Wielka Wojna w dolinie Popradu - cmentarz nr 347 Barcice

I wojna światowa (1914–1918)
KG
Posty: 868
Rejestracja: 19 maja 2018, 16:16

Wielka Wojna w dolinie Popradu - cmentarz nr 347 Barcice

Post autor: KG » 08 wrz 2025, 18:04

Walki w dolinie Popradu to mało znany epizod bitwy limanowsko-łapanowskiej, która wbrew nazwie rozstrzygnięta została w dolinach prowadzących od węgiersko – galicyjskiej granicy. Najdalej wysuniętą na zachód była właśnie dolina Popradu.
W grudniu 1914 roku, podczas gdy 4. armia dowodzona przez arcyks. Józefa Ferdynanda ciężko walczyła między Limanową a Bochnią, 3. armia, zepchnięta na południe od grzbietu Karpat, tkwiła tam w ciężkim położeniu, a jej dowódca, gen. piech. Svetozar Boroević, myślał nawet o wycofaniu się w rejon Koszyc.
Z armii tej po galicyjskiej stronie działała w tym czasie część 4. dywizji kawalerii gen. bryg. Otto Berndta - grupa pod komendą płk. Friedricha Weisza von Schleusenburg, składająca się z galicyjskiego 1. pułku ułanów, którego płk Weisz był dowódcą, dwóch eskadronów galicyjsko-bukowińskiego 9. pułku dragonów, baterii artylerii konnej i batalionu marszowego czeskiego 30. pułku piechoty obrony krajowej z Hohenmauth/Vysoké Mýto, przy czym wg. OeUlK był to batalion pospolitego ruszenia. Grupa ta od 3 grudnia blokowała dolinę Popradu w rejonie Rytra, próbując też bez skutku przebić się we współdziałaniu z 10. dywizją kawalerii gen. bryg. Friedricha von Bissingena w kierunku Nowego Sącza.

Zadaniem dywizji gen. Berndta, wzmocnionej przez trzy bataliony etapowe pospolitego ruszenia, była ochrona koszycko-bohumińskiej linii kolejowej, zagrożonej zarówno uderzeniem od wschodu z zajętego przez wojska rosyjskie górnego odcinka doliny Topli, jak i od północy, gdzie na początku grudnia Rosjanie dotarli do Muszyny i Rytra w dolinie Popradu. O ile oddziały carskie po galicyjskiej stronie nie posuwały się dalej, to pod Leluchowem doszło do starcia z rosyjską kolumną idącą od wschodu.
2 grudnia gen. Berndt otrzymał rozkaz przemieszczenia się do Starej Lubowli, skąd miały być prowadzone działania w dolnym odcinku Popradu – rozpoznanie sił przeciwnika i jego powstrzymanie.
Dzień wcześniej rosyjskie wojska zajęły Bardejów, a komendant 3. armii austro-węgierskiej spodziewał się ich dalszego marszu na południe i zachód.
5 grudnia z uzyskanej wiadomości radiowej dowództwo austro-węgierskie dowiedziało się o trwającym przemarszu VIII korpusu przeciwnika z rejonu Komańczy na zachód. Czołowe oddziały docierały już do Nowego Sącza. W Cieszynie natychmiast podjęto decyzję o natarciu 3. armii przez Karpaty, rozpoczynając swoisty wyścig do Kotliny Sądeckiej z jednostkami 8. armii rosyjskiej gen. kaw. Aleksieja Brusiłowa.
Częścią tych działań stał się również rozpoczęty już kilka dni wcześniej manewr 4. dywizji kawalerii, której dowództwo, a także dolnoaustriacko-morawski 15. pułk dragonów, galicyjski 13. pułk ułanów i bateria artylerii konnej 6 grudnia były w Starej Lubowli. W tym czasie w kierunku Piwnicznej wysłana została grupa, którą dowodził kpt. Ludwig Doliwa Stępski, dowódca lwowskiego 11. dywizjonu artylerii konnej, składająca się z batalionu pospolitego ruszenia, dwóch eskadronów 9. pułku dragonów i baterii artylerii konnej, natomiast jeden eskadron 9. pułku dragonów ruszył w kierunku Rytra.
  • Ludwig von Doliwa Stępski (Stepski) (Wiedeń 1875 – Salzburg 1965) pochodził z polskiej rodziny, przy czym zarówno on jak i inni potomkowie pułkownika Felixa Moritza von Doliwa Stępskiego (Żulice k. Złoczowa 1806 - Fiume/Rijeka 1874), swego czasu komendanta placu w Wenecji, nie byli związani z ziemiami polskimi, a prawdopodobnie również z polską tradycją.
    Był niedoszłym prawnikiem - przerwał studia na wiedeńskim uniwersytecie i jesienią 1895 roku jako podporucznik został przeniesiony z rezerwy do służby czynnej w macierzystym 41. dywizyjnym pułku artylerii w Salzburgu. Cztery lata później próbował dostać się do Kriegsschule (przeszedł wstępną selekcję) , a w roku 1900 awansował na stopień porucznika. Po następnych sześciu latach przeniesiono go do lwowskiego 11. korpuśnego pułku artylerii, później przemianowanego na 11. pułk artylerii konnej, w którym w 1910 roku został kapitanem.
    W jednostce tej służył przez całą wojnę, przy czym zmieniła ona swoją nazwę na 4. pułk artylerii polowej. Przez długi czas był jej dowódcą.
    W październiku 1916 roku poza kolejnością, co traktowano na równi z odznaczeniem, został majorem (taki sam awans uzyskał wówczas opisywany na Forum Julian Zborowski, viewtopic.php?f=49&t=1784 ), a podpułkownikiem w listopadzie 1918 roku. W okresie międzywojennym awansował na stopień pułkownika.
    Był wielokrotnie odznaczany, w tym za postawę w boju – maj 1915 Krzyż Zasługi Wojskowej 3. klasy z dekoracją wojenną i mieczami, listopad 1915 brązowy medal Signum Laudis z mieczami na wstążce Krzyża Zasługi Wojskowej, luty 1916 niemiecki Krzyż Żelazny II klasy, wrzesień 1916 Order Żelaznej Korony 3. klasy z dekoracją wojenną i mieczami, październik 1917 srebrny medal Signum Laudis z mieczami na wstążce Krzyża Zasługi Wojskowej, a tuż przed końcem wojny Krzyż Rycerski Orderu Leopolda.
    Prawdopodobnie Krzyż Zasługi Wojskowej otrzymał za działania w dolinie Popradu – na tej samej liście (Verordungsblatt für das k.u.k. Heer, nr 69 z 15 maja 1915) jest ponad 20 oficerów z jednostek wówczas tam walczących.
    Po wojnie mieszkał i pracował w Salzburgu, zajmując eksponowane stanowiska w przemyśle i w kolejach państwowych, a także w samorządzie gospodarczym. W 1938 roku przez 24 dni pełnił funkcję sekretarza stanu ds. przemysłu, handlu i komunikacji w czwartym i ostatnim rządzie kanclerza Kurta Schuschnigga. Ministrem spraw wewnętrznych był wówczas inny kombatant Wielkiej Wojny, wspominany na Forum Artur Seyss-Inquart viewtopic.php?f=54&t=2136&p=12577&hilit=Inquart#p12577
W Muszynie były już dwa bataliony piechoty pospolitego ruszenia i eskadron 13. pułku ułanów, tworzące grupę, którą dowodził płk Anton Wanka.
  • Anton Wanka w 1914 roku był 53-letnim (urodził się w miejscowości (Schönwald / Krásný Les u Frýdlantu(?) w 1861 roku) pułkownikiem, nadkompletowym oficerem w 21. pułku piechoty.
    Służbę wojskową rozpoczął jako kadet w 98. pułku piechoty w Hohenmauth (Vysoké Mýto), a po uzyskaniu stopnia podporucznika przeniesiony został do 21. pułku piechoty ze sztabem w Caslau / Čáslav, a potem w Kuttenberg / Kutná Hora. W pułku tym służył aż do wybuchu wojny, osiągając w 1911 roku stopień podpułkownika.
    Pułkownikiem został trzy lata później w ramach wojennych, sierpniowych awansów.
    Wymieniony na „Liście strat” z 27 października 1914 roku jako pułkownik w 10. pułku pospolitego ruszenia, ranny (zapewne w pierwszych tygodniach wojny), przypuszczalnie niezbyt ciężko, skoro w grudniu ponownie dowodził na froncie. Jako chory i hospitalizowany w czeskich Cieplicach pojawia się w kwietniu 1915 roku w wykazie „Wiadomości o rannych i chorych” i na liście kuracjuszy w tym uzdrowisku. Biorąc pod uwagę cykl publikowania biuletynu Wspólnego Centralnego Biura Informacyjnego Czerwonego Krzyża w szpitalu znalazł się co najmniej kilka tygodni wcześniej. Brak go w zestawieniu czynnych oficerów opracowanym na przełomie 1916 i 1917 roku.
    W lipcu 1917 roku w wyniku powtórnej oceny komisji superarbitracyjnej uznany za niezdolnego do służby liniowej, przeznaczony do zadań lokalnych i urlopowany z prawem do wynagrodzenia (Wartegebühr). Chyba jednak dość szybko został aktywowany na czas wojny i był potem komendantem wojskowym w Koszycach i w Egerze. W listopadzie 1917 roku otrzymał honorowy tytuł jednogwiazdkowego generała, a w kwietniu 1918 roku tytuł generała rzeczywistego.
    Jeszcze przed wojną odznaczony Krzyżem Zasługi Wojskowej 3. klasy i Krzyżem Kawalerskim Orderu Franciszka Józefa, a podczas wojny Krzyżem Oficerskim Orderu Franciszka Józefa z dekoracją wojenną, Orderem Żelaznej Korony z dekoracją wojenną i mieczami, Krzyżem Karola.
    Zmarł w Mariańskich Łaźniach na zawał serca w sierpniu 1927 roku, przy czym okoliczności zgonu były niezwyczajne. Znaleziono go z pistoletem, a wcześniej zapowiadał, iż się zastrzeli, jeśli nie ustąpią bóle związane z nowotworem jelita grubego. Operacji poddać się nie zamierzał.
Rozkaz ataku na Nowy Sącz gen. Berndt otrzymał 6 grudnia. Tego dnia oddział płk. Weisza przemieścił się pod Jazowsko, by blokować dostęp w dolinę Dunajca rosyjskiej 10. dywizji kawalerii, ustępując miejsca w dolinie Popradu jednostkom nadchodzącym z Lubowli, które miały powstrzymywać rosyjską 13. dywizję piechoty.
Przemarsze w wąskiej dolinie Popradu były powolne, możliwe tylko niewielkimi partiami.

7 grudnia około godziny 14 do Rytra dotarł 13. pułk ułanów, którym dowodził płk Lelio Spannocchi, a do wieczora grupa kpt. Skąpskiego, która została podporządkowana komendantowi pułku ułanów. Wojsko zajęło opuszczone przez grupę płk. Weisza pozycje na wzgórzach na północ od Rytra i w dolinie Popradu, przy czym część nocowała w okopach, a część w domach w Rytrze i w Młodowie. W tym czasie dowództwo dywizji i połowa 15. pułku dragonów oraz część oddziału artylerii dotarła do Piwnicznej, a reszta pułku dragonów i druga część oddziału artylerii do Mniszka, natomiast obydwa bataliony pułkownika Wanki osiągnęły południowy skaj Łomnicy.
O przeciwniku wiadomo było, że znacznymi siłami zajął Stary Sącz, a oddziały zabezpieczenia dotarły do Barcic.
W tym czasie grupa płk. Weisza została zepchnięta przez rosyjską kawalerię spod Jazowska do zwężenia doliny Dunajca w rejonie przysiółka Rzeka w Tylmanowej. Oddziały rosyjskie uzyskały możliwość wejścia w dolinę Kamienicy Gorczańskiej i dalej przez Przełęcz Słopnicką na tyły wojsk austro-węgierskich, co wytworzyłoby niezwykle niebezpieczną sytuację pod Limanową. Następnego dnia wojsko rosyjskie zostało jednak powstrzymane w rejonie Zalesia przez pospiesznie zorganizowane oddziały, w tym formacje robocze. Do zablokowania przejść przez Beskid Wyspowy zostali też skierowani legioniści Józefa Piłsudskiego.
  • W Ostatniej wojnie Austro-Węgier 1914-1918 tom I/2 czyli tłumaczeniu Österreich-Ungarns letzter Krieg 1914-1918 zamiast toponimu „Na Rzece” konsekwentnie używa się nazwy „Zarzecze”. Zarzecze to wieś u ujścia Kamienicy do Dunajca, naprzeciw Zabrzeży. Na mapach austro-węgierskich nazwa „Na Rzece” jest u ujścia Ochotnicy do Dunajca i odpowiada przysiółkowi Rzeka w Tylmanowej. Na lewym brzegu Dunajca wznosi się stromo wzgórze o symptomatycznej nazwie Baszta. Stało się ono punktem oparcia dla oddziałów austro-węgierskich w grudniu 1914 roku, natomiast wejście do doliny Kamienicy koło Zarzecza nie było chronione.
    Obronna pozycja na Baszcie była również wykorzystana przez Wojsko Polskie w 1939 roku.
8 grudnia o 7 rano w rejonie Rytra wszystkie jednostki były na swoich pozycjach, a po godzinie dotarły też dwa bataliony pospolitego ruszenia płk. Wanki. Oddziałom wydany został rozkaz ataku na Stary Sącz.
Dwa bataliony piechoty, wspomagane na flankach przez dwa eskadrony ułanów i z oddziałem karabinów maszynowych za lewym skrzydłem, skierowały się zachodnimi zboczami doliny Popradu. Środkiem doliny szły dwa eskadrony z 9. pułku dragonów, a jeden batalion pospolitego ruszenia na wschód od rzeki. Atak miała wspierać artyleria z pozycji na zboczach wzgórz na północy zachód od Rytra.
Natarcie rozpoczęto o godzinie 13 i do zmroku nie napotkano oporu przeciwnika, osiągając linię od wzgórz na północny wschód od Przysietnicy przez południowy skraj Barcic po wzgórza w Woli Kroguleckiej.

Akcję kontynuowano 9 grudnia. Artyleria z dużą skutecznością ostrzelała rosyjską baterię na pozycji u ujścia Popradu do Dunajca, a potem oddziały okopane na południe od Starego Sącza (w miejscu, gdzie linia kolejowa przecina drogę), a także na północnym skraju Cyganowic.
Atak batalionu piechoty pospolitego ruszenia pod dowództwem pułkownika Wanki w pierwszych godzinach porannych został przeprowadzony z powodzeniem, docierając do północnej części Barcic, ale wkrótce został zatrzymany przez ciężki ostrzał artyleryjski.
W tym dniu wojska austro-węgierskie osiągnęły linię wzgórze 458 (tak wg raportu dywizyjnego; zapewne chodzi o wzgórze 453, na obecnych mapach Sapieniec 450 m npm.) na północ od Przysietnicy - północny skraj Barcic - południowa część Cyganowic - wzgórza nad Popowicami.
Po południu bateria przeniosła się w rejon Barcic (około 1000 kroków na południe od miejscowości) i pod ogień z bardzo dobrym skutkiem wzięła prowadzące do Nowego Sącza drogi w północnej części Cyganowic i w Starym Sączu.
Grupa płk. Weisza próbowała wesprzeć działania swojej dywizji, ale ponownie został zmuszona do wycofania się do przysiółka Na Rzece.

W tym czasie dopiero zaczyna się rozwijać natarcie z rejonu Bardejowa, który bez walki został odzyskany 9 grudnia. Natomiast 12 batalionów tworzących grupę gen. dyw. Adolfa Kornhabera von Pilis przewiezionych spod Humennego i wyładowanych w Lipanach 6 i 7 grudnia dotarło przez Muszynę do Czyrnej, a 38. dywizja węgierskiej obrony krajowej (komendant gen. bryg. Paul Nagy) była w Nowej Wsi w dolinie Kamienicy Nawojowskiej. Obydwie dywizje wchodziły w skład utworzonej do ataku na Nowy Sącz grupy, którą dowodził gen. dyw. Alexander Szurmay.

W dolinie Popradu przez całą noc na 10 grudnia słyszalne były odgłosy strzałów, ale poranek i przedpołudnie minęły dość spokojne. Trwał tylko obustronny atak artyleryjski, przy czym bateria austro-węgierska skutecznie ostrzelała tabory przeciwnika na wschód od Starego Sącza.
O godzinie 11 dwa baony pospolitego ruszenia na zachodnim brzegu Popradu wskutek rosyjskiego kontruderzenia zmuszone zostały do odwrotu, przy czym szczególnie skutecznie zaatakowane zostało lewe skrzydło, na którym landszturmiści wycofali się w nieładzie w kierunku Przysietnicy.
W tym samym czasie batalion pospolitego ruszenia na prawym brzegu Popradu również wycofał się nie podejmując poważniejszej interwencji. Istniało więc niebezpieczeństwo, że odizolowana grupa środkowa wysunięta z Barcic, przeciw której również rozpoczęło się natarcie wroga, może zostać oskrzydlona z obu stron. A ponieważ w rejonie Gołkowic widoczne były dość gęste rosyjskie szeregi, dopuszczano konieczność wycofania się wszystkich oddziałów na pozycje pod Rytrem. Według raportu 13. pułku ułanów rozkaz taki został wydany.
Ostatecznie odeszła tam grupa czołowa i bateria artylerii, natomiast podjęto „wszelkie możliwe środki”, aby na pozycjach pod Barcicami zatrzymać wycofujących się landszturmistów.
Natarcie rosyjskie zostało zablokowane w przewężeniu doliny Popradu przez ostrzał artyleryjski. Przeciwnik próbował też przejść w rejon na południe od Barcic przez wzgórza na zachód od rzeki i wschodnimi zboczami doliny, ale i tam został ostrzelany, po czym wojska austro-węgierskie odzyskały poprzednie pozycje bliżej centrum Barcic.
Dla zabezpieczenia lewego skrzydła wysłano też eskadron 15. pułku dragonów w rejon wzgórza 715, czyli zapewne na grzbiet po północnej stronie Roztoki. Nieprzyjaciel nie napierał jednak na linię Przysietnica - południowy skraj Barcic.
Grupa płk. Weisza nadal związana była w przysiółku Na Rzece.
Pod wieczór do doliny Popradu zaczęły dochodzić odgłosy ostrzału artyleryjskiego z okolic Nawojowej, gdzie nacierała 38. dywizja piechoty węgierskiej obrony krajowej, napotykając jednak opór nie do przełamania atakiem czołowym. W Mochnaczce pojawiła się natomiast nadchodząca od strony Bardejowa alpejska 6. dywizja piechoty z Grazu.

11 grudnia na linii frontu w dolinie Popradu minął spokojnie, natomiast w dolinie Kamienicy Nawojowskiej, gdzie zatrzymał się atak 38. dywizji piechoty węgierskiej obrony krajowej, na lewym jej skrzydle podjęto próbę obejścia przez Ostrą (834 m npm.) do Popowic w dolinie Popradu. Manewrem w trudnym, górskim terenie i zimowych warunkach dowodził niedawno awansowany gen. bryg. Karl von Stöhr, mając do dyspozycji pięć batalionów ze zmęczonej długimi marszami 6. dywizji piechoty, z których tylko część dotarła po zapadnięciu zmroku w wyższe partie gór.
Wsparciem dla 6. dywizji miało być oskrzydlenie przeprowadzone od wschodu przez oddziały gen. Kornhabera, ale niespodziewanie zostały one związane pod Florynką w ciężkich walkach z rosyjską 48. dywizją piechoty z przemieszczającego się w kierunku Nowego Sącza XXIV korpusu. Zamiar zajęcia Nowego Sącza 11 grudnia okazał się nierealny.
Koncepcja obejścia sił rosyjskich blokujących dolinę Kamienicy spotkała się z gwałtowną reprymendą, jedną z wielu dla wojsk Svetozara Boroevicia, ze strony dowództwa w Cieszynie, ponaglającego do szybkiego, frontalnego ataku.
Grupa płk.Weisza, wspierana przez batalion cyklistów a także przez legionistów Piłsudskiego, spychała oddziały jazdy rosyjskiej w dół doliny Dunajca, przygotowując wsparcie planowanego na kolejny dzień ataku na Stary i Nowy Sącz oddziałów grup generałów Berndta i Szurmaya.
W dolinie Popradu rosyjskie baterie zostały przesunięte ze Starego Sącza w rejon Moszczenicy Wyżnej i po raz pierwszy ich pociski mogły sięgnąć pozycji austro-węgierskich na wzgórzach pod Rytrem.
Dywizja gen. Berndta czekała na wzmocnienie, którym miała być pięciobatalionowa 11. brygada pospolitego ruszenia dowodzona przez generała Clemensa von Nottesa. Pierwszy jej batalion dotarł do Starej Lubowli 8 grudnia, a pozostałe do wieczora 10 grudnia. Tego dnia oddział o liczebności około jednej kompanii wysłano w kierunku Rytra, gdzie żołnierze dotarli 11 grudnia o 7 rano, skąd natychmiast wysłano ich jako wsparcie prawego skrzydła na wzgórzach w Woli Kroguleckiej. Przeszli w sumie około 35 km, częściowo górskimi drogami przez przełęcz Vabec (750 m npm.). Wieczorem pozostałe siły 11. brygady dotarły, mocno znużone, do Rytra i Roztoki.
Ostatecznie dowodzenie grupą atakującą Stary Sącz objął gen. Nottes, 68-letni tytularny generał brygady, reaktywowany na czas wojny, któremu została podporządkowana zdziesiątkowana grupa płk. Wanki. Oddziały te ruszyły 12 grudnia o 10 rano po zachodniej stronie Popradu przez Przysietnicę i wspominane już wcześniej wzgórze 458.
Płk Lelio Spannocchi z czterema eskadronami swojego 13. pułku ułanów posuwał się doliną Popradu i zboczami po obu jej stronach, a batalion pospolitego ruszenia od Woli Kroguleckiej na Myślec, natomiast 15. pułk dragonów z oddziałem karabinów maszynowych na lewo od brygady gen. Nottesa, zabezpieczając skrzydło od strony Gołkowic.
Ze względu na trudności terenowe ruch był powolny, przy czym nie napotykano oporu przeciwnika, który w większości wycofał się o świcie ze swoich pozycji w stronę Starego Sącza, a stamtąd do Nowego Sącza.
Stary Sącz został zajęty bez walki o 4 po południu.
Grupa płk. Weisza stoczyła krótki bój pod Łąckiem, a do wieczora osiągnęła rejon Świniarsko-Podrzecze-Brzezna, łącząc się po trzech tygodniach ze swoją macierzystą dywizją.
Nowy Sącz, po 23 dniach rosyjskiej okupacji, zajęty został bez walki przez oddziały grupy Szurmaya.


Gen. Berndt w końcowej części raportu spisanego 1 stycznia 1915 roku w Tyliczu podaje straty swojej dywizji. W przypadku grupy płk. Wanki to 47 zabitych (w tym jeden oficer), 48 rannych (w tym jeden oficer), 46 w niewoli i 223 zaginionych.
Na tym tle straty pozostałych oddziałów 4. dywizji kawalerii były znikome: 9. pułk dragonów - 1 zabity, 8 rannych (w tym 1 oficer), 13. pułk ułanów – 2 zabitych, 1 ranny i 1 zaginiony, 15. pułk dragonów i 11. dywizjon artylerii konnej – bez ubytków.

Nazwa „k.k. LstGruppe Obst. Wanka” pojawia się przy 146 nazwiskach wykazanych na „Liście strat” nr 131 jako zabici, ranni i wzięci do niewoli. W niektórych przypadkach podano rok urodzenia i miejsce pochodzenia – to żołnierze pospolitego ruszenia, a więc ze starszych roczników, pochodzący z różnych stron Galicji, w tym także z miejscowości położonych w niewielkiej odległości od Barcic.
Ich zdolność manewrowa nie tylko z względu na wiek była niższa niż kawalerzystów. To wobec nich podjęto „wszelkie możliwe środki”, by pozostali pod Barcicami podczas kryzysu 10 grudnia. Typowy los piechoty na tej i na innych wojnach.

W wydawnictwie „Lista strat” wymieniono 43 zabitych – jeden oficer (ppor. w stanie spoczynku / Lt. i.V.d. Evid. Augustin Klimaszewski) i 42 żołnierzy niższego stopnia (od szeregowca do sierżanta), wszyscy z datą śmierci 9-10 grudnia 1914 roku:
Mikołaj Andruszko, Wasyl Biłej, Nikolaus Budnik, Hrynko Chainak, Stefan Choma, Stefan Cuniowski, Josef Dobosz, Michael Dobosz, Michael Duszeńko, Nikolaus Dziurzyński, Stanislaus Fedorcia, Nikolaus Gebus, Johann Hołowczak, Teodor Hrycaj, Josef Iwaszko, Michael Kaliciak, Michael Kalnicki, Hrynko Kowal (Kowat), Franz Kułach (Nowy Targ, Ludźmierz,1875), Andreas Kurań, Lachowitz, Stach Muryń, Michael Neneka, Karl Niff, Johann Pałaszowany (Gródek Jagielloński, 1875), Michael Pieyszyn, Anton Pietruszkiewicz, Martin Pikuła, Johann Poła, Johann Prus, Josef Rogowski (Nowy Sącz, Marcinkowice, 1874), Michael Skibiński, Andreas Slepak, Franz Sobolewski (Doliniany, 1877), Andreas Solowij, Johann Spilka, Anton Sroka, Nikolaus Szewczyk (Nowy Sącz, 1880), Johann Szuliga, Wasyl Titel, Johann Urbański, Franz Weiman, Jakob Zając (Nowy Sącz, Świdnik, 1877), Michael Zamczała,

Wśród rannych jeden oficer - ppor. Kasimir Krzeminski (Stare Brody, 1876) i 57 żołnierzy w stopniu od szeregowego do plutonowego: Franz Bieleń, Michael Bieniek (Limanowa, Kamienica, 1873), Johann Chrustek (Limanowa, Kasina Wielka, 1878), Josef Chudek, Franz Cygał (Limanowa, Kasina Wielka, 1874), Michael Demczyszak, Michael Dziemba (Gorlice, Smerekowiec, 1875), Dmytro Fościak, Teodor Ginda, Michael Górka (Limanowa, Laskowa, 1877), Jakob Górszczyk (Limanowa, Męcina, 1874), Stefan Gul, Gregor Haluszka, Stefan Hnałów, Michael Hornik (Nowy Targ, Białka,1874), Michael Hreczuk, Johann Hudomient, Adalbert Janusz (Nowy Sącz, Łyczana, 1872), Leon Jedrzewicz, Josef Kaliciak, Michael Kaniuk, Josef Kawka (Grybów, Lipnica Wielka, 1873), Johann Leszczyszyn, Efraim Lobheit, Peter Luhów, Georg Lyśko, Ignaz Melnyk, Kasimir Myrlak (Nowy Sącz, Klęczany,1876), Felix Nowakowski (Dąbrowa, Smyków Mały, 1874), Peter Oczerkiewicz, Johann Osioł (Gorlice, Bystra, 1880), Johann Pańków, Paul Petryk, Wasyl Polańczak, Josef Protań, Stanislaus Pukacz, Baltasar Römer, Andreas Rusnak (Limanowa, Podobin, 1876), Dmytro Sabara, Paul Senyk, Martin Smyk, Karl Sobków, L. Soroczak, Josef Stokłosa (Limanowa, Jurków, 1873), Stanislaus Szczur, Andreas Szołdra (Nowy Sącz, Łyczana, 1873), Kasimir Szturma, Wasil Turko, Wandziała, Fischel Weinbaum, Anton Witka, Jacko Wołyniec, Michael Wowczak, Anton Wozniak (Gorlice, Moszczenica, 1872), Franz Wrzask (Niżankowice, 1874), Johann Kanty Zając (Nowy Sącz, Łyczana, 1872), Hrynko Zuk,

Odnotowano też 45 żołnierzy w stopniu od szeregowca do plutonowego, którzy dostali się do niewoli:
Ladislaus Chomiak, Josef Dawida, Peter Dmytralski, Hersch Fisch. Feitel, Peter Gada, Michael Ginda, Hermann Goldberger (Limanowa, Młynne, 1877), Josef Gottlieb, Onufry Guz, Samuel Haas, Jędrzej Hrynyszyn, Thomas Huczko, K. Janicki, Stefan Jaworski, Johann Karwala (Nowy Sącz, Michalczowa, 1873), Nikolaus Katyński, Michael Kilarski, Teodor Kit, Nikolaus Klipko, Andreas Koczera, Josef Kołboń (Nowy Sącz, Przydonica, 1873), Johann Kuback (Nowy Sącz, Świerkla, 1875), Anton Małek, Michael Martyniak, Nikolaus Maśko, Jurko Maszczak, Johann Obrzut, Adam Odymała, Anton Oryszczak, Klemens Pelechowicz/Pltechowicz (Sokal, Waniów, 1875), Johann Petrowicz (Morawska Ostrawa, 1874), Paul Petrowicz, Todor Piszko, Seńko Pohoryłeć, Piotr Rudy, Johann Rywak, Johann Senczyszyn, Theodor Senczyszyn, Johann Sidor, Stanislaus Smaga, Johann Stecyk, Franz Ukleja, Martin Urban, Klemens Zbylut, Mikołaj Żyńczak.

W Barcicach na cmentarzu nr 347 pochowanych jest tylko czterech zidentyfikowanych zabitych z grupy płk. Wanki - Nikolaus Dziurzyński, Johann Pałaszowany, Franz Sobolewski, Nikolaus Szewczyk. Możliwe, że odnotowany w aktach Oddziału Grobów Wojennych szer. Nikolaus A…czu (Andreas) to Mikołaj Andruszko z „Listy strat”. Być może zaliczyć do nich należy jeszcze dwóch poległych 9 grudnia 1914 roku żołnierzy z 34. pułku pospolitego ruszenia z Jarosławia (z okręgiem uzupełnień w Jarosławiu i Gródku Jagiellońskim), pochodzących z Sądowej Wiszni - Paul Bardyn, rocznik 1874 i Thomas Chomczyński (Homczyński), rocznik 1875, którzy wymienieni są w aktach z krakowskiego archiwum, a brak ich na „Liście strat” nr 131.
Dwaj kolejni - Augustin Klimaszewski i Franz Wajman - leżą na cmentarzu nr 348 w Starym Sączu.

Augustyn Klimaszewski pochowany jest przy niedawno starannie odnowionym pomniku.
1.jpg
O oficerze tym wspominałem już kiedyś w tekście „Rosyjski generał pochowany w Faściszowej”:
viewtopic.php?f=46&t=103&p=661&hilit=klimaszewski#p661
Z zachowanej w Archiwum Narodowym karty ewidencyjnej wynika, że ranny został w Przysietnicy, a zmarł w Starym Sączu 10 grudnia 1914 roku, więc musiał dostać się do niewoli.
Urodził się w 1879 roku Stanisławowie, a jego ojciec pochodził z Pilzna. Studiował matematykę i fizykę na Politechnice Lwowskiej i Uniwersytecie Jagiellońskim. Po służbie wojskowej w tarnowskim 57. pułku piechoty 1 stycznia 1903 roku przeszedł do rezerwy w stopniu kadeta, a pięć lat później awansował na stopień podporucznika rezerwy. W roku 1911 przeniesiono go do obrony krajowej, do 36. pułku w Kołomyi, a w 1913 uzyskał status oficera pozostającego w ewidencji.
Był nauczycielem gimnazjalnym najpierw w rodzinnym Stanisławowie, a krótko przed wojną w Jarosławiu. Jako bardzo aktywny członek stowarzyszenia „Eleuterja”, które miało cel „wielki i święty: szerzyć zasady zupełnej wstrzemięźliwości od napojów alkoholicznych za pomocą środków statutem wskazanych, a przede wszystkim siłą własnego przykładu”, wygłaszał publiczne odczyty o szkodliwości używania i nadużywania alkoholu.
Był też członkiem stowarzyszenia nauczycielskiego, zakładał w Stanisławowie skauting, działał w Sokole i w Związku Strzeleckim.
Żonaty z pochodzącą z Oświęcimia Karoliną Bujarowicz, zginął w wieku 35 lat, osierocając pięcioro małych dzieci. Karolina Klimaszewska przeprowadziła się później do Krakowa, gdzie pracowała jako urzędniczka. W 1922 roku wyszła za mąż za Leopolda Węgrzynowicza, przyjaciela swojego pierwszego męża, tak jak i on nauczyciela gimnazjalnego po studiach matematyczno-fizycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim, działacza skautingu, wybitnego krajoznawcę, zajmującego się m.in. etnografią.
Jego zainteresowania nie pozostały bez wpływu na wychowywane dzieci. Mieczysław Klimaszewski (1908-1986) był geografem i geomorfologiem, profesorem i rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, członkiem Polskiej Akademii Nauk, Jadwiga Klimaszewska (1910 – 2006) - etnografem, profesorem UJ.
Na cmentarzu wojennym w Starym Sączu rodzina umieściła tabliczkę upamiętniającą męża i ojca.
2.JPG
W mogile nr 6, przy ogrodzeniu, pochowany jest szeregowy pospolitego ruszenia Franz Wajman. Tak jego nazwisko zapisano w aktach Oddziału Grobów Wojennych. Na żeliwnej, wtórej tabliczce nazwisko jest w wersji Waimann, według „Listy strat” nazywał się Weiman, a według wydawnictwa z 1916 roku Ehrenhalle der k.k. Landwehr, des k.k. Landsturmes und der k.k. Gendarmerie - Weimann. Miał 36 lat i służył w oddziale zabezpieczenia mostu kolejowego w Nowym Sączu, a zginął 10 grudnia 1914 roku między Rytrem a Barcicami.
  • Możliwe, że podczas wycofywania się wojsk austro-węgierskich żołnierze chroniący obiekty strategiczne byli wcielani do frontowego oddziału pospolitego ruszenia, później nazwanego grupą płk. Wanki. W oddziale zabezpieczenia kolei służył też ranny w dolinie Popradu ppor. Kazimierz Krzemiński, odznaczony w kwietniu 1915 Krzyżem Zasługi Wojskowej 3. klasy z dekoracją wojenną.
Był piekarzem w Starym Sączu. Prawdopodobnie zwłoki sprowadziła z pola bitwy rodzina, przy czym pochowano je wśród innych ofiar wojny. Nazwiska Waiman i Wajman można znaleźć na nagrobkach w cywilnej części cmentarza w Starym Sączu.

Nie wiadomo, gdzie są pozostali zabici. W Barcicach pogrzebanych jest 23 nieznanych żołnierzy austro-węgierskich, w Starym Sączu – 19. Poległych mogły też zabrać rodziny – niektórzy pochodzili z bliskiej okolicy.
Odnosząc się jeszcze do raportu gen. Berndta – w Barcicach pochowano dwóch kawalerzystów z 9. pułku dragonów (plut. Otto Schwarz i dragon Serednik) oraz por. Juliusza Zaremba Cieleckiego z 13. pułku ułanów. W Starym Sączu pogrzebany jest Michael Czuk z 9. pułku dragonów (+ 12 grudnia 1914).

Cmentarz w Barcicach jest wyremontowany i zadbany, co podkreśla się w wielu internetowych notatkach. W 1993 roku wpisany został do rejestru zabytków. Przeszedł w ostatnich 20 latach dwa remonty - w 2006 i 2021 roku. Problem w tym, że nie były one odpowiednio przygotowane.
Urządzenie wnętrza nadal znacząco odbiega od projektu, chociaż jest dużo bardziej do niego zbliżone, niż było przed rokiem 2006. Nie wiem, kiedy pierwotne ustawienie nagrobków – szereg wzdłuż ściany pomnikowej i dwa ćwierćkola w części środkowej - przekształcono w układ trzech rzędów, a tabliczki emaliowane zastąpiono żeliwnymi, z wieloma błędami, w tym z nieszczęsnym Y w miejsce V.
  • Żeliwne tabliczki tego rodzaju znane są też z cmentarzy w Starym Sączu, Nowym Sączy czy Krasnem-Lasocicach. Jedna jest też w Barcicach, pod krzyżem na ścianie pomnikowej.
Napisy na nich to prawdopodobnie nieudolne odwzorowanie treści pierwotnych tabliczek emaliowanych. Wiadomo, że takie tabliczki były – w krakowskim archiwum zachowało się pismo z 20 kwietnia 1918 roku potwierdzające nadesłanie z Bielska skorygowanych dwóch tabliczek przeznaczonych na barcicki cmentarz.
Innym ciekawym śladem jest pismo, z którego wynika, iż wójt i mieszkańcy Barcic podczas pochówków przekazywali znalezione znaki legitymacyjne proboszczowi, a ten wpisał dane do księgi zgonów. Możliwe więc, że to dokument kościelny mógł być źródłem informacji dla projektanta żeliwnych tabliczek. Wskazywać może na to treść jednej z nich:
INF. DRUSZYŃSKI NIKOLAUS DZIERZYŃSKI + 10.12.1914
O ile w dokumentach Oddziału Grobów Wojennych w razie wątpliwości wpisywano nazwisko w dwóch wersjach, to unikano tego na tabliczkach, w wyjątkowych sytuacjach stosując połączenie „vel” albo „recte”. W niemieckojęzycznym wykazie archiwalnym, sporządzonym zapewne na podstawie tych samych legitymacji, zapisano DRUSZYŃSKI / DZURZYŃSKI. Alternatywne nazwisko mogło też być w księdze parafialnej.
Na obecnej tabliczce emaliowanej nazwisko Dzierzyński wzięto w nawias, a imię jest w wersji Nicolaus.
Dodać jeszcze trzeba, że na „Liście strat” podano jeszcze inne dane: Nikolaus Dziurzyński.
Tabliczki emaliowane z roku 2006 mają mniej błędów – widać, że korzystano już ze spisów opublikowanych w 2005 roku w III tomie Poległych w Galicji Zachodniej 1914-1915 Jerzego Drogomira.
Podczas remontu w roku 2006 starano się przywrócić pierwotny układ nagrobków, ale zapewne dostępny był tylko schematyczny plan z Poległych…, więc zrobiono to nieprecyzyjnie, a ich ułożenie dostosowano do numerów mogił, a nie do liczby pochowanych. Stąd np. na dużej masowej mogile nr 10 w centrum cmentarza jest tylko jeden nagrobek zamiast trzech. Zaprojektowanych zostało też za dużo tabliczek, więc w dwóch przypadkach zamontowano na cokole więcej niż jedną, w tym także na tylnej ścianie.
3.jpg
  • Podejrzewam, że kontynuowano w ten sposób praktykę wcześniejszego remontu, po którym jedna z tabliczek żeliwych (János Parger) prawdopodobnie również była zamocowana na tylnej stronie nagrobka.
Dokładny plan cmentarza jest w krakowskim archiwum, więc może przy kolejnym remoncie, zapewne dopiero za wiele lat, uda się przesunąć krawężniki wyznaczające kontury mogił, ustawić nagrobki na właściwych miejscach i zamontować odpowiednie tabliczki.
Po remoncie w 2006 roku wszystkie krzyże zamocowane są na wierzchołkach nagrobków, a były, jak to często u Gustava Ludwiga, dość fantazyjnie zakomponowane – część na przednich ścianach nagrobków, a część na szczytach. Prawdopodobnie nagrobkiem por. Juliusza Cieleckiego był krzyż pomnikowy, więc obecnie stojący tam cokolik z krzyżem jest nadmiarowy, przy czym trzeba wziąć pod uwagę, iż w tym miejscu, być może właśnie w pewnym oddaleniu od pomnika, pochowano później rotmistrza Jerzego Cieleckiego.
Na archiwalnym planie nie zaznaczono bramek. Sposób ich wykonania (spawanie) wskazuje, iż są późniejsze niż okres budowy cmentarza.

Na koniec kilka słów o ppor. Juliuszu Zaremba Cieleckim z 13. pułku ułanów, pogrzebanym w wyróżniającym się miejscu - przed pomnikiem z dużym żeliwnym krzyżem projektu Gustava Ludwiga.
4.jpg
W dzienniku pułkowym pod datą 12 grudnia zapisano :
„Rano podczas patrolu został zabity strzałem w gardło wachmistrz Julius Ritter Zaremba-Cielecki. O 7 pułk gotowy był do wymarszu. Ponieważ jednak naprawa mostu na Popradzie nie była ukończona, wymarsz przesunięto na 11. W międzyczasie na cmentarzu w Barcicach w asyście oficerów pułku a także części oficerów 15. pułku dragonów pochowany został wachmistrz Cielecki.”
Na cmentarzu są dwie tabliczki nagrobne, przy czym żadna z nich nie jest z czasów budowy cmentarza.
Napis na starszej, żeliwnej brzmi:
L.T.I.D. RES // JULIUS CIELIECKI // RITTER Y ZAREMKO / KUK UR 13 / +12.12.1914.
Tylko JULIUS i RITTER zapisane są prawidłowo.
5.JPG
Z nazwiskiem oficera od początku były problemy.
W aktach Archiwum Narodowego w Krakowie pojawia się ono przynajmniej trzykrotnie.
Zapis na karcie ewidencyjnej Oddziału Grobów Wojennych po naniesionych licznych korektach brzmi: Ltn. i.d. Res. Julius Zaremko Ritter von Cielecki. Miejsce śmierci opisano jako „bei Barczyce”, data - 12.12.1914 , jednostka - Ul.Reg. 13, 2 Esk.
Takie samo imię i nazwisko jest w niemieckojęzycznym wykazie pogrzebanych na cmentarzu w Barcicach, w którym zaznaczono też, że jest to pierwotne miejsce pochówku oficera. Pisownię „Zaremko” powtórzono również w polskim wykazie sporządzonym w Urzędzie Opieki nad Grobami Wojskowemi Okręgu Generalnego Krakowskiego, przy czym w tym przypadku pominięto już „Ritter von”.
Błędu w oznaczeniu herbu można było łatwo uniknąć, bo na dostępnej już w trakcie sporządzania spisu w Oddziale Grobów Wojennych „Liście strat” z 20 stycznia 1915 roku zapis był prawidłowy (Zaremba-Cielecki, Julius Ritter von), podobnie jak w wykazie przesłanym do krakowskiego oddziału z zapasowego eskadronu 13. pułku ułanów w Lublinie, sporządzonym 30 października 1916 roku przez rotmistrza rezerwy Oskara Sienkiewicza, przed wojną w służbie dyplomatycznej, w konsulacie w rosyjskiej Nowosielicy nad Prutem. W dokumencie tym wymieniono też inne dane: rok urodzenia - 1870, rok asenterunku - 1914, datę i miejsce śmierci - 12.12.1914, „Barczyce”.
„Leutn. ROMAN R. v. CIELECKI BARCZYCE 9.XII.1914” to z kolei napis wyryty w wiedeńskim kościele Kapucynów na tablicy upamiętniającej poległych 16 oficerów i 860 podoficerów 13. pułku ułanów.

Pomyłki w nazwisku są także we współczesnych informacjach o barcickim cmentarzu wojennym, np. w Wikipedii – podstawowym a często jedynym źródle informacji – napisano „Polak o nazwisku Zaręba-Cielęcki”.
Z wykazu pułkowego dowiedzieć się można, że oficer urodził się w Krakowie w roku 1870. Natomiast na wspomnianej karcie ewidencyjnej odnotowano, że jest z miejscowości Buczkowa w powiecie czortkowskim i jest to błędnie zapisana nazwa wsi Byczkowce, jego majątku w tym powiecie.

W chwili śmierci był 44- letnim podoficerem, wachmistrzem rezerwy w pułku ułanów, a więc jak na jego pozycję społeczną (właściciel ziemski z tytułem szlacheckim), kawalerzystą niskiego stopnia.
Jako wachmistrza na „Liście strat” nr 108 ze stycznia 1915 roku znaleźć go można na stronach przeznaczonych dla podoficerów i zwykłych żołnierzy.
Komunikat o pośmiertnym awansie od 11 grudnia 1914 roku na stopień podporucznika ukazał się w prasie w sierpniu 1915 roku. Zaznaczono, iż niegdyś już ten stopień posiadał. W 1916 roku został ponownie wymieniony został na „Liście strat” (nr 389) - tym razem już wśród oficerów (podporucznik rezerwy), a jego eskadron określono jako zapasowy (Ers.Esk.).
W dziennikach rozporządzeń i w schematyzmach armii wspólnej znaleźć można informacje, iż służbę wojskową odbył w krakowskim 1. pułku ułanów, a wraz z mianowaniem na podporucznika rezerwy przeniesiono go od 1 stycznia 1893 roku do lwowskiego 7. pułku ułanów (w późniejszych latach sztab był w Mostach Wielkich), z miejscem pobytu w Byczkowcach w powiecie czortkowskim. Dziewięć lat później na własną prośbę uzyskał zgodę na złożenie funkcji oficera rezerwy od 1 listopada 1901 roku. Po tej dacie podporucznik Ritter von Zaremba pojawia się jednak we wzmiankach np. w prasie czerniowieckiej, w dodatku w kontekście zawodów konnych, więc prawdopodobnie chodzi o właściciela majątku Byczkowce i członka rady powiatu czortkowskiego.
Do służby wojskowej wrócił w 1914 roku, o czym wiadomo z wspomnianego wcześniej pisma rotmistrza Oskara Sienkiewicza.

Juliusz Zaremba Cielecki to syn Włodzimierza Cieleckiego (1828 – 1882), który podczas studiów prawniczych we Lwowie był uczestnikiem Wiosny Ludów, a już jako polityk wspierał powstańców styczniowych. Był posłem do Sejmu Krajowego i do Rady Państwa pierwszej kadencji, współtwórcą Koła Polskiego i podolakiem.
Dodać jeszcze można, iż dziadkiem Juliusza Cieleckiego był Piotr Moszyński, działacz polityczny, kolekcjoner i filantrop, kuzynami – m.in. Karol Hubert Rostworowski i Franciszek Ksawery Pusłowski, a dalszym kuzynem polityk galicyjski Artur Zaremba Cielecki.
Juliusz Cielecki w 1893 roku ożenił się z Józefą Tyszkiewicz-Łohojską. Mieli pięcioro dzieci. Piotr, najmłodszy z synów, zginął na wojnie z Rosją w 1920 roku jako podporucznik 8. pułku ułanów i pośmiertnie odznaczony został Krzyżem Srebrnym Virtuti Militari. Drugi z czterech synów, Jerzy (1900-1979), rotmistrz ułanów, zgodnie ze swoją wolą został pochowany w Barcicach w grobie ojca.
(Fot. 2004).
Zuzanna (1895-1982) wyszła za Henryka Józefa Sienkiewicza (1882-1959), syna pisarza. Mieszkała w Oblęgorku i była pierwszą kustoszką utworzonego tam muzeum noblisty. Prawnukiem Juliusza Cieleckiego jest znany polityk Bartłomiej Sienkiewicz. Jego ojciec, Juliusz Maria Sienkiewicz (1932-2021), a więc wnuk pochowanego w Barcicach Juliusza Cieleckiego, muzealnik związany z Pomorzem, studiował w latach 50. ub. wieku etnografię na Uniwersytecie Jagiellońskim i w 1960 roku bronił pracy magisterskiej. Promotorką była córka Augustyna Klimaszewskiego, dr Jadwiga Klimaszewska. Czy wiedzieli?
    • Trotcie dziękuję za udostępnienie rękopisu raportu gen. Otto Berndta. W części dotyczącej działań wojennych korzystałem ponadto z rękopisu dziennika pułkowego 13. pułku ułanów i oczywiście z Ostatniej wojny Austro-Węgier 1914-1918 tom I/2, czyli OeUlK po polsku.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

Awatar użytkownika
Trotta
Posty: 1659
Rejestracja: 18 maja 2018, 15:19
Lokalizacja: Lublin/dawniej Kraków

Re: Wielka Wojna w dolinie Popradu - cmentarz nr 347 Barcice

Post autor: Trotta » 09 wrz 2025, 14:41

Dziś niejeden tekst drukowany, jeśli powstał dla natrzaskania punktów, może być krótszy od powyższego! Ciekawa i zajmująca lektura!

Co do marszowego batalionu czeskiego pułku - ostrożnie obstawiałbym prawidłowość wskazania na Landwehrę, a nie na Landsturm, jak chce OULK. 30.LIR właśnie chwilowo zakończył swój byt, bo po walkach nad Sanem nic prawie zeń nie zostało, zatem w naturalny sposób jego baon marszowy stał się "bezpański" i to by tłumaczyło jego obecność nad Popradem (na bazie kolejnych baonów marszowych pułk potem został odtworzony).

Czy Stöhr jest wskazany gdzieś jako dca całej dywizji? W zasadzie to był dowódca jednej z brygad w 6. ITD, a samą dywizją powinien dowodzić Gelb, ale wiele chwilowych, tymczasowych zmian na stanowiskach dowódców bardzo trudno jest wytropić, może to właśnie taka ciekawostka?
Є в Києві злота брама, На тій брамі синьо-жовта фана!

KG
Posty: 868
Rejestracja: 19 maja 2018, 16:16

Re: Wielka Wojna w dolinie Popradu - cmentarz nr 347 Barcice

Post autor: KG » 13 wrz 2025, 11:45

Celna uwaga. Zmieniłem wpis, pozbawiając 6. dywizję piechoty dowódcy. Może tylko chwilowo? Karl von Stöhr jeszcze kilka tygodni wcześniej był pułkownikiem, więc tymczasowe powierzenie mu dywizji jako świeżo upieczonemu generałowi (od 1.11.1914 z rangą od 7.12.1914, Verordnungsblatt für das k.u.k. Herr, Personalangelegenheiten, Nr.79, 6.11.1914) było mało prawdopodobne. To raz.
Dwa - w OeUlK pojawia się w przypisie jako dowódca skierowanych przez Ostrą sił 6. dywizji piechoty. A chodziło o część sił, a nie o całą dywizję. Jako dowódca 11. brygady piechoty w 6. dywizji wymieniany jest w OdB z wiosny i jesieni 1915 roku.
Drugą gwiazdkę generalską dostał dokładnie dwa lata po pierwszej – 1 listopada 1915 roku i z takim stopniem służył do końca wojny. Spensjonowany 1 stycznia 1919 roku.
Jego zestaw odznaczeń wojennych – Krzyż Zasługi Wojskowej 2. klasy (2 razy), Krzyż Rycerski Orderu Żelaznej Korony 2. klasy, Krzyż Rycerski Orderu Leopolda, Krzyż Zasługi Wojskowej 3. klasy – wszystkie z dekoracją wojenną i mieczami.

Karl Gelb von Siegesstern (z takim przydomkiem to powinien dowodzić przynajmniej korpusem, jeśli nie armią) w OeUlK jako komendant 6. dywizji piechoty pojawia się do końca listopada 1914. Przed lutym 1915 roku 6. dywizją dowodził gen. dywizji Eduard von Schönburg-Hartenstein. Ale z tych informacji nie należy wyciągać wniosków co do gen. Stöhra.
Wszystko na podstawie ogólnodostępnych, podstawowych źródeł, a należałoby sięgnąć głębiej.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości