficjalnej – zginął na Montello (a więc dobre kilkadziesiąt kilometrów od Asiago) jako dowódca 25. brygady Landwehry, przy czym według jednych była to próba dezercji, a według innych - forma samobójstwa – szedł, nie ukrywając się, w kierunku linii wroga i nie reagował na kolejne wezwania, więc został zastrzelony. Prasa ówczesna, rzecz jasna, widziała to jeszcze inaczej. W kilku gazetach ukazała się informacja: „Bohaterska śmierć austriackiego generała. Jak donosi „Agenzia Stefani” ranny w czasie bitwy na Montello i wzięty do włoskiej niewoli austriacki generał-major i komendant dywizji Heinrich Bolzano von Kronstädt zmarł w szpitalu polowym.”
Obstlt. Siegl to Julius Siegl von Parkoszowice, z racji predykatu wymieniony w tym wątku.
Rozmowa dotyczyła pięciodniowych, ciężkich walk sprzed dwóch miesięcy, gdy Brygada Bolzano, a w jej składzie IR. 81 z Jihlavy, walczyła nad Dniestrem, mając za zadanie wsparcie głównych sił Korpusu Hofmanna (FML. Peter Hofmann), który znalazł się w niebezpiecznej sytuacji pod Haliczem. Właśnie w Perłowcach był dogodny do przeprawy bród, a jego opanowanie miało bardzo istotne znaczenia dla powodzenia w walkach o Dniestr.
Drugim walczącym tam pułkiem był pilzneński 35. pułk piechoty, a więc jednostka majora Heinricha Kurera. Pułk wchodził w skład austro-węgierskiej 19. dywizji piechoty w niemieckim XXIV korpusie rezerwowym (GdI. Friedrich von Gerok). Obydwa korpusy były w Armii Południowej dowodzonej wówczas przez niemieckiego generała Alexandra von Linsingena.
Pisał Molnar o Dniestrze w Perłowcach: „Rzeka jest tu szeroka na 60 m i przeciętnie na 4-6 m głęboka, a prąd jej bardzo wartki. Ale jest wąskie przejście poprowadzone w ten sposób, że głowa średniego wzrostu człowieka wystaje ponad wodę, jeśli tylko trochę wyciągnie szyję.”
Teren na prawym brzegu bagnisty, a po drugiej stronie dobrze umocnieni żołnierze rosyjscy, uzbrojeni w karabiny piechoty i karabiny maszynowe, mogli z łatwością obserwować ruchy wroga.
23 czerwca rano pilzneński 35. pułk piechoty otrzymał rozkaz forsowania rzeki i zaatakowania przeciwnika. Poszczególne pododdziały w wielkim trudzie posuwały się najpierw w bagnistym terenie, a potem brnęły w ciemnościach przez wzburzoną rzekę, gdzie jedynym ułatwieniem była lina rozpięta nad brodem.
Na drugim brzegu żołnierze natychmiast przystąpili do walki, a mający znaczną przewagę Rosjanie przypuszczali kolejne kontrataki. Sytuacja żołnierzy pilzneńskiego pułku była skrajnie trudna - straty rosły, brakowało amunicji, za plecami mieli Dniestr. Przesłali wiadomość na drugi brzeg, że oczekując wsparcia, trzymać się będą do ostatniego człowieka. Z pomocą ruszył pułk z Jihlavy.
Przejście przez Dniestr było w tej sytuacji bardzo trudne. Jak pisał w raporcie ppłk. Siegl, jeśli tylko ktoś pojawił się na przeprawie, trafiał pod ostrzał rosyjskiej artylerii i karabinów maszynowych, a tylko nielicznym udało się pokonać rzekę, która nadal wzbierała i wkrótce zerwała linę wskazującą bród. „Moi niżsi ludzie nie mogli przejść. Tych, którzy podczas przeprawy zostali ranni, zabierała ze sobą woda.” Niektórym jednak się to udawało nawet więcej niż raz. Jeden z szeregowych, zaopatrujący w amunicję karabin maszynowy, pokonał rzekę czterokrotnie, za piątym razem zabrał karabin maszynowy od tonącego żołnierza, a po raz szósty poszedł, by pomóc wydostać się na brzeg, będącemu w opałach oficerowi.
Ci, którym udało się przejść rzekę przekazywali amunicję żołnierzom pilzneńskiego pułku i sami przyłączali się do walki. W ciągu 12 godzin odparli sześć ataków na bagnety - o godzinie 9.30, 11.30, 14.00, 15.40, 16.50 i 21.00. Dwukrotnie jednostki czesko-morawskie zaatakowały pozycje rosyjskie.
W nocy Dniestr wezbrał do tego stopnia, że nie mógł go już przejść „nawet najwyższy żołnierz”. Walczący byli odcięci od zaopatrzenia w amunicję, jedzenie i wodę. Niemożliwa była też ewakuacja rannych. Pionierzy z obu pułków w nocy sporządzili coś na kształt tratwy, używając do tego drzwi, stołów, framug, gontów i płotów z okolicznych domostw. Trzykrotnie udało się nią przewieźć zaopatrzenie, jednak za czwartym razem została bezpośrednio trafiona rosyjskim pociskiem artyleryjskim i zatonęła.
Walki odciętych od zaplecza żołnierzy trwały do 27 czerwca, gdy o godzinie 21 wojska rosyjskie rozpoczęły odwrót, a jednostki austro-węgierskie przesunęły się nad Gniłą Lipę.
Już miesiąc później Heinrich Kurer został w Ołomuńcu odznaczony przyznanym mu przez cesarza Wilhelma za zasługi przy forsowaniu Dniestru Krzyżem Żelaznym II klasy. Od swojego monarchy oprócz wcześniejszych odznaczeń wojennych (brązowy Signum Laudis jesienią 1914, Krzyż Zasługi Wojskowej III klasy z dekoracją wojenną wiosną 1915) otrzymał Order Żelaznej Korony III klasy z dekoracją wojenną (wrzesień 1915), srebrny Signum Laudis (1916) i Krzyż Rycerski Orderu Leopolda z mieczami i dekoracją wojenną (1918).
W czasie wojny awansował najpierw na stopień majora (1 maja 1915), a potem podpułkownika (1 maja 1917). W lutym 1918 roku otrzymał tytuł szlachecki z predykatem „von Perłowce” (używano zapisu „Perlowce”), którego wkrótce pozbawiła go nowa władza. Jak donosiła prasa, 1 grudnia 1918 na dworcu w Linzu skonfiskowano mu worek mąki.
W okresie międzywojennym mieszkał w przedarulańskim Feldkirch. Miał stopień pułkownika w stanie spoczynku, zdaje się, że nie używał w swoim nazwisku członu galicyjskiej proweniencji. Był czynny jako kombatant, w tym w III Rzeszy w Kyffhäuserbund.