DAR pisze: ↑03 cze 2018, 21:32
R. von Galizien pisze: ↑03 cze 2018, 00:07
Zgodnie z harmonogramem pociąg wyruszył z Krakowa do Lwowa 4 września i zatrzymał się na 6 minutowy postój na tarnowskim dworcu.
Pytanie czy takie coś można w ogóle nazwać pobytem...
Trochę w tym racji, ale harmonogram podróży cesarza zakładał krótki postój na dworcu podczas którego zapewne mógł z choćby z wagonu pokazać się zgromadzonemu tłumowi. Podobnie było na następnych dworcach w Dębicy (aż 3 minuty), Rzeszowie (10 minut) i Jarosławiu
( 5 minut), jak też na przystanku przed Tarnowem, a więc w Bochni (4 minuty). Jak przypuszczam chodziło tu przede wszystkim o wydźwięk propagandowy. Cesarz musiał zaprezentować się swojemu ludowi, pokazać że jest przy nim. Sami mieszkańcy byli zaciekawieni przejazdem cesarskiego pociągu, tłum chętnie gromadził się wzdłuż torów, czy na dworcach, a władze miejskie stawiały bramy triumfalne. W 1880 roku władze galicyjskie chciały wywrzeć jak najlepsze wrażenie na władcy, gdyż doskonale pamiętano odwołaną 12 lat wcześniej wizytę cesarza,
co było wyrazem dezaprobaty Wiednia wobec postulatów polskich polityków o rozszerzenie autonomii. Galicja przez kilka lat popadła w niełaskę. Dlatego starano się wypaść jak najlepiej i wykorzystać te krótkie, choćby trzy minuty
Tak wykreowana atmosfera przez obie strony (zarówno dwór, jak i władze galicyjskie) udzielała się większości mieszkańców i zapadała głęboko
w pamięć. Zapewne stąd też wspomnienia, przekazywane z pokolenia na pokolenia, jakie tutaj przytoczył kolega kpt. Wagner o swojej przodkini, która być może miała okazję zobaczyć Najjaśniejszego Pana na własne oczy.