"Łudząco" podobne zdania

Publikacje książkowe
Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
Posty: 80
Rejestracja: 27 maja 2018, 00:42

"Łudząco" podobne zdania

Post autor: Krzysztof Ju » 28 cze 2018, 00:16

Wątek był zamieszczony na starym forum Austro-Węgry dnia 12 marca 2014 r.


dwójkarz, 2014-03-12, 16:08
Kartkowałem ostatnio pracę Maxa i pierwszą kniżkę Gaula. I wyłapałem takie "ciekawostki" (tu dwie, w mej książce więcej, ale zapraszam do "zabawy"). Bez komentarza :???:
Ronge
„Por. Max Teisinger v. Tüllenberg z 11 dragońskiej [scil. 11 pułku dragonów – ŁU] pozostał wraz z 50 ludźmi z 2 Armii na obszarze między Rzeszowem a Sanem dla dokonywania obserwacji i aktów sabotażu. Wyrządził wiele szkód na szlakach komunikacyjnych Rosjan i przesyłał wartościowe meldunki. Wezwano nadkomisarza Charwata, który wraz z lwowską Dyrekcją Policji wycofał się do Białej, aby zorganizował we Lwowie tajną komórkę wywiadowczą” s. 79
Gaul
„Nadpor. Max Teisinger v. Tüllenberg pozostał z 50 ludźmi z 2 Armii na obszarze miedzy Rzeszowem i Sanem, dla dokonywania obserwacji i aktów sabotażu. Wyrządził wiele szkód na rosyjskich szlakach komunikacyjnych i przesyłał, zdaniem Rongego, wartościowe meldunki. Zwrócono się również do nadkomisarza policji Franciszka Charwata, który wraz z lwowska Dyrekcją Policji wycofał się do Białej, aby zorganizował we Lwowie tajną komórkę wywiadowczą” s. 34
Ronge
„Przy dowództwie 11 Armii pozostałem tak długo, póki nie przekonałem się, że współpraca nadkomisarza policji Charwata z oficerem wywiadu niemieckiego, kpt. Sztabu Generalnego Braunem, przebiega bez zakłóceń” s. 103
Gaul
„Ronge pozostał tak długo przy dowództwie 11 Armii niemieckiej, dopóki nie przekonał się, że współpraca nadkomisarza policji Charwata z oficerem wywiadu niemieckiego kpt. Braunem przebiega bez zakłóceń” s. 39


Trotta, 2014-03-13, 07:55
O, modus operandi wydaje się znajomy :mrgreen:


dwójkarz, 2014-03-13, 12:16
Co profesor, to profesor.


Trotta, 2014-03-13, 12:57
No cóż, tamtą sprawą się nasze HK Stelle nie zajęło. Nie wszystko się udaje wyłapać. Ale nie należy wysnuwać z tego wniosku, że zawsze tak to będzie :razz:


figenau, 2014-03-13, 15:55
11 Pułk Dragonów Stacjonował przed 1914 r w Łańcucie . Szarża Pod Tryńczą


dwójkarz, 2014-03-13, 16:53
Zwracam także uwagę na tego nadporucznika, ale Gaul lubi być "oryginalny".
W Polonikach powaliły mnie:
Eskadra Kawalerii Przybocznej (Leibgarde reiter Eskadron) s. 73;
c. i. k. dywizjon huzarów landwery s. 126.


krakał, 2014-03-13, 17:11
Huzarów landwery? Ładnie. A to chodzi o dywizjon wchodzący w skład pułku huzarów Honwedu, czy samodzielny? Bo jeśli to drugie, to to był dywizjon huzarów landszturmu (powszechnie tak są określane w dokumentach). Takie dywizjony miały po trzy szwadrony... Spotkałem się już z przypadkami robienia z nich w literaturze pułków, ale i dywizji (dywizja, dywizjon, das ist ganz egall przecież) :razz:
dwójkarz pisze:Eskadra Kawalerii Przybocznej
Ciekawe, na czym latali :mrgreen:


dwójkarz, 2014-03-13, 17:51
Zwracam też uwagę na to c. i k., bo to wprost świadczy o [cenzura].
K. w. 7 dywizjon huzarów pospolitego ruszenia stacjonował na terenie MGGL. Są w AGADzie na to papiery, ale po węgiersku... Chłopcy się niemieckiego nie nauczyli.

"Kwiatki" tego rodzaju w pracach tego Pana można kosić...


Gosc, 2014-03-13, 21:00
Nie bardzo wiedząc o kim i o czym mowa zacząłem guglać.
http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=3&t=128026


dwójkarz, 2014-03-14, 06:08
No i gitara :twisted:


Trotta, 2014-03-14, 08:22
krakał pisze:Huzarów landwery? Ładnie.
Hmm, gdyby przetłumaczono jako k.w. landwery, nie byłoby to chyba straszne?
W końcu o węgierskim pospolitym ruszeniu pisano per landszturm, a zwało się to przecież inaczej (strasznie jakoś, swoją drogą :lol: )
krakał pisze:
dwójkarz pisze:Eskadra Kawalerii Przybocznej
Ciekawe, na czym latali :mrgreen:
Na drzwiach. Od stajni :lol:


dwójkarz, 2014-03-14, 09:52
Oczywiście. W mojej książce znajdować się będzie kilka ogólnych załączników. I w jednym z nich naskrobałem:
W dokumentach sporządzanych w języku niemieckim węgierskie słowo Honved wprowadzono dla określenia k. w. Obrony Krajowej w czerwcu 1917 r. w formie: k. u. Honved. Por. Stanisław Szeptycki: Militär – General – Gouvernement – Befehl Nr 66, Lublin, 14 lipca 1917 (K. u. k. Militär – General – Gouvernement in Polen), punkt 5: Bezeihnung der k. u. Landwehr als k. u. Honved, MGGL, AGAD. W pracy stosuję spolszczoną wersję Honwed, np. pułk Honwedów, rotmistrz Honwedów itp.


Trotta, 2014-03-14, 10:24
Dzięki! Od dawien dawna dręczyło mnie, od kiedy w niemieckim nazewnictwie zaczęto pisać oficjalnie o honwedzie, wreszcie wiem dokładnie :grin:


dwójkarz, 2014-03-14, 14:42
Figiel jest przy tym, bo w nazwach dywizji Honved stosowano przed czerwcem 1917 r.
Np. Samuel v. Apor de Al – Torja do Oddziału Kwatermistrzowskiego Komendy 7 Armii: Ad Qu. Nr 6/ 71 res. vom 5./ II. 1917, 12 lutego 1917 (Kgl. ung. 5 Honved Kavallerietruppendivisionskommando, Res. Nr 152).


Trotta, 2014-03-14, 14:57
No tak... W sumie - z sensem, bo inaczej LIRy różniłyby się tylko literką "k." i "u.", a to pomylić łatwiej.


krakał, 2014-03-14, 18:42
W nazwach pułków słowo "Honved" było zdaje się od zawsze...

dwójkarz, 2014-03-14, 19:55
Taaaaa... No właśnie, to po co ta szopka w 1917 r.?
Np. pismo o utworzeniu Brygada Marszowa Grupy Szurmaya (37, 38, 68, 79, 21 batalion strzelców polowych, Honwed 5, 6, 7, 8, 19, 29, 30)
Karl Bardolff, 24 czerwca 1915 (K. u. k. 2. Armeekommando, Op. Nr 2460);
kapitan pSG Josef Koszmovsky, zdolny do służby frontowej, posiada znajomość języka niemieckiego i chorwackiego, w polu do 7 stycznia 1915 r. ostatnio jako komendant batalionu 25 pułku piechoty Honwedów, następnie w szpitalu do 24 kwietnia 1915 r. i przez kolejny rok do 16 kwietnia 1916 r. w sztabie Komendy VI Dystryktu Honwedów w Zagrzebiu
Erik v. Merizzi: Verzeichnis ad Erlaß AOK K. Nr 15724/ 1916, 9 sierpnia 1916 (K. u. k. 4 Korpskommando, K. Nr 959);
artyleria 5 Dywizji Kawalerii Honwedów (Komenda Artylerii Grupy FMLt Apora), 28 marca 1917 r.
1, 2 i 4/ 2 (5) pułku artylerii konnej Honwedów, 1, 2 i 4/ 6 pułku artylerii konnej, 3/ 51 pułku armat polowych Honwedów, 3 haubic/ 4 pułku artylerii górskiej, 5/ 4 pułku armat polowych Honwedów, 1, 2, 3 i 4/ 51 pułku ciężkiej artylerii polowej Honwedów, 5 przeciwlotnicza/ 26 pułku armat polowych Obrony Krajowej;
12 Brygada Artylerii Polowej, 31 marca 1917 r.
3, 4 i 5 (przeciwlotnicza)/ 12 pułku armat polowych, 12 pułk haubic polowych, 1, 2 i 4/ 12 pułku ciężkiej artylerii polowej, 3/ 4 bateria armat górskich, 2/ 51 bateria haubic polowych Honwedów, 66/ 9 i 47/ 7 baterie haubic 15 cm, 1/ 40 bateria ciężkiej artylerii polowej Honwedów, 13 bateria moździerzy;
Artur Arz v. Straußenburg: Neuregelung der Kriegsstände der höheren Kommandos bei der Armee im Felde, [Baden], 15 maja 1917 (K. u. k. Armeeoberkommando, Op. Nr 38012), załącznik nr 2: Stand eines Infanterie – (Schützen -, HonvedInf. -) Divisionskommandos, (Zu Op. Nr 38012), załącznik nr 3: Stand eines Kavallerie – (reit. Schützen -, HonvedKav. -) Divisionskommandos, (Zu Op. Nr 38012), ibidem.


Trotta, 2014-03-17, 08:07
W węgierskich nazwach oficjalnych - od zawsze.
W niemieckich nazwach tychże pułków - długo była Landwehra.

Wątpliwości mam cały czas przez to, że Austriacy mieli paskudny obyczaj "wstecznego" zmieniania nazw. W OULK piszą o Schutzendivision, ~regiment itd od początku wojny. W innej książce widzę podpis pod zdjęciem, że patrzę na okopy "Kaiserschutzen" - a fotka z roku 1914 czy 1915...
Ale skoro "Honwed" jest już w niemieckich dokumentach archiwalnych, to zaczynam łapać. Może nazwa nie była oficjalna, ale nie wzbraniano się przed jej użyciem.


dwójkarz, 2014-03-17, 13:07
Prawdopodobnie tak właśnie było.
Ostatnio zmieniony 28 cze 2018, 00:35 przez Krzysztof Ju, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
Posty: 80
Rejestracja: 27 maja 2018, 00:42

Re: "Łudząco" podobne zdania

Post autor: Krzysztof Ju » 28 cze 2018, 00:17

dwójkarz, 2014-06-27, 13:50
Skoro prace nad Zagórskim wzięły się i zawiesiły chwilowo (nie przerabiam już papierów, nie daję rady) zamieszczam małe podsumowanie dwóch prac o Zagórskim i legionowym wywiadzie :mrgreen:
Wersja beta, więc przecinki, literówki muszą być :cry:

Warto nieco uwagi poświęcić także dorobkowi naukowemu Jerzego Gaula, choćby ze względu na to, że dotąd nie doczekał się krytycznego zrecenzowania . Autor, doktor nauk humanistycznych, archeolog – numizmatyk zajmujący się obiegiem pieniądza w basenie Morza Bałtyckiego w połowie pierwszego tysiąclecia naszej ery, na początku lat dziewięćdziesiątych zeszłego wieku zmienił pole zainteresowań badawczych. Pokłosiem kwerend prowadzonych w archiwach krajowych i zagranicznych była seria artykułów poświęconych historii legionowych służb wywiadu, których ukoronowaniem była oddzielna synteza. Stanowiła ona podstawę przewodu habilitacyjnego na Uniwersytecie w Zielonej Górze przeprowadzonego w połowie 2003 r. W tym miejscu zatrzymam się na dwóch publikacjach Gaula, najbliższych tematowi mojej pracy.
W 1997 r. Gaul opublikował niewielki, źródłowy artykuł Z działalności kapitana Włodzimierza Zagórskiego w latach 1914 – 1918 . Autor dotknął w nim istoty problemu i jako pierwszy, co trzeba stanowczo podkreślić, wykorzystał w badaniach akta Komendy Legionów Polskich przechowywane w Centralnym Archiwum Wojskowym w Warszawie. Niestety ogólna niewielka wiedza autora i słabe rozpoznanie pozostałych źródeł, kluczowych do pełnego wyświetlenia zasygnalizowanych aspektów działalności szefa sztabu, spowodowały znaczne ograniczenie walorów poznawczych pracy, spłycenie treści, przy jednoczesnym wprowadzeniu do obiegu naukowego szeregu nowych przekłamań i nieścisłości. Warto wskazać na kilka z nich.
„W sztabie Komendy Legionów znajdowała się grupa blisko z nim [Zagórskim – ŁU] współpracujących oficerów” – pisze Gaul, wymieniając pomiędzy nimi Włodzimierza Dzwonkowskiego, tożsamego ze znanym skądinąd działaczem Polskiej Partii Socjalistycznej, który jednakowoż stał na pozycjach jak najbardziej odległych szefowi sztabu . Podporą za to kapitana był Zygmunt Dzwonkowski, pozostający w Komendzie na etacie referenta spraw personalnych. Dzwonkowskich mylił zresztą nie tylko Gaul: w 1924 r. przytrafiło się to Adolfowi Nowaczyńskiemu, publicyście politycznemu związanemu z obozem narodowym, a epilogiem niefortunnej pomyłki był słynny pojedynek pomiędzy nim a ówczesnym podpułkownikiem SG Wojska Polskiego Zygmuntem Dzwonkowskim, któremu sekundował m. in. pułkownik SG Włodzimierz Zagórski .
Przeinaczenia tego rodzaju prześladują zresztą także Gaula w pracy ujmującej jego kilkuletnie ustalenia, o której poniżej, i tak choćby tytułuje Juliusza Kleeberga kapitanem, podczas, gdy ten będąc kawalerzystą mógł być jedynie rotmistrzem, a tymczasem bezimienny kapitan Kleeberg, którego wspomina cytowany przez Gaula Jan Dąbski to nie kto inny jak późniejszy generał brygady Wojska Polskiego i niezłomny bohater Kampanii Polskiej w 1939 r. Franciszek Kleeberg . Swoją drogą tego najbliższego Zagórskiemu oficera zawodowego armii austro – węgierskiej oddelegowanego do Legionów Gaul nie wspomina w ogóle. Trzeba w tym miejscu zasygnalizować ogólną uwagę, że sprawy personalne, ukazanie bliskich i dalekich związków łączących oficerów Legionów wyraźnie kuleje we wszystkich publikacjach Gaula, co stanowi pochodną w ogóle złego stanu biografistyki legionowej. Podobnie rzecz się ma ze znajomością personaliów oficerów i polityków austriackich, jak również niemieckich .
„Kpt. Zagórski wzbudzał swoją działalnością liczne zastrzeżenia w kręgach najwyższych czynników wojskowych – pisze w jednym miejscu Gaul – Równocześnie pozostawał w konflikcie tak z Piłsudskim i stojącymi za nim ugrupowaniami, jak z Sikorskim i Naczelnym Komitetem Narodowym” . Autor posłużył się daleko idącymi, skrajnymi wręcz uproszczeniami, które w najmniejszym stopniu nie oddają rzeczywistego wymiaru wielostronnej mozaiki kontaktów. W ostrym konflikcie z Piłsudskim Zagórskim znajdował się od maja 1915 r. Stosunki z Sikorskim i Naczelnym Komitetem Narodowym były głęboko złożone, okresy wzajemnej sympatii, wymuszonej do pewnego stopnia zmienną sytuacją polityczną i wojskową wokół Legionów, przeplatały się z tygodniami ostrej walki. Dotyczy to przede wszystkim okresu pierwszego szefostwa sztabu. Od 1917 r. kontakty z Sikorskim stały się bliskie, wręcz przyjacielskie, a po 1918 r. nie kto inny jak Sikorski był bodaj największym promotorem kariery Zagórskiego podczas jego przerywanej dwukrotnie służby w Wojsku Polskim.
„W świetle dotychczasowych ustaleń brak przesłanek na poparcie tezy, jakoby Zagórski wykorzystywał służby wywiadowcze do inwigilacji politycznej przeciwników. Jeśli korzystał z broni wywiadu, to na podobnej zasadzie jak jego adwersarze: do oskarżeń o szpiegostwo na rzecz Rosji. W ten sposób usiłował – bez powodzenia – wydalić z I Brygady dwóch oficerów: kpt. Dionizego Jasienickiego i por. Adama Mroza” . Sprawę aresztowania we wrześniu 1914 r. dwóch oficerów Komendy Legionów – nie I Brygady, jak chce tego Gaul, zasadność stawianych przez szefa sztabu zarzutów, omawiam szczegółowo poniżej. Warto jedynie w tym miejscu nadmienić, że oficerowie ci po zakończeniu dochodzenia dowodowego w sprawie o szpiegostwo, nie wrócili już w szeregi Legionów, a więc stwierdzenie Gaula o braku powodzenia jest także błędne, choć w świetle moich ustaleń, chęć usunięcia obu oficerów, nie była bezpośrednim i głównym powodem wniesionych przez Zagórskiego oskarżeń.
„Ostatecznie mjr Zagórski został dowódcą 3 pułku piechoty, a w lutym 1918 r. stanął na czele artylerii II Brygady” . Gaul pominął za jednym razem kilka etapów służby Zagórskiego oraz wprowadził do obiegu nowe nieścisłości – po odejściu z Legionów na początku maja 1916 r. kapitan po krótkim pobycie w wiedeńskich szpitalach trafił ostatecznie do Komendy XVIII Korpusu, gdzie od lipca do grudnia 1916 r. prowadził placówkę wywiadowczą. W styczniu 1917 r. objął I batalion 6 pułku piechoty Legionów Polskich, w czerwcu komendę 3 pułku, którą sprawował do 4 sierpnia 1917 r. Następnie ponownie stał na czele sztabu Komendy Legionów Polskich i Dowództwa Polskiego Korpusu Posiłkowego, by wreszcie 1 października 1917 r. objąć komendę 1 pułku artylerii Polskiego Korpusu Posiłkowego (artylerii Wojsk Polskich). Gaul nie określa wreszcie kiedy kapitan posunięty został do stopnia majora.
Ostania praca Gaula z 2001 r., Na tajnym froncie. Działalność informacyjno – wywiadowcza polskich organizacji niepodległościowych w latach 1914 – 1918, przynosi podsumowanie jego kilkuletnich badań. Autor znacznie poszerzył bazę źródłową o nie wykorzystane i nieznane skądinąd materiały przechowywane w archiwach wiedeńskich. Cytowane dokumenty, jak również pomieszczone aneksy źródłowe stanowią największą wartość książki. Niestety, lawinowy przyrost wykorzystanych źródeł (tylko zagranicznych, co stanowi bardzo poważne uchybienie), nie poszedł w parze z korektą i weryfikacją dotychczasowych ustaleń. Stąd też nowa praca powiela sumę wszystkich błędów autora, a listę wnoszonych zastrzeżeń można powiększyć o nowe pozycje. Mankamentem pracy – poza dyskusyjnym sformułowaniem tematu (Komenda Legionów Polskich zaliczona do zacnego skądinąd grona organizacji niepodległościowych!), a co za tym idzie sztucznym przeciągnięciem narracji po listopad roku 1918 – jest zupełne nie uwzględnienie podstawowej moim zdaniem kwestii: jaki był rzeczywisty polski wkład w wojnę „na tajnym froncie”? Na to kluczowe pytanie brak w książce Gaula jednoznacznej odpowiedzi. Wydaje się za zasadne o ujęcie w przyszłości historii legionowych oddziałów wywiadowczych w optyce pogłębionej o gruntowną analizę zdań służb wywiadu Austro – Węgier, a także w mniejszym stopniu Niemiec, która stanowiłaby dodatkowy punkt odniesienia – równorzędny obok całościowego przedstawienia polityki austriackiej i niemieckiej wobec Legionów Polskich oraz złożonych stosunków w obrębie obozu aktywistów. Wojenne dzieje polskich służb toczyły się, z racji podporządkowania, niejako na tle ich historii, czego Gaul zdaje się niemal nie dostrzegać. Dopiero to pozwoliłoby na właściwą i pełną ocenę polskich dokonań na tym polu. Obecny etap badań i stan rozpoznania źródeł historycznych nie usprawiedliwia do formułowania wartościujących, a tym bardziej wiążących wniosków. Warto w tym miejscu podkreślić, że skądinąd swoistą pułapkę metodologiczną, w którą wpadł Gaul, stanowi zręczne przedstawienie związanych ściśle ze sobą począwszy od stycznia 1915 r. losów Oddziałów Wywiadowczych: I Brygady Legionów Polskich i Departamentu Wojskowego Naczelnego Komitetu Narodowego.
Autorowi należy zarzucić przede wszystkim skrajnie powierzchowną kwerendę w archiwach krajowych – przede wszystkim w Centralnym Archiwum Wojskowym oraz Archiwum Głównym Akt Dawnych, którego jest bądź co bądź pracownikiem naukowym od lat bodaj kilkunastu i w ramach swych obowiązków służbowych opracowuje zespoły akt austriackich. Należy podkreślić, że Gaul zna bardzo pobieżnie pozostałość aktową Wojskowego Generalnego Gubernatorstwa w Polsce, Oddziału Sztabu Generalnego I Korpusu i Komendy Wojskowej w Krakowie, co wydaje się co najmniej zastanawiające, z uwagi na fakt, że to właśnie on przygotowywał do udostępnienia powyższe materiały. Stąd też w zespole lubelskiej guberni pominął kluczowe wiązki i pudła dokumentów m. in. z Oddziału Polska Siła Zbrojna i Oddziału Przeciwdziałania Wrogiej Propagandzie (XII) z ciągu dokumentacyjnego Sekcji Wojskowej, Resortu IIIa Kancelarii Prezydialnej, czy też nie wykazuje się znajomością pozostałości aktowej Referatu Politycznego Krajowego Komisariatu Cywilnego. Autor zapoznając się z pozostawionymi na uboczu materiałami dostrzegł by wiele pominiętych faktów i nowy wymiar informacyjno – wywiadowczej działalności. Samych dokumentów poświęconych Piłsudskiemu i Sikorskiemu, ich działalności i „polityce informacyjnej”, są wprost nieprzebrane ilości. Ponadto niezauważony przez Gaula opracowany od wielu lat zespół akt wywiadu 2 Armii austriackiej, a przez niefortunne przeoczenie dostępny do września 2002 r. jedynie pracownikom archiwum, dostarczyłby nieznanych skądinąd szczegółów na temat m. in. działalności kurierek I Brygady, czy też etapów służby wspominanego w pracy nader często Zagórskiego . Za poważne zaniechanie ze strony autora należy uznać nie zapoznanie się z przechowywanymi w jego macierzystej placówce fragmentami archiwaliów c. k. Ministerstw: Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości oraz pokaźnym zbiorem, niezbyt precyzyjnie nazwanym, materiałów Komend Stacji Etapowych. W tym ostatnim znalazły się niemal kompletne registratury m. in. Dworcowego Ośrodka Wywiadowczego w Nowym Sączu, Pomocniczego Ośrodka Wywiadowczego i Komendy Stacji Wojskowej w Zakopanem oraz szczątek, niestety, materiałów Oficera Informacyjnego w Dęblinie z 1918 r., czy wreszcie gruba teka zawierająca wyniki dochodzeń o szpiegostwo i współpracę z Rosjanami prowadzonych przez Główny Ośrodek Wywiadowczy we Lwowie, w arcyciekawym okresie tuż po zajęciu miasta przez oddziały armii sprzymierzonych w czerwcu 1915 r. .
Warto także i w tym miejscu dla przykładu wskazać na kilka potknięć, błędów warsztatowych i pomyłek autora: „Dezinformacja ma służyć do ukrycia swoich zamiarów, a nie do pokrzyżowania ich przez wroga – pisze Gaul – Po cóż wywiad austriacki miałyby zabiegać o wycofanie sił rosyjskich za Wisłę skoro plany wojenne Austro – Węgier zakładały, że główne uderzenie c. i k. armii miało iść między Wisłą a Bugiem. Logicznie byłby oczekiwać, że zabiegi wokół powstania antyrosyjskiego miałyby przyczynić się do skierowania w ten rejon rosyjskich sił wojskowych i odciągnięcia ich uwagi od rzeczywistego kierunku natarcia. Jeśli zatem sztab austriacki chciał wprowadzić w błąd Rosjan, to szło mu nie o utwierdzenie ich w decyzji ewakuowania Królestwa do linii Wisły, lecz przeciwnie, o nakłonienie ich do przerzucenia pewnych sił na jej lewy brzeg. Tak się właśnie stało i w tym kontekście można by mówić o sukcesie wywiadu austriackiego, jeśli takie były rzeczywiste jego intencje. Wymaga to jednak dalszych badań” . Stąd też Ryszard Świętek, wedle Gaula, „wyciąga mylne wnioski” na temat wojny wywiadów mocarstw i akcji dezinformacyjnej podjętej przez agendy Biura Ewidencyjnego Sztabu Generalnego w Wiedniu oraz Oddziału IIIb Sztabu Generalnego w Berlinie. Wywody Gaula o logice, skądinąd wymaganej na każdym etapie badań historycznych, nie znajdują w tym miejscu uzasadnienia. Wskazana byłaby za to podstawowa wiedza o austro – węgierskich i niemieckich planach operacyjnych, która winna rozwiać jego wątpliwości w tym zakresie .
Nie można nie odnieść wrażenia, że Gaul celowo manipuluje materiałem źródłowym: „Bolesław Pochmarski [...], relacjonując pobyt w 3 pułku Legionów, pisał, że bezpośrednio w sztabie pułku do służby wywiadowczej przeznaczony był por[ucznik] [Zdzisław] Kopeczny. Donosił również, że o oficerach wywiadowczych „były rozmaite sądy” i akcentował ich wpływ na Komendanta gen. Durskiego: „Eks[celencja] Durski, osobiście człowiek bardzo zacny, ulega wpływom postronnym, a za mało mając zrozumienia dla sprawy naszej nie umie kierownictwu swemu nadać charakteru więcej obywatelskiego [podkreślenie – ŁU]” . Tymczasem relacja Pochmarskiego jest następująca: „Bezpośrednio w sztabie pułku zajęci są oficerowie por[ucznik] [Józef] Wesołowski jako adiutant pułku i por[ucznik] [Zdzisław] Kopeczny przeznaczony do służby wywiadowczej. [...] Rozmaicie sądzą o tych dwóch oficerach, powołanych bądź co bądź do czynów bardzo odpowiedzialnych [podkreślenie – ŁU]” . Natomiast cytowany przez Gaula fragment o Durskim znajduje się na drugiej stronie raportu pięćdziesiąt osiem linijek tekstu poniżej atestacji o skądinąd szerzej nieznanym ówczesnym legionowym (?) poruczniku Zdzisławie Kopecznym i bynajmniej nie łączy się logicznie z fragmentem o oficerze odkomenderowanym do kierowania sprawami wywiadu. Jest to ogólna charakterystyka generała.
„AOK na wniosek Komendy Legionów Polskich z 29 lipca zwolniła 21 grudnia 1916 r. ze służby Romualda [!!!] [scil. Rajmunda – ŁU] Jaworowskiego, Kazimierza [!!!] [scil. Kordiana – ŁU] Zamorskiego, Jędrzeja Moraczewskiego i Ignacego Boernera – pisze Gaul – Za kulisami tych zwolnień krył się kpt. Zagórski, któremu dymisja ze stanowiska szefa sztabu nie przeszkodziła w przyczynieniu się do wydalenia z Legionów oficerów wiernych Piłsudskiemu” . Zwolnienie oficerów związanych z Piłsudskim z szeregów legionowych nastąpiło w grudniu 1915 r. nie 1916, na wniosek Komendy Grupy Legionów Polskich, który został poparty i przesłany przez Komendę Legionów do Naczelnej Komendy Armii . Sprawę tę opisuję szczegółowo poniżej. Oficerowie zwolnieni z Legionów odwołali się od decyzji, która po pozytywnym rozpatrzeniu, zaowocowała przywróceniem do służby zwolnionych, z wyłączeniem wszelako Rajmunda Jaworowskiego, mocno i wyraźnie zaangażowanego ówcześnie w lewicową działalność polityczną w Warszawie. Wniosek Komendy Legionów w tej sprawie wyszedł 29 lipca 1916 r, a powrót w szeregi Legionów Boernera, Moraczewskiego, Zamorskiego i pominiętego przez autora – Zygmunta Klingera, nastąpił decyzją Cieszyna z 8 sierpnia tego samego roku . Szerszy komentarz do dalszych cytowanych ustaleń badawczych Gaula wydaje się zbędny.
I w innym miejscu: „Zagórski wystawił 18 czerwca 1916 r. Liebermanowi bardzo pozytywną opinię. [...] Trzy miesiące później tj. we wrześniu rozprawił się z nim jednak bez skrupułów. „Lieberman – pisał 23 września Jaworski – dał dowód, jak Wł. Zagórski jest bezwzględny, na sobie: został zwolniony z Legionów, chociaż nie żądał przeniesienia do armii austriackiej i chociaż nie miał postępowania dyscyplinarnego. Zagórski czyści gruntownie” . Poza dokonaniem skrótu imienia Zagórskiego w cytowanym ustępie dziennika Władysława Leopolda Jaworskiego, czego Gaul nie zaznaczył, autor dopuścił się daleko poważniejszych uchybień: opinia o Liebermanie z czerwca 1916 r. jest rzeczywiście jedną z najlepszych jaką Zagórski wystawił jakiemukolwiek z spośród oficerów Legionów Polskich, a co warto w tym miejscu podkreślić, drogi ich w tym czasie się rozeszły, wręcz wrogo zerwały. Kapitan pomimo to wydał swoje zdanie w sposób bardzo obiektywny. Tymczasem cytowany fragment zapisu w dzienniku Jaworskiego z 23 września dotyczy 1917 r., piętnaście miesięcy później, nie trzy jak chce tego Gaul. W tym czasie Lieberman głęboko był zaangażowany w akcję skierowaną przeciw utrzymaniu nawet szczątkowych polskich formacji ochotniczych, zdziesiątkowanych w następstwie tzw. kryzysu przysięgowego z połowy 1917 r. Stąd też wynikała „bezwzględność” i „gruntowne czyszczenie” ówczesnego szefa sztabu Dowództwa Polskiego Korpusu Posiłkowego.


Gosc, 2014-06-27, 20:34
Sprawie Zagórskiego poświęcony jest cały rozdział książki Sławomira Kopera Afery i skandale Drugiej Rzeczypospolitej, wyd. Bellona. Rozdział 3: Zaginięcie generała. Oczywiście pod kątem wydarzeń 1926, śledztwa i pewnej nerwowości w środowisku piłsudczykowskim. Tło historyczne - hakasztellowe - zarysowane jest pokrótce.


Brygadier, 2014-06-27, 21:20
Gratulacje dla "dwójkarza" i jego wielkiej wiedzy! :lol:

Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
Posty: 80
Rejestracja: 27 maja 2018, 00:42

Re: "Łudząco" podobne zdania

Post autor: Krzysztof Ju » 28 cze 2018, 00:19

dwójkarz, 2014-06-28, 10:05
Dziękuję, choć to na wyrost z pewnością ocena, bo sam najlepiej wiem ile kluczowych momentów należy jeszcze wyjaśnić.
Skoro jeszcze za offa nie dostałem po głowie, to dalszy, szerszy fragment wprowadzenia zamieszczam.
Pisane z dziesięć lat temu z okładem, więc wiele należy uaktualnić (literatura!).

Włodzimierz Zagórski był oficerem korpusu Sztabu Generalnego, etatowym pracownikiem wywiadu Austro – Węgier. Służył w Grupie Rosyjskiej Biura Ewidencyjnego Sztabu Generalnego w Wiedniu. Po wybuchu wojny w sierpniu 1914 r. przeniesiony został do Legionów Polskich na stanowisko szefa sztabu Komendy Legionów . Służbę w polskich formacjach ochotniczych na kluczowych stanowiskach pełnił z półroczną przerwą nieprzerwanie do 1918 r. Cały czas służył sprawie polskiej. Jego wkład w odzyskanie Niepodległości jest niepodważalny.
W sierpniu 1914 r. Zagórski zetknął się po raz pierwszy z Józefem Piłsudskim. Komendant oddziałów strzeleckich zgłosił akces do tworzonych Legionów i w stopniu pułkownika LP objął 1 pułk piechoty. Zagórski od pierwszego dnia z energią przystąpił do organizacji polskich formacji ochotniczych. Całe uzyskiwane uzbrojenie i wyposażenie szło w pierwszej kolejności na potrzeby pułku Piłsudskiego. Losy obu oficerów rozdzieliły niebawem na kilka miesięcy koleje wojny – 1 pułk pozostawał na froncie w Królestwie Polskim, a Komenda wraz z pozostałymi dwoma legionowymi pułkami walczyła w Karpatach. Zetknęli się ponownie w zmienionych warunkach: Królestwo Polskie niebawem zostało w całości wyzwolone spod władzy rosyjskiej, a Piłsudski w następstwie tego faktu zmienił taktykę działania, szukając na zajętych terenach oparcia dla rozwinięcia szerokiego frontu politycznego. Komendant I Brygady dążył przy tym do podporządkowania sobie całości polskich formacji ochotniczych poza zasięgiem wpływów Komendy Legionów. Sprzeciwiał się temu ostro Zagórski, który nader krytycznie odnosił się do akcji politycznej prowadzonej w szeregach Legionów i emanującej na cały kraj. Brak porozumienia i rywalizacja pomiędzy Zagórskim a Piłsudskim prowadziła nieuchronnie od połowy maja 1915 r. do otwartego kryzysu. Różniła ich wizja przyszłości i drogi jej realizacji. Pułkownik – brygadier realizując własne zamierzenia musiał oddziaływać poprzez zapiekłą krytykę fachowych i moralnych wartości kapitana i Komendy Legionów, której ten był faktycznym dowódcą. Innej drogi nie było. Nie tylko Zagórski, ale każdy inny oficer na jego stanowisku służbowym stałby się elementem szerszych zabiegów i gier prowadzonych przez Komendanta I Brygady. W ostrej walce nie liczyły się rzeczywiste wartości pojedynczych osób, bo nie o nie tu chodziło . Bodaj jeden, jedyny raz Piłsudski ujawnił w ścisłym, zaufanym gronie głęboko skrywane wątpliwości co do zasadności przyjętej taktyki: na płaszczyźnie walki politycznej z Austro – Węgrami – mówił w lutym 1916 r. – „postawiłem sprawę, inna rzecz czy słusznie, personalnie przeciw [...] Zagórskiemu [podkreślenie – ŁU]” .
Warto przy tym podkreślić, że pomimo deklarowanych wielokrotnie przed 1918 r. zastrzeżeń wobec fachowych umiejętności Zagórskiego, w rzeczywistości Pierwszy Marszałek musiał stawiał wysoko jego kunszt sztabowca i w sierpniu 1920 r., nie bez pewnych nacisków ze strony generałów: Tadeusza Rozwadowskiego i Józefa Hallera, powierzył ówczesnemu pułkownikowi stanowisko szefa sztabu Frontu Północnego, kluczowego do czasu wyjścia znad Wieprza polskiej ofensywy w połowie miesiąca. Wybór właśnie Zagórskiego, oficera pozostającego od listopada 1918 r. poza wojskiem, równał się najwyższej ocenie jego umiejętności, których Naczelny Wódz nie mógł i nie potrafił w sposób zasadny kwestionować. Niepodważalny ten fakt umyka uwadze historyków.
Zagórski rozmawiał z Piłsudskim jedynie kilka razy w życiu. Do pierwszego spotkania oficerów doszło w siedzibie Komendy Legionów Polskich przy ulicy św. Gertrudy 12 w Krakowie 23 lub 24 sierpnia 1914 r. Kolejną okazję do zapewne najdłuższej, kilkugodzinnej rozmowy dało zaprzysiężenie 1 pułku piechoty Legionów Polskich w Kielcach 5 września 1914 r. Następną konferencję odbyli 13 maja 1915 r. w Balicach. Przypadkowe spotkanie nastąpiło 31 marca 1916 r. w domu dyrektora Instytutu Stomatologicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego profesora Wincentego Łepkowskiego w Krakowie . I to wszystko. Nie można wykluczyć innych okazji do bezpośrednich konwersacji np. na przełomie sierpnia i września 1914 r. (23/24 sierpnia – 2 września) oraz pod koniec miesiąca, gdy Piłsudski przyjechał na kilka dni do Krakowa (27 – 30) lub też we wrześniu 1915 r. w Kowlu, w czasie gdy Komenda Legionów i Komenda I Brygady stacjonowały przez kilka dni (11 – 14/15; 17/18 – 19/20) w niewiele od siebie oddalonych budynkach – choć należy pamiętać, że ich wzajemne stosunki osiągnęły wtedy apogeum niechęci . Nie ma o nich jednak żadnych pewnych przekazów źródłowych. Po 1918 r. nie można za to wykluczyć ich spotkania na przełomie lipca i sierpnia 1920 r., gdy Zagórski tworzył Dywizję Ochotniczą, a następnie stał na czele sztabu Frontu Północnego w okresie zmagań pod Warszawą. Do kolejnego spotkania musiało dojść przełomie lat 1922 i 1923, gdy ówczesny Szef Sztabu Generalnego Piłsudski miał decydujący wpływ na przywrócenie Zagórskiego do czynnej służby wojskowej . Jakoby obaj spotkali się także 6 sierpnia 1927 r. w Belwederze . Jednakże na temat tych kontaktów nie ma także wiarygodnych informacji.

Działalność Zagórskiego przed listopadowym przełomem nigdy nie była przedmiotem odrębnych badań naukowych. Zawsze ujmowano ją na marginesie głównego nurtu narracji. Brakowało źródeł, nigdy nie było odpowiedniej atmosfery do pogłębionej refleksji. Operowano ogólnikami i przekłamaniami. Wokół jego postaci narosła jednostronnie, jednoznacznie postrzegana „czarna” legenda „złego ducha” Legionów Polskich. Od wczesnych lat międzywojennych panuje ugruntowany pogląd o wprost destrukcyjnym wpływie Zagórskiego na podległe mu formacje legionowe. Pogląd ten trwale dominuje w historiografii. Od lat największe kontrowersje wywołuje istota sporu Zagórskiego z Piłsudskim, którego konsekwencje obciążały przez dziesięciolecia wzajemne relacje szeroko pojmowanych grup zwolenników „złego” szefa sztabu i „dobrego” Komendanta, wpisywały się w dyskusje wokół „czarnej” i „białej” legendy Pierwszego Marszałka.
Bodaj najtrafniej podłoże konfliktu ujął niemal współcześnie opisywanym wydarzeniom Tytus Filipowicz, bliski Piłsudskiemu działacz polityczny, przybliżając przebieg i tło sporów w obozie aktywistów Aleksandrowi Prystorowi przybyłemu do kraju w połowie 1917 r. po kilku latach odbywania katorgi na Syberii: „Dla działaczy, którzy w początkach akcji legionowej kreślili drogi polityki wojskowej w Królestwie, otwierały się dwie możliwości. Pierwsza – to droga powiększania Legionów ochotnikami z Królestwa, przy czym tylko optymiści liczyli na możność zwerbowania więcej niż kilkudziesięciu tysięcy. Możliwość druga – było to zupełne powstrzymanie się od werbunku oficjalnego na terenie Królestwa, rekompensowane usilną działalnością pod hasłem utworzenia podczas wojny niepodległej Polski. I jedna i druga z tych możliwości miała szereg plusów i minusów, które częściowo dawały się przewidzieć, i jedna i druga mogły przynieść sprawie polskiej i obozowi aktywistycznemu korzyści wyraźne. [...] Nasi działacze nie zdecydowali się jednak, jako całość, na żadną z tych dróg. Część, głosząca program trializmu, wybrała drogę zwiększania Legionów w Królestwie drogą werbunku, twierdząc, że dopiero gęste szeregi bagnetów dadzą wagę polskim żądaniom politycznym. Część druga zachowywała się względem polityki werbunku oficjalnego obojętnie, niechętnie, a potem wprost wrogo, głosząc, że jedynie rząd polski ma prawo szafować polską krwią. I jedni i drudzy starali się odpowiednio usposobić pułki legionowe, na które wpływ mieli i zrobić je narzędziem swojej polityki, nie bacząc, że tym sposobem wnoszą rozdźwięk w wojsko. Sprzeczne kierunki początkowo nie ujawniały swej rozbieżności na zewnątrz, lecz niemniej ostro ścierały się wewnątrz legionowego obozu, by w pewnej chwili otwarcie wystąpić w szranki. [...] Zawziętość sporu o werbunek postawiła socjalistów w walce z konserwatystami krakowskimi [...]. Do kwestii werbunku dołączył się z czasem zatarg o formę ustroju państwowego Polski, o stosunek do Tymczasowej Rady Stanu, do problemu zjednoczonej Polski, przyszło odmówienie przysięgi przez Legionistów Królewiaków; wszystkie te sprawy czysto polityczne utrwalały tylko i pogłębiały przedział, który zaczęła żłobić kwestia werbunkowa” .
Zagórski na stanowisku szefa sztabu Komendy Legionów Polskich nie był obarczony polityczną misją . Wyznaczony był „jedynie do wykonania kontraktu pomiędzy N[aczelnym] K[omitetem] N[arodowym] a rządem austriackim” – jak sam mówił Piłsudskiemu w maju 1915 r. Wydaje się, że w tym zdaniu zawiera się wiele z przyczyn sporu pomiędzy nim a Komendantem I Brygady Legionów Polskich. Zagórski chciał widzieć w Legionach karny zaczątek regularnej, stałej armii, która w chwili przełomu, końca wojny i kongresu pokojowego siłą swą decydować będzie o wadze narodowego głosu i o przyznaniu Polsce należnych jej na arenie międzynarodowej praw. Był przeciwny tworzeniu tajnych kadr, ujętych w formie Polskiej Organizacji Wojskowej, które dopiero w sprzyjającym momencie zostaną rozwinięte w armię narodową. Zagórski zakładał, że Wojsko Polskie bez względu na chęć czy też niechęć do tego ze strony dotychczasowych sojuszników oraz przynależność odrodzonego państwa do obozu zwycięzców lub pokonanych w europejskiej wojnie mocarstw, stanie murem na granicach odrodzonego państwa. Stąd też dążył do jak najszerszej rozbudowy wąsko zakreślonych u samego zarania ram polskich formacji ochotniczych. Był „zdecydowanym tworzyć i rozwijać regularne formacje polskie we wszelkich warunkach, wbrew nawet intencjom austriackim, wbrew Piłsudskiemu, żądającemu najpierw ustępstw politycznych” . „Macie stworzyć państwo. Macie dać krajowi konstytucję, musicie stworzyć sejm i musicie stworzyć armię - mówił pod koniec 1916 r. w przemówieniu do polskich polityków GdI Hans v. Beseler, Wojskowy Generalny Gubernator w Warszawie - zacznijcie od wojska, bo wojsko jest kością i rdzeniem każdego ustroju państwowego” – słowa te mogą stanowić wykładnię działań podejmowanych przez Zagórskiego, na każdym etapie jego służby w Legionach Polskich i Polskim Korpusie Posiłkowym .
Przydział mobilizacyjny Zagórskiego na czas wojny obejmował Grupę Rosyjską Biura Ewidencyjne Sztabu Generalnego w Wiedniu. Można zatem zaryzykować twierdzenie, że oficer do Legionów trafił, gdyż nie było nikogo innego na to miejsce. Zagórski spełniał podstawowe kryteria: był oficerem Sztabu Generalnego w szarży kapitana, mógł zatem stać na czele sztabu jednostki bojowej o sile dywizji; co bodaj najważniejsze - jego polskość, tak u przełożonych, jak i u działaczy politycznych skupionych w Naczelnym Komitecie Narodowym, nie budziła zastrzeżeń, operował ponadto mową ojczystą doskonale w mowie i w piśmie; był wreszcie wykwalifikowanym oficerem wywiadu specjalizującym się w zagadnieniach rosyjskich, stąd też mógł opracowywać materiały dostarczane poprzez sieć wywiadowczą skupioną w ręku Piłsudskiego, jak i wykorzystując swe kwalifikacje sztabowe i kontakty, wspierać jej rozwój. I to wydaje się wszystko. Nie ma ponadto śladów żadnych specjalnych pełnomocnictw Zagórskiego, a jego stanowisko było zawsze traktowane przez wojskowe władze austriackie w sposób głęboko upośledzony.
W oczach pułkownika SG Oscara Hranilovića v. Czvetassin, szefa Oddziału Informacyjnego Naczelnej Komendy Armii, który wespół z Szefem Sztabu Generalnego GdI Franzem Conradem v. Hoetzendorfem, decydował o przydziale kapitana do Legionów, stał się szybko nader kontrowersyjnym, a ich stosunki mocno skomplikowały się. Można w nich wyczuć postępującą wzajemną niechęć, którą Zagórski wyrażał w półprywatnych enuncjacjach odważnie i otwarcie. Z najmniejszą sympatią odnosił się do kapitana ostatni szef Oddziału Informacyjnego pułkownik SG Maximilian Ronge. Nie można nie odnieść wrażenia, że szef legionowego sztabu źle pojął swoje obowiązki służbowe i zbyt zaangażował się w rozwój polskich formacji.
Początkowo na dominujące stanowisko Zagórskiego wpływ miało jedynie jego stanowisko. Oficer Sztabu Generalnego zajmował w strukturze armii miejsce szczególne, a szef sztabu był najważniejszym oficerem jednostki bojowej, jego decyzje miały moc wiążącą i mogły być wydawane bez kontrasygnaty ze strony przełożonego. Zagórski korzystał w pełni z tych uprawnień. Był jednakże oficerem niskiego stopnia - kapitanem i jego rzeczywiste wpływy nie sięgały daleko . Mógł jedynie i to też w ograniczonym do pewnego stopnia zakresie kształtować politykę personalną w obrębie Legionów Polskich (sztab, stacje zborne, komendy placu) – tylko raz, u progu wojny, jego działanie doprowadziło do zmiany na eksponowanym stanowisku. Nie miał wpływu na przydział oficerów zawodowych armii austriackiej. Nie był władny wpływać na obsadę stanowisk w obrębie I Brygady Legionów Polskich; przeciwdziałać akcji politycznej Piłsudskiego; krępować działań komendanta I Brygady, które nie stały w sprzeczności z wytycznymi płynącymi z Naczelnej Komendy Armii. W zasadzie poza nim pozostawał rzeczywisty wpływ na kształt Legionów, ich rozbudowę, wyposażenie i wyekwipowanie. Każda trwała zdobycz na rzecz polskich jednostek ochotniczych wymagała szeregu zabiegów, działań i zaangażowania wielu osób. Doskonale ujął to Alfred Wysocki, wysoki urzędnik wiedeńskiego Prezydium Rady Ministrów, a podczas wojny kierownik Referatu Prasowego Krajowego Komisariatu Cywilnego Wojskowego Generalnego Gubernatorstwa w Lublinie: „kto znał choćby pobieżnie stosunki armii, czy biurokracji austriackiej – pisał – ten rozumiał, że zwykły kapitan Sztabu Generalnego, choćby tak zdolny jak Zagórski, nie mógł mieć większych wpływów i przeforsować takich czy innych koncesji [podkreślenie – ŁU]” .
Zagórski szybko zdobył uznanie wśród oficerów i żołnierzy Legionów Polskich, szczególnie tych z którymi odbył krwawą i wyniszczającą kampanię karpacką, umiał ujmować i zjednywać sobie ludzi, kiedy chciał czarował naturalnym wdziękiem. Dostrzegano i wysoko stawiano jego fachowe przygotowanie, oddanie i ofiarność z jaką działał na rzecz polskich formacji ochotniczych. Pozwoliło mu to na wyrobienie sobie wśród najbliższych oficerów głębszych związków, nie wynikających jedynie ze służbowej zależności, lecz opartych na wzajemnym zaufaniu i więzach przyjaźni. Pod jego głębokim wpływem pozostawał także Komendant Legionów – FMLt Karol Trzaska - Durski. Zagórski pomiędzy wrześniem 1914 a grudniem 1915 r. działał poprzez i za pośrednictwem generała.
Otwarta pozostaje ocena fachowych umiejętności wojskowych, walorów intelektu, osobowości i stylu pracy Zagórskiego. Był on do pewnego stopnia surowy, bezkompromisowy, zawsze żądał maksymalnego wysiłku. Był jednakże bardzo wymagający w stosunku do siebie. Charakteryzowała go mrówcza pracowitość i żelazna energia. Jego częsta obecność na niebezpiecznych, wysuniętych pozycjach zaskarbiła mu u legionistów zaufanie i szacunek. Charakter – zdaje się – miał trudny. Składała się na niego suma władczej natury oraz typowe dla młodych, ambitnych ludzi przekonanie o monopolu na rację. Krytykę przyjmował osobiście i z gruntu nie tolerował jej. Zwykł wydawać decyzje w sposób arbitralny, zwłaszcza w kwestiach, w których miał się za fachowca. Był urodzonym wojskowym, a przyrodzone walory intelektu rozszerzała gruntowna wiedza teoretyczna zdobyta w toku solidnych studiów wojskowych. Uznawany był za jednego z trzech najlepszych z młodego pokolenia, oficerów Sztabu Generalnego narodowości polskiej, na równi z Włodzimierzem hrabią Tyszkiewiczem i Adamem Nałecz – Nieniewskim . Służbę na każdym stanowisku pełnił gorliwie i z pełnym oddaniem. Przydział do Komendy Legionów pojmował ją jako swego rodzaju misję. Energiczny i niestrudzony, prowadził sztab i Legiony twardą ręką. Dzięki temu podległe mu oddziału nabierały wewnętrznej spoistości i były niezrównane w walce. Mówiono niemal o „dyktaturze Zagórskiego”. Oficer nie wahał gromić nawet współpracowników ze sztabu, wliczając w to najbliższego mu Franciszka Kleeberga: „Już w pierwszych dniach nowych godzin biurowych zmuszony jestem skonstatować, że nie wszyscy [...] oficerowie raczą trzymać się godzin służbowych, osobliwie zaś spóźniają się rano do biura. Jeśli w Dowództwie Legionów nie jesteśmy wzorem punktualności i obowiązkowości, to nie śmiemy żądać tego samego od podległych Dowództwu Legionów oddziałów. Wszelkie tego rodzaju opieszałości będę karał najsurowiej, przy powtórzeniu się wydaleniem z Dowództwa Legionów” . Wydawał się do tego uosabiać idealny typ oficera Sztabu Generalnego, od którego należy „wymagać stałości, żelaznej woli, stanowczości, poczucia własnej siły, żelaznej energii, nawet trochę brutalności oraz poczucia odpowiedzialności i zdolności wzięcia tej odpowiedzialności na siebie” . Oficera Sztabu Generalnego – w jego ujęciu – powinna cechować przy tym wyrobiona wysoka rutyna działania, umiejętności analityczne, doskonała pamięć, odporność na długotrwały stres i zmęczenie fizyczne, a nader wszystko wyrobiony charakter i siła woli. Zagórski posługiwał się ponadto językiem żywym i jędrnym , a sposób formułowania myśli i ich ujęcie przyciągało uwagę. Był mówcą więcej niż dobrym, łatwo nawiązywał kontakty z podwładnymi. Warunki wojenne potwierdziły, iż był szefem sztabu z prawdziwego zdarzenia. Świadczy o tym dobitnie zachowanie w ekstremalnie trudnych warunkach kampanii karpackiej, a następnie bojów wołyńskich. W czasie walk w Karpatach Zagórski wypracował styl pracy, który stosował przez całą wojnę. Szukał bezpośredniego kontaktu z podległymi mu oddziałami. Nie chował się na zapleczu. Komendę sytuował jak najbliżej linii.
Zagórski przekonany o nadrzędności celów i interesów, podejmował działania, które dziś mogą wydawać się jednoznaczne negatywne moralnie. Nie można oceniać ich z perspektywy resentymentów listopada 1918 r. Interpretacja taka zgodna będzie wprawdzie z faktami, ale nader wszystko stać będzie w sprzeczności z ówczesnymi realiami. Kapitan był zawodowym wojskowym. Pozostawał wierny starym cnotom i trzymał się sztywnych zasad stanowiących o trwaniu nowoczesnej zawodowej armii. Nie istniało dla niego pojęcie żołnierza – obywatela. Z punktu widzenia szefa sztabu uzasadnione i racjonalne działania były przez zwolenników Piłsudskiego postrzegane i odbierane jedynie jako wyraz jego zaciętości i niechęci wobec Komendanta I Brygady. Nie jest przy tym zasadne nazywanie „dyktatorskimi zakusami” dążenia ze strony Komendy Legionów do pełnego przestrzegania hierarchii, drogi służbowej czy też postępowania wedle przepisów ujętych w stosownych regulaminach. Wydaje się to oczywiste i jak sądzę nie wymaga szerszego komentarza . Kapitan ponad wszystko – co podkreślał również Ronge – „nie tolerował [...] polityki w szeregach Legionów” . Działalność polityczna i przynależność oficerów do partii politycznych była w Austro – Węgrzech zabroniona. W latach wojny wydano zakaz uczestnictwa oficerów w zebraniach i wiecach nawet w charakterze obserwatorów . Wszelkie wypowiedzi w sprawach nie związanych czysto ze sprawami wojskowymi były starannie koncesjonowane. Zagórski u progu wojny w meandrach polityki polskiej orientował się nieźle, jego wiedza wyrastała daleko ponad przeciętny niski zasób tego rodzaju wiadomości, typowy dla austro – węgierskiego korpusu oficerskiego. Stale do tego, w następnych miesiącach, pogłębiał zakres początkowych informacji. Prowadzenie jednakże całości akcji politycznej składał w ręce zawodowo podejmujących tą dziedzinę ludzi. Nie był politykiem, ani twórcą żadnej koncepcji politycznej. Stąd też nie można się moim zdaniem zgodzić na nazywanie Zagórskiego „politykiem w mundurze” i stawianiem go w takim charakterze u boku Piłsudskiego, Sikorskiego, czy nawet Hallera, pomimo że jego działalność odbywała się w kręgu polityki polskiej prowadzonej na najwyższym szczeblu. Chcąc nie chcąc kształtował ją do pewnego stopnia podejmowanymi działaniami . Zakaz włączanie się zaprzysiężonych i pozostających w czynnej służbie oficerów i żołnierzy Legionów Polskich w nurt życia politycznego Królestwa Polskiego podkreślano wielokrotnie przy różnych okazjach . W działalności Zagórskiego można raz dopatrzyć się akcji, na którą nie powinien zdecydować się nigdy oficer zawodowy. Stanowił nią inspirowany w dużym stopniu przez niego wiec oficerów Legionów Polskich we wrześniu 1915 r. wnet po głośnej niesubordynacji I Brygady Legionów Polskich pod Czeremosznem.

Dla nikogo w Legionach nie było tajemnicą, że Zagórski do sierpnia 1914 r. przydzielony był do Biura Ewidencyjnego Sztabu Generalnego w Wiedniu . On sam też nigdy nie ukrywał powiązań z wywiadem. Fakt ten stanowił następnie jedno z najcięższych oskarżeń kierowanych pod jego adresem. W warunkach niepodległości pracę w wywiadzie mocarstw zaborczych przed 1918 r. postrzegano zawsze jako niegodną honoru i postawy oficera Polaka. Współpraca wywiadowcza, sama w sobie, była zawsze oceniana przez ogół negatywnie. Niemal natychmiast po upadku monarchii domagano się powszechnie ujawnienia listy osób współpracujących z wywiadem i policją austriacką, tak jak wcześniej dokonano tego z listą agentów i współpracowników rosyjskiej policji politycznej i żandarmerii. Kierowali w tym zwłaszcza zwolennicy idei narodowo – demokratycznej, a zarazem orientacji przeciwnej mocarstwom centralnym, którzy bodaj w najbardziej widoczny sposób ucierpieli ze strony służb wywiadu Austro – Węgier, a wielu z nich wojnę spędziło za drutami obozów internowania, w miejscach odosobnienia i na przymusowej emigracji. Także konflikty wewnętrzne, które doprowadziły do trwałego rozbicia obozu zwolenników aktywnej odbudowy państwowości polskiej w oparciu o mocarstwa sprzymierzone, znalazły następnie swoje ujście w planowanych akcjach prasowych, publikacjach dokumentów opatrzonych odpowiednio ujętym komentarzem oraz starannie zredagowanych wspomnień. Niewygodne osoby starano się usunąć ze sceny politycznej lub też z życia Wojska Polskiego już w pierwszych miesiącach niepodległości.
Za główny i pierwszy cel ataków obrano niebawem Władysława Sikorskiego, który w latach wojny stał się przeciwnikiem politycznym Piłsudskiego, a następnie w pierwszej połowie lat dwudziestych zaczął odgrywać samodzielną i znaczącą role polityczną i wojskową. Można powiedzieć, że nie miał szczęścia – archiwalia placówki wywiadu w Krakowie, z którą podtrzymywał kontakty służbowe przez cały niemal okres wojny, znalazły się po przełomie niemal w komplecie w rękach jego legionowych oponentów .
Pierwszy atak poszedł na początku 1919 r.: „Dopiero teraz dowiedziałem się szczegółów o ataku [Emila] Bobr[owskiego] na Was – pisał bliski współpracownik Sikorskiego z lat wojny Stanisław Kot, szef Biura Prasowego Departamentu Wojskowego Naczelnego Komitetu Narodowego – Otóż na posiedzeniu Kom[isji] Likw[idacyjnej], gdy ktoś tam zreferował akta [Oddziału Informacyjnego Komendy Wojskowej w Krakowie], [Emil] Bobr[owski] z powodu Waszego listu do [Ludwika] Mor[awskiego] (z 1916 podobno nic gorszącego, donosiliście, że na N[aczelnym] K[omitecie] N[arodowym] Wyście wygrali, zgorszył ich adres do „kochanego” majora) zrobił wielką awanturę: nie można tolerować konfidentów, z tego widać, że Sik[orski] był informatorem o N[aczelnym] K[omitecie] N[arodowym], donosił, co się tam dzieje itp. Żądał natychmiastowego usunięcia Was ze stanowiska. Inni wystąpili łagodniej, stanęło na tym żeby się odnieść do Waszej komendy [Dowództwa Armii „Wschód” – ŁU]. Niektórzy Was bronili, m.in. [Herman] Lieberman (z powodu Waszego zachowania się w Przemyślu). [...] Przez pośrednich ludzi dałem znać do socj[alistów] o roli [Michała] Sokol[nickiego] wobec [Ludwika] Moraws[kiego]. Z [Ludwikiem] Morawskim już [Rudolf] Krupiński mówił. Wyobraźcie sobie, że ze sztabu z Warszawy przysłano tu [Józefa] Rybaka dla ratowania [Ludwika] Morawskiego. Ma tam być niepokój, bo z archiwum [Ludwika] Moraws[kiego] znikł fascykuł z materiałami do pertraktacji z [Józefem] Piłs[udskim] przed wojną o wysokości sumy na urządzenie powstania. Nie wiedzą kto go ściągnął, czy [Bolesław] Roja, czy N[arodowa] D[emokracja] czy [Ludwik] Morawski ukrył. Austria dawała sto tys[ięcy], [Józef] Piłs[udski] chciał pół miliona (to wiecie, że znikły fascykuły [Bolesława] Roji). „Swoi” ludzie się bronią i trzymają za ręce, jak widzicie. [...] Czy to Wasze pismo do [Ludwika] Mor[awskiego] o sukcesie na N[aczelnym] K[omitecie] N[arodowym] nie jest w związku z zakomunikowaną Wam swego czasu przez [Ludwika] Mor[awskiego] wiadomością, iż z A[rmee] O[ber] K[ommando] [Naczelną Komendę Armii] telefonicznie go pytali, czy prawdą jest, że Was N[aczelny] K[omitet] N[arodowy] za werbunek dezawuuje. Bo coś pamiętam: o takiej depeszy mówiliście raz po powrocie z Krakowa do Piotrkowa” . Wspominany przez Kota wielokrotnie Ludwik Morawski do listopadowego przełomu kierował Ośrodkiem Informacyjnym Komendy Wojskowej w Krakowie i dysponował głęboką wiedzą na temat rzeczywistego wymiaru stosunków pomiędzy politykami galicyjskimi wszystkich orientacji a wywiadem wojskowym Austro – Węgier.
Sikorskiemu przeszłość wypominano w okresie wzmożonej nagonki politycznej, stanowiącej element przygotowań przed zamachem stanu. W 1925 r. ówczesnego Ministra Spraw Wojskowych prześladowano listami z lat wojny kierowanymi na ręce Morawskiego .
Po maju 1926 r. zwolennicy nowych rządów dysponowali wiedzą i materiałami, których wykorzystanie w odpowiednim momencie mogło posłużyć jako swoisty detonator, doprowadzić do powszechnej kompromitacji i osłabienia pozycji wpływowych przeciwników politycznych, a także rozsadzić od wewnątrz partię i obóz przeciwny. Postąpiono tak w przypadku walki z Centrolewem, publikując w rządowej prasie materiały obciążające Ludwika Kulczyckiego, posła na sejm z ramienia tego ugrupowania . Przeciwnicy po majowego obozu rządów w Polsce także dotykali problemu niewygodnej przeszłości prominentnych polityków z jego łona, choć przy braku konkretnej wiedzy posługiwali się raczej domysłami, ogólnie znanymi faktami, nie podbudowanymi rzetelnie przekazami źródłowymi .
W wywiadzie austriackim pełniło służbę kilkudziesięciu Polaków. Do najbardziej znanych należą: Julian Dzikowski, Gustaw Iszkowski, Ludwik Morawski i Józef Rybak, oraz: Oswald Frank , Jan Hempel, Jan Hubischta i Henryk Zemanek. Wspomnieć należy także attache wojskowych Austro – Węgier: Napoleona Louisa – Wawel, Józefa Pomiankowskiego, Tadeusza hrabiego Jordan – Rozwadowskiego i Stanisława hrabiego Szeptyckiego. Poza nimi służbę w wywiadzie pełnili m. in.: Ludwik Bernkopf, Karol Bołdeskuł, Aleksander hrabia Dzieduszycki, Wiktor Hoszowski, Teodor Iwaniszyn, Jan Kubin, Mieczysław Kuliński, Antoni hrabia Lanckoroński (skądinąd starszy brat wielce zasłużonej dla nauki i kultury polskiej profesor Karoliny hrabiny Lanckorońskiej), Leon Leligdowicz, Maksymilian Leliwa – Kopystyński, Stanisław Miszkiewicz, Stanisław Nazarewicz, Józef Nowicki, Eugeniusz Pieczonka, Stanisław Ursyn - Pruszyński, Jan Prymus, Józef Sierosławski, Stanisław Tarabanowicz, Michał Terlecki, Mirosław Wąsowicz i Edward Wolff. W służbach wywiadu Wojskowego Generalnego Gubernatorstwa w Polsce niemal przez cały okres ich funkcjonowania działali z powodzeniem Włodzimierz Nyczaj i Jan Winterowski, jak również Adolf Engel, Karol Guilleaume, Witold Wartha oraz Tadeusz Stanisław Zajączkowski. Warto także wymienić przy okazji radców rządu Rudolfa Krupińskiego i dr Józefa Reinlendera, radcę policji Franciszka Charwata, starszego komisarza policji dr Stanisława Gułkowskiego, koncypistę policji dr Jana Stamm - Piotrowskiego oraz starszego komisarza Straży Skarbowej Józefa Poznańskiego. Należy wspomnieć również dwóch oficerów, którzy zmarli przed listopadem 1918 r. - Wiktora Grzesickiego i Jana Nowaka. Nazwisk wszystkich czasowo oddelegowanych na kwartalny staż do Biura Ewidencyjnego Sztabu Generalnego w Wiedniu nie sposób wymienić przy obecnym stanie rozpoznania źródeł historycznych. Warto nadmienić, że jedynie nikły procent z pośród wspomnianych w powyższym zestawieniu oficerów wniósł swą znajomość kanonów służby po 1918 r. do Oddziału II Sztabu Generalnego w Warszawie. Wielu zaś znalazło się na bocznym torze, kilku wręcz uniemożliwiano służbę w Wojsku Polskim.
Charakterystyczne są losy Jana Hempla, oficera Sztabu Generalnego armii austro - węgierskiej, związanego przed 1914 r. kilkuletnią służbą z wywiadem, a następnie pozostającego na różnych stanowiskach sztabowych, których ukoronowaniem było szefostwo sztabu austriackiego Wojskowego Gubernatorstwa w Odessie. Hempel był i uważał się przed 1918 r. za Polaka, czego najżywszy dowód dał już pod koniec 1916 r., gdy w następstwie listopadowego aktu mocarstw sprzymierzonych otworzyła się realna możliwość budowy Wojska Polskiego: „Nie wiem czy mnie sobie przypominasz z czasów wiedeńskich – pisał do pułkownika SG Stanisława hrabiego Szeptyckiego, ówczesnego Komendanta Legionów Polskich – gdy byłem w Evidenzbureau [Biurze Ewidencyjnym Sztabu Generalnego] [...]. Jestem obecnie szefem sztabu 6 Dywizji [Kawalerii], przedtem byłem na tym samym stanowisku w 2 Dywizji Kawalerii, potem 3 miesiące komendantem batalionu itd. i w pierwszym awansie (luty – maj) zostanę majorem Sztabu [Generalnego] [...]. Jeżeli bym się Tobie obecnie mógł na co przydać i jeżeli stosunki na to pozwalają, to stoję i teraz i później do Twej dyspozycji. To zaznaczyć chciałem, gdyż uważam to za mój obowiązek jako Polaka” . W Wojsku Polskim znalazł się dopiero jednakże po przełomie w 1918 r. Początkowo otrzymał przydział do Oddziału I Sztabu Generalnego. W styczniu 1919 r. trafił do Dowództwa Armii „Wschód”, gdzie objął funkcję zastępcy szefa sztabu i szefa kwatermistrzostwa. Jego kariera została nagle przerwana w czerwcu 1919 r., pozbawiony został stanowiska i postawiony przed sądem honorowym. Sprawa powrotu do służy stanęła pod znakiem zapytania i ciągnęła się przez wiele miesięcy. „Zarzuty jakie mi kilku ludzi z powodu mej działalności w byłej armii austriackiej na stanowisku szefa sztabu Odessy [scil. szefa sztabu Komendy Armii Wschód z siedzibą w Odessie – ŁU] robiło, a które sądem honorowym odbytym w Warszawie zeszłego roku w czerwcu dla mnie pomyślnie załatwione zostały [...] ponowione obecnie – pisał do generała broni Józefa Hallera, ówczesnego przewodniczącego Najwyższego Wojskowego Trybunału Opiniującego – [...] Pomijając już, że prawdopodobnie weryfikacja moja się przez to [...] opóźni, jak i zeszłego roku moje przyjęcie do Sztabu Generalnego z tego samego powodu się opóźniło, nie kryję się z tym, że ciągłe a niesłuszne zarzuty i w ogóle cała kampania przeciwko mnie wytoczona, bardzo ujemnie na moją ambicję jako Polaka i na mój stan psychiczny oddziaływać muszą” . Hempel w dalszym ciągu pozostawał bez przydziału: „Czy nie mógłbym wziąć albo teraz albo później udziału w tworzeniu Armii Ochotniczej? – zwracał się ponownie do Hallera – Jeżeli nie ma już miejsca, to proszę bardzo o łaskawe poparcie, by mnie na front jako dowódcę wysłano. Będąc zdrowym i energicznym trudno mi tutaj siedzieć, gdy tam na froncie ludzi potrzeba. Gen[erał] [Kazimierz] Sosnkowski wydał rozkaz mianowania mnie pułkownikiem nim sprawa przez trybunał przejdzie i z tej strony może więc przeszkód nie będzie” . Hempel objął w końcu ostatecznie po wielu staraniach szefostwo sztabu 1 Armii i wziął udział w zwycięskiej kampanii 1920 r.
Zagórskiemu przeszłość starannie wytknięto w 1924 r. Choć kampania prowadzona przez piłsudczyków zataczała szerokie kręgi i ostrzem swym godziła w wielu, to jednak jej oś stanowiły ataki skierowane na ówczesnego generała brygady Wojska Polskiego i oskarżenia budowane wokół jego osoby. Poprzez głębokie związki personalne generała z Sikorskim, Hallerem czy też Rozwadowskim za jednym podejściem dyskredytowano starszyznę Wojska Polskiego negatywnie nastawioną do nowej, destrukcyjnej działalności Pierwszego Marszałka, toczonej w szeregach wojska i z trybuny sejmowej.
Warto w tym miejscu podkreślić, że w połowie 1925 r. Zagórski stał się jednym z najbardziej znanych oficerów Wojska Polskiego i to w jak najbardziej pozytywnym wymiarze . Jego ówczesne lotnicze wyczyny, jak i wcześniejsze automobilowe , znajdowały szeroki oddźwięk na łamach prasy codziennej i periodyków, może jedynie poza tą związaną z ruchem narodowym i katolickim. Szpalty natomiast nawet skrajnie opozycyjnych wobec systemu rządów parlamentarnych w Polsce przed majem 1926 r. gazet codziennych – „Kuriera Porannego”, „Robotnika” czy „Kuriera Czerwonego” zapełnione były notkami, fotografiami i szczegółowymi relacjami dokumentującymi podniebne osiągnięcia szefa lotnictwa . Generał stał się człowiekiem autentycznie popularnym , także ze względu na tryb życia w pewnym stopniu nieuregulowany i ascetyczny. Zagórski nie prowadził domu. W pracy zostawał do późna. Zdarzało mu się nie raz nocować w służbowym gabinecie w Ministerstwie Spraw Wojskowych na rozciągniętym polowym łóżku. Żył w mieście. Palił ogromne ilości papierosów. Bywał na wyścigach oraz oficjalnych rautach i balach. Własne mieszkanie wynajął dopiero w połowie lat dwudziestych. Jego tryb życia nie uległ jednakże daleko idącym zmianom. Wokół niego narastała pewna legenda.

Od zarania Niepodległości historia najnowsza stała się uwikłaną w bieżące spory polityczne. Walka o władzę przysłaniała horyzont badań. Uniemożliwiała skuteczne dochodzenie prawdy i dokonania rzeczywistej oceny ludzi i zdarzeń. Brakło miejsca na rzetelną dyskusję. Ujawniane wyrwane z kontekstu fakty z niedalekiej przeszłości były jednostronne, odzwierciedlały jeden wybrany punkt widzenia. Prawda historyczna, niezależnie od tego co ze sobą niosła, okazać się mogła dla każdej ze stron niewygodna. Na takie jej ujęcie nikt się nie zdobył.
Po maju 1926 r. historia poddana została starannej cenzurze, a monopol na jej sprawowanie przejęły osoby z najbliższego otoczenia Piłsudskiego, które z racji swej przeszłości dalekie były od chęci ujawnienia prawdy w szerszym zakresie. Niewygodne badania wstrzymywano, koncesjonowano dostęp do części archiwaliów, przeciwników wykreślano z kart historii ostatnich lat, dopuszczano do zwyczajnych przekłamań i przeinaczeń. Najnowsza historia w służbie państwa i obozu rządowego przed 1939 r. daleka była od obiektywizmu.
Kolejne lata przyniosły przemożną cenzurę ideologiczną. Zmiany po 1989 r. nie doprowadziły w zasadzie do podjęcia szerszej dyskusji nad kondycją i znaczeniem historii najnowszej w Polsce. Pojawiło się silne zapotrzebowanie społeczne na „białą” legendę II Rzeczypospolitej i jej środowisk politycznych. Zaczęto przy tym wreszcie wypełniać dotkliwe luki w historiografii, podejmować obszary badań do tej pory niedostępne dla historyków w kraju, jak historię wojny 1920 r., sprawy martyrologii Polaków na wschodzie oraz budowę systemu władzy w Polsce po 1945 r. historię, niestety, po raz kolejny wtłoczono w ramy bieżącej polityki, rozgrywek, spraw odszkodowań i winy. Nie wpłynęło to pozytywnie na podjęcie merytorycznej dyskusji i ostateczny rozrachunek z genezą Niepodległości, rolą i istotą działań podejmowanych przez poszczególne osoby i formacje polityczne, z których się wywodziły. Temat ten znalazł się ponownie na uboczu głównego nurtu podejmowanych badań. Niewiele lepiej przez lata temat traktowali historycy emigracyjni. Odcięci od źródeł w kraju opierać się mogli jedynie na własnych wspomnieniach, bądź materiałach przewiezionych jeszcze z Polski. Jednak ponownie na pierwsze miejsce wysuwały się kwestie polityczne, tym razem także w szerszej europejskiej i światowej skali.

Włodzimierz Zagórski nie doczekał się odrębnej, pełnej biografii. Jego dokonania sygnalizowane były zawsze na uboczu głównego nurtu zainteresowań . Poza tym największe zainteresowanie historyków budził ostatni okres życia Zagórskiego poprzedzający tajemnicze zniknięcie w Warszawie w 1927 r. . Raz utrwalone poglądy przy braku rzetelnych, opartych o szeroką bazę źródłową badań są wciąż powielane. Historycy wyrośli ze środowiska związanego z wojennym obozem niepodległościowym ukuli obowiązujący obraz „złego ducha” Legionów Polskich. Za nimi powtarzają bezwiednie opnie współcześni, bez należytej weryfikacji podstawy źródłowej i sięgnięcia do nieznanych oraz niewykorzystanych dotychczas materiałów, które ukazują dokonania szefa sztabu w innym świetle. Analiza zebranego przeze mnie materiału doprowadziła do odkrycia szeregu nieznanych faktów. Spowodowała weryfikację błędnych ustaleń, nawet w kwestii tak wydawałoby się prozaicznej i niepodważalnej jak daty krańcowe wyznaczające czas pełnienia funkcji szefa sztabu Komendy. Przyjmowano do tej pory 20 sierpnia 1914 jako początek a 30 kwietnia 1916 r. jako koniec . Tymczasem na stanowisko w Legionach Zagórski odkomenderowany już został 19 sierpnia i sprawował je do 3 maja.
Historyków krępowała w znacznym stopniu niewiedza wynikająca z nieznajomości źródeł wytworzonych przez kapitana i jego otoczenie. Opisywali rzeczywistość skazani na selektywny do nich dostęp. Rodziło to naturalne spłycenie optyki badań i uniemożliwiało wartościowania dotychczasowych ustaleń. „Rola Zagórskiego jako szefa Komendy Legionów, a zarazem zwierzchnika służb wywiadowczych wymagałaby pogłębionego, naukowego wyjaśnienia, sięgnięcia po archiwalia, literatura wspomnieniowa bowiem przynosi w tym wypadku nader jednostronny obraz” – pisał Włodzimierz Suleja . Między innymi te słowa leżały u podstaw rozpoczęcia przeze mnie badań nad postacią Włodzimierza Zagórskiego.

Dorobek historiografii polskiej poświęcony wojennym dziejom Legionów Polskich, Polskiego Korpusu Posiłkowego i Polskiej Siły Zbrojnej jest ogromny . Od pierwszych prób ujęcia historii ich walk, dzieje polskich formacji rozpatrywano najczęściej poprzez pryzmat dokonań Pierwszego Marszałka. Stanowiły one przy tym szeroki komentarz dla podejmowanej przez niego w latach wojny akcji politycznej. Stąd też w zasadzie od początku różnic interpretacyjnych nie wywoływała jedynie, trudna do poderwania w warunkach odzyskanej niepodległości, geneza Legionów i ich pierwsze działania w 1914 r. Stanowiły one do pewnego stopnia temat bezpieczny. „Redakcja „Polski Zbrojnej” pragnie wydać na dzień 6 sierpnia [1924 r.] [...] specjalny numer poświęcony dziesięcioleciu Legionów Polskich – zwracano się do byłych oficerów Legionów Polskich, którzy odegrali kluczową rolę w ich historii – Chcemy w słowie i rycinie odtworzyć te chwile sprzed 10 lat i wspomnieć także o przygotowaniach lat ubiegłych, które umożliwiły czyn 6 sierpnia 1914 r. [...]. Natomiast pragnęlibyśmy uniknąć materiałów odnoszących się wprawdzie do Legionów, ale z czasów znacznie późniejszych” .
W kilka lat po wojnie podjęto się naukowego opracowania oficjalnej historii wojskowej Legionów Polskich. Pogłębione, choć jedynie do pewnego stopnia rzetelne, badania rozpoczęli historycy skupieni wokół Wacława Lipińskiego, Juliana Stachiewicza, Bolesława Waligóry i Leona Wasilewskiego w Archiwum Wojskowym, Instytucie Badania Najnowszej Historii Polski i Wojskowym Biurze Historycznym. Prace koordynowała w latach trzydziestych wojskowa placówka badawcza. „Obfita literatura, traktująca dzieje legionowego oręża, jaka zarówno w czasie wojny światowej i później się ukazała, sprawia wrażenie na pierwszy rzut oka, że okres legionowy został już przez historyków opracowany, iż niewiele zostało dla badaczy nad uzupełnieniem tych wiadomości, które o pracy Piłsudskiego i żołnierzy legionowych szeroki ogół już posiada. Opinia taka jest całkowicie błędna” – pisał w dwudziestą rocznicę wymarszu 1 kompanii kadrowej Wacław Lipiński podsumowując stan prac nad dziesięciotomowymi Dziejami wojennymi Legionów Polskich . Dzieło to nigdy nie zostało ukończone, wojna i następne lata spowodowały przerwanie badań nad historią Legionów Polskich i Polskiego Korpusu Posiłkowego, tak że słowa sprzed siedemdziesięciu lat zachowują swą aktualność .
Wśród najmłodszych historyków zaangażowanych w pracach pomocniczych nad projektem, na czołowe miejsce wybijał się Tadeusz Pelczarski, który karierę zawdzięczał poparciu ze strony Lipińskiego: „Panu mjr dr Wacławowi Lipińskiemu z wyrazami głębokiego szacunku i wdzięczności za umożliwienie pracy naukowej nad okresem niepodległościowych zmagań polskich” – pisał 18 lutego 1937 r. w dedykacji umieszczonej na pierwszej stronie książki Szlakiem II Brygady Legionów Polskich w Karpatach Wschodnich, której był współautorem . Był dyspozycyjnym, acz starający się zachować maksimum obiektywizmu pracownikiem nauki, autorem klasycznej już dziś monografii Komisariaty Wojskowe Rządu Narodowego w Królestwie Polskim 6 VIII – 5 IX 1914. (Geneza i działalność), której publikacja nastąpiła niemal w wigilię napaści Niemiec na Polskę we wrześniu 1939 r. . Pelczarski wyznaczył swym dziełem nowy standard badań, zakreślił horyzont, który przez następne lata był nie do osiągnięcia, zarówno przez historyków krajowych, jak i emigracyjnych. Warto w tym miejscu podkreślić, że obdarzony był przy tym szczególnym zaufaniem ze strony wielu prominentnych polityków obozu rządowego w Polsce, zyskiwał do nich niemal nieograniczony dostęp, rejestrował wywiady i wspomnienia oraz otrzymywał wgląd w przechowywane dokumenty. Niestety, kariera tego bodaj najlepiej zapowiadającego się historyka ery najnowszej została w sposób brutalny przerwana – zmobilizowany po wybuchu wojny, poległ niebawem w obronie Warszawy .

Od najwcześniejszych lat postać Zagórskiego przewija się na kartach niemal każdej publikacji poświęconej historii polskich formacji ochotniczych. Poglądy historyków zbliżonych do obozu po majowego na temat jego roli i miejsca Komendy Legionów oddają ustalenia badawcze Wacława Lipińskiego, dla którego zakres podejmowanej problematyki i podstawę interpretacyjną wyznaczyły wypowiedzi Piłsudskiego. „Kryzys nastąpił wtedy, gdy Komenda Legionów poczęła bezpośrednio wtrącać się do I Brygady - mówił Pierwszy Marszałek w 1924 r. przeprowadzającemu z nim wywiad historykowi - Zrobiłem straszną hecę wtedy, zmaltretowałem w najbardziej obcesowy sposób tę Komendę Legionów. Zaostrzyła się wtedy bardzo silnie walka między mną a Komendą, trwająca kilka miesięcy. Zakończyła się dymisją daną Zagórskiemu i Durskiemu w 1916 r. W ten sposób wygrałem ja” . Postępujący zgodnie z tą wykładnią w uznawanej za fundamentalną pracę Lipiński pisał: „Austriacy na czele Komendy Legionów postawili austriackiego emerytowanego generała. Na szefa sztabu przydzielono zdolnego oficera, kapitana Sztabu Generalnego Zagórskiego, oddanego całkowicie interesom Austrii, przedstawiciela austriackich czynników wojskowych. Stąd też - konkludował - między Piłsudskim, który starał się zachować jak najdalej idącą niezależność od wszelkich wpływów austriackich, a Komendą Legionów wyzwalają się od razu zasadnicze przeciwieństwa, trwające przez cały czas dziejów legionowych” .
Dla porządku należy odnotować także szereg wypowiedzi publicystycznych poświęconych Zagórskiemu i roli Komendy Legionów, które wydają się przesądzać nawet współcześnie o perspektywie historycznego spojrzenia i wyznaczają kierunki naukowych dociekań. „Szef sztabu c. i k. Komendy Legionów, zacięty wróg I Brygady i gorliwy służbista austriacki, wzdłuż i wszerz pomalowany na czarno – żółto, którego nazwisko doprowadza do pasji przeważną ilość oficerów legionowych” – pisano u świtu niepodległości w „Rządzie i Wojsku” . „Wielki gracz życiowy – notowano w marcu 1926 r. – pnący się bez względu na wszystko po szczeblach kariery” . „Aktywny oficer austriacki, zajęty w oddziale wywiadowczym, przydzielony jest w sierpniu 1914 r. do Legionów, w celu zdawania o nich raportów sztabowi austriackiemu – demaskował Adam Skwarczyński działalność Zagórskiego w kilkanaście dni po zamachu stanu w maju 1926 r. – Wywiązuje się z tego z zamiłowaniem. Denuncjuje fałszywie por[ucznika] [Adama] Mroza, składa raporty o nieprawomyślności Piłsudskiego” . „W charakterze oficera K – Stelli zastaje go wojna – podawano szczegóły jego kariery wojskowej na łamach pro rządowego „Kuriera Porannego” – Zagórski wkrótce otrzymuje przydział do tzw. „c. k. komendy Legionów”, w charakterze szefa sztabu; głównym zadaniem „Kom. Leg.” było przeciwstawienie się niepodległościowym dążeniom Komendanta Piłsudskiego, który wyzwolił się z bezpośredniej zależności od c. k. Komendy Legionów ze swoją Pierwszą Brygadą, walcząc jedynie na ziemiach polskich, podczas gdy c. k. Komenda z Drugą Brygadą skierowana została na teren węgierski dla rozdrobnienia pierwszych polskich sił zbrojnych. Plan tego rozdrobnienia przypisywany był właśnie Zagórskiemu. Już wówczas rola Zagórskiego wywoływała oburzenie wśród oficerów Pierwszej Brygady, z którymi kilkakrotnie Zagórski miał starcia honorowe na tle zarzutu, że działa w Legionach wywiadowczo według instrukcji Kundschafts – Stelle” . „Na szefa sztabu dano zdolnego oficera, kapitana sztabu generalnego Zagórskiego, oddanego całkowicie interesom Austrii, przedstawiciela austriackich czynników wojskowych – pisano w komentarzu historycznym do Albumu Legionów Polskich – Stąd też, między Piłsudskim, który starał się zachować jak najdalej niezależność od wszelkich wpływów austriackich, a Komendą Legionów wyrastają od razu zasadnicze przeciwieństwa, trwające przez cały czas dziejów legionowych” . Komenda Legionów „narzucona przez sprzymierzeńca. Nie odegrała ona nigdy większej roli jako dowództwo całości Legionów pod względem taktycznym. Ideowo zaś i moralnie prowadził Legiony Józef Piłsudski, skupiając pod tym względem niepodzielnie w swym ręku inicjatywę i autorytet”. I dalej: „Uparta nieustępliwość Piłsudskiego jest od samego początku przyczyną tarć i ostrych zatargów z rządem austriackim i Komendą Legionów” – ujmował z żołnierską finezją marszałek Edward Śmigły - Rydz .
Ci co teraz nastają na Zagórskiego – pisał za to najtrafniej Adolf Nowaczyński, publicysta polityczny związany z obozem narodowym, podsumowując dyskusje prasowe toczone po zniknięciu generała w sierpniu 1927 r. – „umieli nie widzieć, że był w K – Stelle. W roku 1920 [...] umieli zapomnieć, że był w K – Stelle. Ale potem gdy stał się niewygodny, wszystko sobie przypomnieli. I teraz co mogą to wywlekają” . Na szerszą refleksję, z niejakim jednak zastrzeżeniem, zdobył się jedynie ówczesny generał dywizji Mieczysław Norwid – Neugebauer, który pod koniec lat trzydziestych w pół prywatnych enuncjacjach, odpowiadając na pytania pracowników Wojskowego Biura Historycznego, stwierdził, że rola szefa sztabu w odniesieniu do II Brygady „była dodatnia. Zagórski nastrajał żołnierzy w ten sposób, że wytworzył się pewien stopień zżycia. Na pewno jest to zasługą Zagórskiego, nie kogo innego” - podkreślał. Na podobną ocenę, bodaj nikt z jego środowiska się nie zdobył.

Osobę Zagórskiego pomijała historiografia w latach po majowym zamachu stanu, przede wszystkim przy okazji wydarzeń, gdzie odgrywał pierwszoplanową rolę, której nie sposób było kwestionować, w ten czy inny sposób. Działo się tak przy okazji ogólnych szkiców poświęconych Legionom Polskim , bitwy pod Mołotkowem, akcji pod Rarańczą i procesu w Marmaros – Sziget oraz Bitwy Warszawskiej w 1920 r. . Nieco lepiej było z działalnością na polu lotnictwa, choć i tu nazwisko oficera przywoływano nader oszczędnie, w zupełnie neutralnym kontekście .
Skrajnym przykładem zatajenia prawdy historycznej, celowej manipulacji i usunięcia z pamięci powszechnej nazwiska generała był artykuł z okazji dwudziestej rocznicy abolicji procesu w Marmaros – Sziget, pióra Władysława Dunin – Wąsowicza, oficera skądinąd nie popierającego bynajmniej w latach wojny linii Piłsudskiego . Zagórski, ówczesny major LP, dowódca 1 pułku artylerii był w 1918 r. jednym z najciężej oskarżonych, jako oficerowi zawodowemu za wzniecenie buntu w szeregach groziła wyłącznie kara śmierci. Tymczasem jego nazwisko nie pojawia się nawet na przytoczonej przez autora artykułu liście oficerów objętych postępowaniem sądowym!

Awatar użytkownika
Krzysztof Ju
Posty: 80
Rejestracja: 27 maja 2018, 00:42

Re: "Łudząco" podobne zdania

Post autor: Krzysztof Ju » 28 cze 2018, 00:20

G. Banfield, 2014-06-28, 22:06
Szanowny Kolego DZIĘKUJĘ PANU W IMIENIU ZWOLENNIKÓW GENERAŁĄ I ZWOLENNIKÓW PRAWDY ZA TEN NAJRZETELNIEJSZY O NIM TEKST OD 1926 ROKU, Od 20 lat z górą próbuje głosić wśród legionowych chórów propagandowych prawdę na temat roli Generała Zagórskiego i na temat jego śmierci (morderstwa jeszcze na Antokolu albo co bardziej prawdopodobne w czasie "wezwania" do Piłsudskiego) Jeden z najzdolniejszych ludzi służących polskiej sprawie w armii austriackiej został tak brutalnie zamordowany i wymazany z ludzkiej pamięci dzięki wszystkim adoratorom idei Piłsudskiego i jego samego.... nie mogę się z tym pogodzić... generał Rozwadowski wspominał, że został on zamordowany w Belwederze i tam pochowany... czy ziemia kiedyś odda szczątki generała?


krakał, 2014-06-28, 22:22
dwójkarz, kapitalny tekst, pogratulować! Bardzo jasno i systematycznie wyartykułowałeś i ułożyłeś w jedną całość wiele rzeczy, których ja się tylko domyślałem. Brawo i dziękuję!


dwójkarz, 2014-06-29, 07:56
Dziękuję bardzo kolegom za miłe słowa i - jak się wydaje - ocenę nieco na wyrost, gdyż sam najlepiej wiem co w powyższych fragmentach "skrzypi". Napisałem to bodaj z dziesięć lat temu, wówczas też powstała wersja "beta" pierwszego tomu biografii Zag obejmująca okres do 1918 r. Następnie tekst nabrać miał mocy, odleżeć się, a po drodze uzupełnić miałem to i owo i w CAWiarence i w KA, ale... Po drodze wyszła jakąś biografia marna generała, CAWiarenka przesłała udostępniać akta Legionów, zmieniło się to i owo prywatnie od żony począwszy i tekst poszedł w odstawkę na rzecz Oddziału II. Jednak generał spogląda na mnie wciąż roześmiany ze ściany i liczy na biografię. Po ostatniej wizycie u mego wydawcy (Tadeusz Zawadzki (Tzaw1) Wydawnictwo Tetragon) stanęło na tym, że po wypuszczeniu drugiego wydania Polskiego wywiadu wojskowego w 1939 r. na warsztat pójdzie Zag. Więc "odkurzam" pliki i działam.
Kolegom raz jeszcze dziękuję, bo spinają mnie tego rodzaju głosy do bezzwłocznej publikacji.
To i cd wprowadzenia, ze zrozumiałych względów przypisy wycinam na tym etapie.

Niestety, także na prace prowadzone pod kierunkiem Wojskowego Biura Historycznego przemożny wpływ miał wymóg czasów współczesnych. Stąd też publikowane sukcesywnie na łamach periodyków wyniki prac oddzielnych zespołów badawczych zajmujących się różnymi okresami legionowych dziejów nie wolne są od ograniczeń wynikających z ideologicznych obciążeń. Opisując bezpośrednie przyczyny wystąpienia Piłsudskiego pod Czeremosznem we wrześniu 1915 r. historycy wojskowi bez żenady sfałszowali wytyczne operacyjne Komendy 4 Armii austriackiej, zawierające rozkaz detaszowania części sił polskich formacji ochotniczych na inny odcinek frontu. Pominięto milczeniem zarazem niewygodne dla ich ustaleń źródła, których wymowa i niesione treści nie dały się pogodzić z zamieszczonym wyimkiem rozkazu, a zarazem przyjętym apriorycznie założeniem udowodnienia ponad wszystko sprawczego zaniechania i złej woli ze strony Zagórskiego . Sprawę tą opisuję szczegółowo poniżej.
Historiografia lat międzywojennych ugruntowała ponadto błędny i skrajnie krzywdzący dla Zagórskiego pogląd o jego wprost żadnej roli wokół działań związanych z rozbudową ilościową i jakościową Legionów Polskich: „Komenda Legionów ani w części nie rozwija tej działalności organizacyjnej, jaką powinna była rozwinąć, po macoszemu traktując oddziały walczące już w polu” . Cytowany wywód jest nieprawdziwy. Pozostawał dotychczas nie zweryfikowany. Dopiero analiza zgromadzonych na potrzeby niniejszej pracy materiałów umożliwiła jaskrawe przewartościowanie obowiązujących ustaleń i wykazanie kluczowej roli ówczesnego kapitana m. in. w pracach wokół utworzenia legionowej jednostki lotniczej, czy też zaopatrzenia we wrześniu 1914 r. grupy bojowej Piłsudskiego w broń wielostrzałową.
Historiografia obozu rządowego traktowała byłych oficerów austriackich przydzielonych do Legionów Polskich w niejednakowy sposób. Warto w tym miejscu podkreślić szczególną atencję, jaką piłsudczycy darzyli ostatniego Dowódcę Polskiego Korpusu Posiłkowego, GM Zygmunta Zielińskiego. Tymczasem prowadził on na przełomie 1915 i 1916 r. na stanowisku Komendanta Grupy Legionów Polskich , zakrojoną na szeroką skalę akcję czyszczenia tyłów z agitatorów politycznych lewicy niepodległościowej i emisariuszy I Brygady Legionów. Występował czynnie przeciw działalności Polskiej Organizacji Wojskowej, która – pisał – „jest organizacją nie udaną, do której wstępują ludzie zadowoleni z tego, że mogą pod hasłem: „jeszcze czas iść” nie wstępować do Legionu a dawać pozornie dowody spełnienia obowiązków Polaka w dzisiejszej dobie wypadków dziejowych” . Gorącym wreszcie latem 1917 r. jako Komendant Legionów Polskich, a następnie Dowódca Polskiego Korpusu Posiłkowego, skierował cała swą energię w sanację w zrewoltowanych pułkach I i III Brygady: „List Twój poprzedni – pisał ówcześnie do rotmistrza LP Jana Dunina – Brzezińskiego – zastał mnie w czasie najgorętszej ofensywy, podjętej przez skrajne żywioły, celem rozbicia ostoi, Tymczasowej Rady Stanu i, co za tym idzie, Legionów i wojska. Powód był marny, przysięga, którą każdy Polak wykonać spokojnie mógł, bo ani ojczyzna bez granic, ani nieznany król, tym bardziej braterstwo broni, kończące się z chwilą wystąpienia, przeciw nam sojusznikom, ani posłuszeństwo przełożonym nas dotąd nie powstrzymywało w naszych zamiarach. Skrajni planowali rewolucję ulicy z celami rosyjskimi i na wzór Moskali. To wszystko było mi jasne. Naturalnie nie wahałem się przeciwdziałać” . Stąd też postawę pułkownika w czasie tzw. kryzysu przysięgowego oceniano współcześnie na łamach prasy obozu niepodległościowego nader surowo, stawiając go na równi ze znienawidzonym szefem jego sztabu: „Żywo mamy w pamięci niecną działalność Zagórskiego i Zielińskiego, sprawę przysięgi, wyrzucanie z Legionów najdzielniejszych oficerów, abyśmy mogli te rzeczy wybaczyć. Piętno zbrodni nie zmywa się tak łatwo” – pisano w radykalnym „Rządzie i Wojsku”, organie Polskiej Organizacji Wojskowej , wbrew opinii przeważającej części społeczeństwa upatrującej w generale, szczególnie w dniach procesu w Marmaros – Sziget, bohatera narodowego, co starannie odnotowywały ówczesne doniesienia wywiadu austriackiego . Zieliński był do tego blisko związany z Zagórskim więzami szczerej przyjaźni, co samo w sobie stanowiło dla przeciwników oficera jeden z najcięższych zarzutów obciążających wprost Dowódcę Polskiego Korpusu Posiłkowego. Generał miał uznanie dla fachowych umiejętności i zaangażowania Zagórskiego . „Niezwykle [go] cenił” - pisano . Począwszy od pierwszych miesięcy 1917 r., gdy tylko zyskał realny wpływ na bieg spraw, patronował jego legionowej karierze: wnioskował o awans do stopnia majora LP, przesunął na stanowisko komendanta 3 pułku piechoty, a następnie szefa sztabu, wstrzymał w połowie 1917 r. zarządzone przez pułkownika SG Maximiliana Ronge, szefa Oddziału Informacyjnego Naczelnej Komendy Armii, w następstwie złożonej przez legionowego oficera podania z prośbą o zwolnienie z poddaństwa austriackiego i przyjęcie obywatelstwa Królestwa Polskiego , na poły karne odkomenderowanie Zagórskiego z Legionów do Ośrodka Informacyjnego Komendy 2 Armii . Po śmierci generała, skądinąd bardzo zasłużonego w wojnie 1920 r. , Piłsudski, wydaje się niepomny na jego działalność w Legionach, objął honorowy patronat komitetu, który miał uczcić zasługi zmarłego , a na pogrzeb delegował pułkownika SG Walerego Sławka z ogromnym wieńcem przybranym szarfą z napisem: „Drogiemu przyjacielowi – Józef Piłsudski” . „Bohater”, „wielki żołnierz i patriota” – mówił o nim w tym czasie Jędrzej Moraczewski, zdając się nie przyjmować do wiadomości, faktu, że jego zwolnienie z Legionów w grudniu 1915 r. nastąpiło na wniosek ówczesnego pułkownika . Wydaje się, że Zieliński umarł w sam czas, w kwietniu 1925 r., na długo przed początkiem prasowych ataków na byłych austriackich oficerów, które stanowiły swoiste preludium do majowego buntu Pierwszego Marszałka. Przesądzało to o stępieniu ewentualnie skierowanego weń ostrza. Stąd też w publikowanych przed 1939 r. wspomnieniach i opracowaniach oraz wypowiedziach publicystycznych z okazji rocznic historycznych związanych nierozerwalnie z osobą Zielińskiego, pisało się o nim nieledwie dobrze. W partiach poświęconych dziejom Legionów w połowie 1917 r. dokonywano prostego metodologicznie, a zarazem skutecznego zabiegu, który zwalniał ówczesnego pułkownika z „winy” za los osadzonych w obozach internowania zwolnionych z szeregów legionistów. Wykazywano bowiem, że to dowódca 3 pułku piechoty, a następnie szef sztabu Zagórski, prowadząc ostateczną rozgrywkę z piłsudczykami, terroryzował wprost także i jego, wymuszając wydawanie takich, a nie innych decyzji personalnych czy też organizacyjnych .
W zasadzie także poza nawiasem zainteresowania znalazł się bezpośredni przełożony Zagórskiego z lat 1914 – 1916 FMLt Karol Trzaska – Durski. Z racji zaawansowanego wieku w Wojsku Polskim służył nie długo, na tyleż prestiżowym, co w gruncie rzeczy niewiele ówcześnie znaczącym stanowisku Dowódcy Okręgu Generalnego w Warszawie. Durski przewodniczył następnie Ogólnej Komisji Weryfikacyjnej. Pensjonowany w maju 1922 r. w wysokiej randze generała broni, mieszkał do śmierci w 1935 r. w Wadowicach, pozostawiony na uboczu głównego nurtu wydarzeń. Po wybuchu wojny w sierpniu 1914 r. – pisał we wspomnieniu pośmiertnym Bertold Merwin, dawny oficer Komendy Legionów, wojenny kronikarz II Brygady, a ówcześnie lojalny wyznawca państwowej myśli historycznej – „mimo późnego już wtedy wieku, fizycznie umie sprostać trudom kampanii karpackich i wołyńskich – jednak w otoczeniu ludzi, którzy jego wysoką rangę chcą wyzyskać dla antagonizmu w stosunku do Twórcy Legionów, a równocześnie z „Komendy Legionów”, formalnie przez austr[iackie] naczelne dowództwo oddanej gen[erałowi] Durskiemu, uczynić instrument rywalizacji i oportunizmu – wikła się prosta i nieskomplikowana dusza żołnierska generała w konflikty ideowe, z których jedynym wyjściem jest niebawem ustąpienie w zacisze domowe...” . Także chyba szybkie przejście w stan spoczynku uratowało GM Stanisława Puchalskiego od znalezienia się w gronie czynnie zwalczanych antagonistów Piłsudskiego. Generał, który objął Komendę Legionów w lutym 1916 r., nie cieszył się dobrą pamięcią wśród piłsudczyków, przecinając kilkukrotnie prowadzone przez nich akcje.
Warto w tym miejscu nadmienić, że ulubieńcem pamiętnikarzy i publicystów wywodzących się z obozu niepodległościowego nie był za to GM Stanisław hrabia Szeptycki pozostający w Wojsku Polskim na eksponowanych stanowiskach, a do tego czynnie przeciwstawiający się w pierwszej połowie lat dwudziestych polityce wojskowej Pierwszego Marszałka. W Legionach zatknął się z Zagórskim dopiero w ostatnich dniach grudnia 1916 r., stąd też, w tym miejscu, znajduje się poza obszarem moich zainteresowań. Podobnie rzecz się miała z pułkownikiem – brygadierem Legionów Polskich i Polskiego Korpusu Posiłkowego Józefem Hallerem, który po odzyskaniu niepodległości należał do grona zapiekle zwalczanych przeciwników politycznych Piłsudskiego.
Manipulacji dokonywano także w życiorysach wysokich funkcjonariuszy państwowych i związanych czynną służbą oficerów Wojska Polskiego, na ogół już w generalskich rangach. Skrzętnie skrywano przed szerszą opinią niewygodne z punktu widzenia propagandy obozu etapy kariery wojskowej sprzed listopada 1918 r. i dopiero u schyłku lat trzydziestych poczęły wypływać w aptekarskim wymiarze przemilczane uprzednio fakty. Stało się tak m. in. z biografią Stanisława Bukackiego, adiutanta Beselera w 1917 r. oraz Jamesa Douglasa, który również przydział swój na przełomie 1916 i 1917 r. znalazł w Warszawie u boku niemieckiego generała.

Ustalenia historyków i publicystów związanych z szeroko rozumianym obozem narodowym, tak te z lat poprzedzających wybuch wojny w 1939 r., jaki i powstałe na emigracji, nie wnoszą nic nowego do biografii szefa sztabu Komendy Legionów. Ogólne wypowiedzi wpisują się jedynie w przyjęty z góry schemat. Warto w tym miejscu podkreślić, że ideały narodowej – demokracji były Zagórskiemu zawsze obce, a jej działalność przed 1918 r., podtrzymywanie orientacji na Rosję, oceniał w sposób jednoznacznie negatywny i destrukcyjny dla sprawy polskiej . W latach następnych ani on, ani jego najbliżsi współpracownicy z lat wojny nie byli nigdy ulubieńcami szeroko ujętej prasy prawicowej i katolickiej: „Rola gen[erała] Zagórskiego w czasie Wielkiej Wojny nie jest nam na pewno sympatyczną” – pisano wręcz w krakowskim „Głosie Narodu” . Dopiero maj 1926 r. stanowił swoisty przełom, a tajemnicze zniknięcie generała w sierpniu 1927 r. doprowadziło do umieszczenia go na sztandarach obozu zwalczającego system rządów po majowych w Polsce . Na tym się jednak skończyło.
Po 1945 r. studia nad Legionami Polskimi rozwijały się, tak w kraju, jak i na emigracji, w sposób bardzo ograniczony. W obydwu wypadkach historiografia znajdowała się pod przemożnym naciskiem polityki. W kraju, z racji ogólnej, narzuconej polityczno – użytkowej wizji dziejów, istniał szereg ograniczeń tematycznych, a także aksjomatycznych, niemożliwych do rzetelnej weryfikacji ideologicznych ocen. Miało to podstawowe znaczenie dla badań nad historią polskich formacji ochotniczych w latach 1914 - 1918.
Na emigracji generał Marian Kukiel stawał przed nieprzezwyciężalnym dylematem. Odbył długą drogę od przedwojennego uwielbienia dla Komendanta, poprzez narastającą w latach I Wojny Światowej rezerwę wobec stylu uprawianej przez niego akcji politycznej i wojskowej, którą uwieńczyło niemal wrogie zerwanie w połowie lat dwudziestych zeszłego wieku. Z Zagórskim Kukiel pozostawał w bliskich kontaktach od połowy 1917 do maja 1926 r. Tymczasem był skrępowany w ostrych reakcjach na ataki na niego wywołane dyskusją historyczną podjętą na łamach londyńskich „Wiadomości” nad genezą, przebiegiem i następstwami zamachu stanu w maju 1926 r. oraz czynnym udziałem Zagórskiego, ówczesnego szefa Departamentu IV Żeglugi Powietrznej po stronie jego przeciwników. Stanowcze wypowiedzenie się w jego obronie wiązało by się z pewnego rodzaju atakiem na Piłsudskiego, obciążeniem Pierwszego Marszałka i jego najbliższych zwolenników. Na to nie zdecydował się. Nie chciał dostarczać dodatkowo władzom komunistycznym w kraju argumentów na niekorzyść II Rzeczypospolitej. Stąd też wypowiedzi Kukiela, jak również publikowane wspomnienia z okresu służby w Legionach Polskich i Polskiej Siły Zbrojnej, choć w wielu miejscach pozytywne dla Zagórskiego i jego opcji w swej wymowie, są do przesady wyważone i płaskie .
Wielu uproszczeń i przekłamań dokonał Władysław Pobóg – Malinowski, który w swych pracach ujmował prawdę historyczną w zasadzie w optyce zwolenników koncepcji politycznych Piłsudskiego. Wydaje się niemal pewne, że nie znał zupełnie źródeł wytworzonych w środowisku jego przeciwników, w tym skupionym wokół Zagórskiego. Historyk w swych fundamentalnych powojennych pracach posługiwał się do pewnego stopnia uogólnieniami, budowanymi na jednostronnych opiniach i materiałach. Dziwi to tym bardziej, że przed wybuchem wojny w 1939 r. dostęp do opracowanych materiałów Legionów Polskich, przechowywanych w Archiwum Wojskowym w Warszawie, był pełny i nieskrępowany. Co prawda w swych badaniach prowadzonych wokół biografii Pierwszego Marszałka w okresie międzywojennym doszedł jedynie do 1914 r., lecz dowodnie znał materiały z lat następnych przechowywane w Archiwum Wojskowym i Wojskowym Biurze Historycznym . Pomimo tego nie rozszerzył swego spojrzenia, czerpiąc tylko dokumenty i przekazy umniejszające rolę Zagórskiego i Komendy Legionów: w połowie 1915 r. „czynną ekspozyturą polityki austriackiej stawała się w tym czasie nawet nie polska w nazwie. Lecz „cesarska i królewska” Komenda Legionów [Polskich]” – pisał w pierwszym tomie Najnowszej historii politycznej Polski 1864 – 1945 – Do niej „napłynęła gromada oficerów – Polaków, u których „pod austriackim mundurem austriackie serce biło”... Popierani przez szefa sztabu Komendy – mjr Wł[odzimierza] Zagórskiego – opanowali oni całkowicie [...] Komendę [...] dbając o szacunek dla austriackich „praw” i bezpieczeństwo austriackich interesów”. Ponadto „Komenda, bezsilna [...] wobec [...] autorytetu [Piłsudskiego] i zdecydowanej postawy jego oddziałów, mszcząc się – zastosowała system szykan. [...] Mnożące się [...] zatargi [...] skończyły się przejściową porażką Komendy, Austriacy bowiem na kategoryczne żądanie Piłsudskiego wycofali [...] najgorliwszych austrofilów” . Niestety, Pobóg – Malinowski ostatecznie przegrał „w walce o prawdę” .
Ponad wszystko historykom poza granicami brakowało dostępu do dokumentów, które w swej masie pozostały w kraju. Można jedynie ubolewać, że emigracja nie zdobyła się nigdy na edycję materiałów źródłowych poświęconych szeroko rozumianej sprawie polskiej w latach Wielkiej Wojny, przede wszystkim w oparciu o zasób aktowy Archiwów: Wojny oraz Domu, Dworu i Państwa w Wiedniu, tak jak uczynili to polityczni wychodźcy ukraińscy .

Biografie oficerów stanowią najmniejszy wycinek podejmowanej przez badaczy legionowej problematyki. Rzeczywisty poziom wiedzy na temat historii korpusu oficerskiego daleki jest od kompletności . Brakuje rzetelnie opracowanych biografii komendantów polskich formacji ochotniczych, w pierwszym rzędzie Zygmunta Zielińskiego i Wiktora Grzesickiego, następnie Stanisława Puchalskiego (głębokiej analizy wymaga z pewnością okres służby generała w latach I Wojny Światowej m. in. na stanowisku komendanta 12 Dywizji Piechoty; Puchalski był z pewnością jednym z najlepszym dywizjonerów, wybijającym się dodatnie na tle innych i ponadto jednym z trzech Polaków, którzy prowadzili dywizję piechoty w czasie wojny w wymiarze szerszym niż epizodyczny) i w najmniejszym chyba stopniu Karola Trzaski - Durskiego. Pozostają do opisania koleje służby pułkowników – brygadierów (Bolesław Roja) i komendantów poszczególnych pułków. Należałoby także ująć ponownie życiorys Józefa Hallera, bowiem nawet w zestawieniu z ogromną spuścizną osobistą generała, dotychczasowa praca poświęcona jego osobie, razi w sposób jaskrawy swą powierzchownością . Te same uwagi odnieść można do Edwarda Rydza, komendanta 1 pułku piechoty oraz Kazimierza Sosnkowskiego, szefa sztabu I Brygady. Wydaje się nieodzowne prozopograficzne przedstawienie dziejów całego korpusu oficerskiego. Wypełniona w ten sposób dotkliwa luka w historiografii stanowiłaby niezastąpioną wydatną pomoc, wręcz opokę, także w badaniach nad historią wojskową całego okresu miedzy wojennego. Dysponujemy jedynie bardzo dobrym ujęciem życiowych losów członków 1 kompanii kadrowej, choć w tym szczególnym wypadku, o źródła było bodaj stosunkowo najłatwiej. Niestety zawieszony chyba przy tym został bezpowrotnie, po dwóch niewielkich objętościowo tomach, projekt publikacji słownika biograficznego oficerów Legionów Polskich, który niezależnie od stosunkowo niskiego poziomu opracowania haseł (autor nie skoncentrował się na legionowym etapie służby oraz zupełnie pominął w nim m. in. kwestię odznaczeń austriackich i niemieckich przyznanych członkom polskich formacji), wynikającego z oparcia się autora jedynie o ogłoszone drukiem materiały źródłowe i teczki personalne oficerów z lat międzywojennych, stanowił bardzo cenną pomoc w badaniach, gdyż poza nazwiskami dobrze znanymi, przewijały się na jego kartach postacie wprost zapomniane i tylko tym sposobem przywrócone z niebytu. Skądinąd w publikacji tej nie pojawił się biogram Zagórskiego. Czyżby nadal działała niepisana zasada przed wojennej historiografii, by go pomijać tam, gdzie można wspomnieć jego osobę choćby w neutralnym kontekście ? Doskonałe za to biogramy Komendantów Legionów Polskich i Polskiego Korpusu Posiłkowego zamieścił Jan Rydel w pracy poświęconej generalicji austriackiej polskiego pochodzenia. Publikacja ta stanowi przy tym swoisty przełom w historiografii krajowej, gdyż autor głęboko odwołuje się do archiwaliów wiedeńskich i korzysta w pełni ze zgromadzonych w Archiwum Wojny materiałów biograficznych .
Stosunkowo najlepiej rozpoznano wojenne drogi Piłsudskiego i Sikorskiego, choć i tu daleko jest od wyczerpania tematu i możliwości rozszerzenia pól badawczych. Historycy koncentrowali się przede wszystkim na politycznej stronie działalności Komendanta I Brygady, stąd też poziom opisania wojskowego aspektu biografii pułkownika – brygadiera jest bardzo niski i w ogóle nie odzwierciedla pozostałości materiału aktowego wytworzonego w bojowej kancelarii jednostki oraz dokumentów operacyjnych Komendy Legionów Polskich. Dysponujemy tylko drobnymi wycinkami, które nie komponują się w całość. Zasadne byłoby zatem także takie ujęcie tematu w przyszłości, w postaci oddzielnej pracy, gdyż w zasadzie otwarte pozostaje pytanie o poziom rzeczywistego wyrobienia frontowego Piłsudskiego w latach wojny. Nie sposób go w ogóle wartościować, gdyż niewątpliwe przekłamania w historiografii wynikające tylko z uwarunkowań politycznych nie zostały dotychczas zweryfikowane in plus lub in minus w oparciu o materiał archiwalny . Warto odnotować przy tym, że w dowodzeniu brygadą na froncie Piłsudski znajdował dowodnie ogromne oparcie w sprawach operacyjnych i organizacyjnych w szefie sztabu Kazimierzu Sosnkowskim, a w sprawach liniowych w uznawanym – przy powyższych zastrzeżeniach - za najtęższego legionowego pułkownika, komendancie 1 pułku piechoty, Edwardzie Rydzu. Podobnie jest ze stanem wiedzy na temat biografii szefa Departamentu Wojskowego Naczelnego Komitetu Narodowego, gdzie obok zagadnień i okresów życia przebadanych w sposób dogłębny, znajdują się aspekty skryte za nieprzeniknioną zasłoną historiograficznej ignorancji. Zgłębiający problematykę autorzy koncentrowali się na politycznej stronie działalności pułkownika, pomijając w zasadzie opis przedsięwzięć na innych polach poza wpisaną w płaszczyznę konfliktu z Piłsudskim akcją werbunkową podejmowaną przez piotrkowską ekspozyturę Naczelnego Komitetu Narodowego. Epizodyczny okres dowodzenia przez Sikorskiego, na własną prośbę , 3 pułkiem piechoty w polu w drugiej połowie 1916 r. jest pomijany, i choć wydaje się mało ciekawy, gdyż zbiegł się z wycofaniem Legionów z frontu, kryje zapewne niejedną nieznaną informację. Warto podkreślić, że było to jego jedyne doświadczenie w praktycznym dowodzeniu zwartą jednostką do czasu objęcia w 1919 r. Grupy Bartatów. Także wiedza o bardzo żywej działalności pułkownika pomiędzy połową 1917 a listopadem 1918 r. (w tym szczególnie po rozwiązaniu Dowództwa Uzupełnień Polskiego Korpusu Posiłkowego w lutym 1918r.), pozostaje wprost ułomna . Nie stanowi to pochodnej stanu zachowania źródeł historycznych, gdyż występują one rozproszone w znacznej ilości, lecz pozostają nieujęte w badaniach.
Z ostatnich prac ujmujących historię Legionów w biograficznym ujęciu należy odnotować wartościowe publikacje Grzegorza Gołębiewskiego , Piotra Mikietyńskiego, Przemysława Olstowskiego , Mariusza Wołosa i Janusza Zuziaka, we fragmentach dotyczących lat 1914 – 1918 oparte o szeroko przebadany materiał aktowy przechowywany w Centralnym Archiwum Wojskowym, a druga ponadto, jednakże w partiach tekstu poświęconych służbie Stanisława Szeptyckiego w armii austro – węgierskiej, dodatkowo bazuje na archiwaliach pozyskanych ze zbiorów Archiwum Wojny w Wiedniu i Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie. Bardzo blado na tym tle wypadają prace starszych badaczy Marka Jabłonowskiego wespół z Piotrem Staweckim oraz Marii Pestkowskiej, którzy zupełnie pominęli legionowy zasób dokumentów. Należy oddzielnie odnotować nieukończone niestety nigdy dzieło, przedwcześnie zmarłego Jerzego Poksińskiego, który rozdział poświęcony legionowej służbie Michała Żymirskiego (Żymierskiego), oparł o nader starannie rozpoznane źródła Legionów Polskich i Polskiego Korpusu Posiłkowego .
Z innych prac podejmujących w ostatnich latach poruszaną przeze mnie problematykę, nie można pozostawić nie wymienionym, ważkiego uzupełnienia stanu wiedzy o Legionach Polskich, którym jest rozpatrująca wszechstronnie historię polskiego czynu w regionalnym, lecz nie ograniczonym, lubelskim kontekście, głęboko przy tym źródłowa praca Jana Konefała z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Autor sięgnął po nie spenetrowane dotąd w tym wymiarze akta austriackiego zarządu wojskowego w Polsce i przebadał je poprzez optykę materiałów archiwalnych stanowiących pozostałość Komend Powiatu położonych na szeroko rozumianej Lubelszczyźnie. Czerpał także w pełni z zasobu Centralnego Archiwum Wojskowego w Warszawie.
Początków związków Zagórskiego z Tadeuszem Jordan – Rozwadowkim nie udało się niestety opisać Mariuszowi Patelskiemu, autorowi wyczerpującej i wieloaspektowej biografii generała . Autor przyjął dotychczasowy, niedoskonały stan badań. Nie sposób jednakże rozszerzyć jego ustaleń, gdyż na ten temat milczą dostępne źródła i opracowania. Dla obu wzajemne relacje były ważne i nie zamykały się w wymiarze epizodu. Generał patronował i wpływał do pewnego stopnia na bieg kariery młodszego oficera już od połowy 1917 r., a następnie kształtował ją w kluczowych i przełomowych momentach w 1918, 1920, 1921, 1923 i 1926 r. Patelski poświęcił szczególnie wiele uwagi ich zawodowym kontaktom w październiku i listopadzie 1918 r., obronie legalnych władz w maju 1926 r. i wspólnym więziennym przejściom na wileńskim Antokolu.
Wysoko także ocenić należy niewielką objętościowo, głęboko źródłową pracę Urszuli Oettingen . Autorka (!) przedstawiła w niej rzetelnie przebieg bitwy pod Nowym Korczynem we wrześniu 1914 r. w oparciu o gruntownie rozpoznane dokumenty archiwalne, w tym przede wszystkim materiały operacyjne wytworzone w kancelarii bojowej 1 pułku piechoty (Grupy pułkownika Piłsudskiego) .
Ująć należy także oddzielnie w tym miejscu pracę Marka Przeniosły zawierającą wszechstronną i szczegółową analizę postaw i orientacji, życie społeczne i ekonomiczne mieszkańców wsi w Królestwie Polskim w latach I Wojny Światowej . Autor jeden z jej pod rozdziałów poświęcił stosunkowi tej warstwy wobec Legionów Polskich. Publikacja Przeniosły oparta jest na sumiennej, ogromnej i budzącej niekłamany podziw kwerendzie archiwalnej. Autor korzystał z bodaj wszystkich archiwów krajowych i wielu zagranicznych, które zawierają akta odnoszące się choćby w najmniejszym stopniu do prezentowanego tematu. Uwzględnił przy tym zespoły materiałów nietknięte i pomijane do tej pory przez historyków .
Z publikacji ostatniego dziesięciolecia na szczególną uwagę i oddzielne miejsce zasługują dwie pozycje.
Najważniejszą pracą ujmującą całość polityki austriackiej w kontekście spraw polskich oraz działania aktywistów skupionych wokół Naczelnego Komitetu Narodowego pozostaje ponad przeciętna, szeroko ujmująca rozpatrywaną problematykę, oparta na sumiennie przebadanych archiwaliach, doskonała przy tym językowo, synteza Włodzimierza Suleji, Orientacja austro – polska w latach I wojny światowej (do aktu 5 listopada 1916 roku). Na marginesie głównego nurtu rozważań autor wplótł postać Zagórskiego we wszystkich miejscach, gdzie jego zachowania i decyzje przesądzały w sposób znaczący na podejmowane rozstrzygnięcia i modelowanie polityki prowadzonej przez krakowski Komitet, Komendanta I Brygady i szefa Departamentu Wojskowego. W zakresie tym autor nie wyszedł jednak poza znane fakty i wcześniejsze ustalenia.
Ze wszech miar należy odnotować pracę Ryszarda Świętka, Lodowa ściana. Sekrety polityki Józefa Piłsudskiego 1904 – 1918, bodaj najważniejszą publikację ostatnich lat traktującą o najgłębiej skrywanych wątkach w biografii Pierwszego Marszałka. Książka posiada ogromną wartość poznawczą w warstwie informacyjnej, ukazując przy tym nieznane kulisy wydawałoby się gruntownie opisanych procesów historycznych. Zawarte w niej ustalenia badawcze spotkały się, niestety, en bloc z głęboką krytyką środowisk związanych z emigracyjną „Niepodległością” równających autora w szeregu z twórcami najczarniejszej legendy Piłsudskiego, moim zdaniem w znacznym stopniu niesłusznie. Ponadto poprzez wielką personifikację prezentowanych wydarzeń, Świętek nadał im niedostrzegalną przedtem głębię i do pewnego stopnia wyznaczył nowy standard badań. Postać Zagórskiego skrywa jednakowoż za szczelnym parawanem, wynikającym ze znajomości źródeł wytworzonych głównie w kręgu Piłsudskiego. Stąd też w tym kontekście nie wnosi niemal nic nowego.
Nie można przy tym nie odnieść wrażenia, że autor przyjął za ostateczne wyniki własnej, co trzeba podkreślić, bardzo szerokiej, lecz nie doskonałej, kwerendy archiwalnej i wszędzie tam, gdzie nie odnalazł poszukiwanych dokumentów pisze z pełnym przekonaniem, że się nie zachowały. Tymczasem skrzętnie, a nieskutecznie, poszukiwane przez niego archiwalia np. Oddziału Wywiadowczego Komendy I Brygady Legionów Polskich , ocalały i to w trudnym do ujęcia nadmiarze .
Na marginesie tej publikacji można sformułować postulat badawczy na najbliższe lata, który ujmował by wreszcie opracowanie dziejów Legionów Polskich i Polskiego Korpusu Posiłkowego w pogłębionej optyce o odsłonięte wszelkie związki pomiędzy Oddziałem Informacyjnym, Naczelną Komendą Armii, Ministerstwami: Wojny i Obrony Krajowej. Na temat polskich formacji ochotniczych, czy też szerzej polskiego ruchu, szczególnie u zarania wojny w 1914 r., pisano i pisze się zwykle plasując ich historię w niejakim oderwaniu od zewnętrznych uwarunkowań, wynikających z ich służbowej podległości i zależności. Nawet tak wytrawny i rzetelny badacz „niesamodzielności”, jak Ryszard Świętek, zdaje się o tym niekiedy zapominać . Współcześni historycy nie często przyznają temu rację, podtrzymując nie wzruszenie wizję o pełnej niezależności, a przez to utrzymują nieprawdziwy obraz akcji polskiej podejmowanej zdać się może w niemal idealnej politycznej i wojskowej próżni . Realizacja każdej myśli i zamierzenia musi mieć swoje materialne oparcie, a jego granice wyznaczały do pewnego czasu wyłącznie wojskowe i cywilne władze Austro – Węgier .
Rozproszone informacje biograficzne dotyczące Zagórskiego pojawiają się niemal w każdej pracy poświęconej Legionom Polskim, jak również znaleźć je można w większości biografii politycznych, bądź wojskowych dotykających swym zakresem chronologicznym i drogą życiową bohatera legionowe lata 1914 – 1918. Wszystkie publikacje traktują problem powierzchownie i na ogół powielają te same informacje, ograniczając się jedynie do wzmianki o przydziale kapitana do Legionów lub też odnotowują fakt głębokiego konfliktu z Piłsudskim. Milczeniem pomijają w zasadzie większość kluczowych wątków jego kariery. Nigdzie nie zostały np. opisane złożone związki, które łączyły Zagórskiego z Sikorskim . I w nich też, niestety, nie obywa się bez błędów i potknięć. I tak np.: odejście Zagórskiego z Komendy Mieczysław Wrzosek sytuuje w końcu marca 1916 r. ; a Włodzimierz Kozłowski podaje datę 29 kwietnia 1916 r. . Istotne błędy przynosi biogram Zagórskiego pomieszczony w zbiorowej pracy poświęconej historii 4 Dywizji Piechoty . Również słowniki biograficzne, które swym zakresem obejmują jego postać na różnych etapach służby wojskowej, podają szereg nieścisłości. Piotr Stawecki pisze m. in. – zapewne za Tadeuszem Kryską – Karskim i Stanisławem Żurakowskim - że Zagórski „w lipcu 1917 objął dowództwo pułku artylerii w Polskim Korpusie Posiłkowym” , gdy tymczasem artylerię objął on dopiero 1 października. Stefan Czmur i Waldemar Wójcik - bądź co bądź zawodowi wojskowi – zdają się nie dostrzegać różnicy pomiędzy datą nominacji a datą starszeństwa, stąd też kapitana posuwają do stopnia majora LP 1 października 1916 r., gdy tymczasem stało się to dopiero 14 marca 1917 r. ze starszeństwem od 1 października roku poprzedniego . Biogramy zamieszczone w przedwojennych encyklopediach, nawet tak renomowanych, jak wielotomowe dzieła wydane pod szyldem spółki Trzaski, Ewerta i Michalskiego, zawierają informacje wprost bałamutne, m.in. że Zagórski był szefem sztabu Komendy I Brygady (!) czy też, że brał udział w bitwie pod Kaniowem w maju 1918 r. . Błędy te i nieścisłości z kolei znajdują swoje odbicie w notkach biograficznych podawanych w przypisach .
Należy odnotować oddzielnie popularny szkic Włodzimierza Suleji poświęcony działalności szefa sztabu. Ujęcie tematu zawiera już sam tytuł „Zły duch” Legionów Polskich , a autor nie ustrzegł się wielu przekłamań i nieścisłości oraz kategorycznych, negatywnych opinii i stwierdzeń, nie popartych oddzielnymi badaniami, powielających natomiast – co prawda z niejakim zastrzeżeniem, o braku dodatkowych, pogłębionych studiów źródłowych – ustalenia najczarniejszych lat międzywojennych . Dziwi to tym bardziej, że w poprzedniej pracy Suleja, bodaj jako pierwszy i jedyny do dziś historyk, prezentował na temat podejmowanych przez Zagórskiego działań bardzo wyważone, dopuszczające inny punkt widzenia, opinie, a wręcz skłonny był tłumaczyć i usprawiedliwiać do pewnego stopnia niektóre z jego jednoznacznie negatywnie postrzeganych reakcji na prowokacyjne wystąpienia ze strony Piłsudskiego, jak choćby w następstwie buntu pod Czeremosznem . Warto w tym kontekście odnotować jeszcze wypowiedź zapiekłego piłsudczyka, Bohdana Urbanowskiego, która niewiele odbiega od zdań formułowanych przez Adama Skwarczyńskiego i innych wnet po majowym zamachu stanu. Zagórski – według autora – to „inteligentny oficer II (wywiadowczego) oddziału sztabu, sprawiający na polecenie pułkownika Hranilovića nadzór nad Legionami, oficjalnie jako szef sztabu. Oficer ów podpisywał się wówczas „Hauptmann von Zagórski”, po wojnie pozbył się owego „von” wraz z całą austriacko – szpiclowską przeszłością, awansował na generała Wojska Polskiego, ale pozostał przeciwnikiem Piłsudskiego” . Podjęcie dyskusji merytorycznej na takim poziomie pozbawione jest najmniejszego sensu.
Nad rzetelnym obrazem wojennych dziejów Legionów ciąży dodatkowo specyficzna maniera ujęcia ich bojowych losów jedynie poprzez pryzmat ich własnych losów . Związane jest do pewnego stopnia utrudnionym dostępem do źródeł archiwalnych i opracowań. O armii austriackiej i niemieckiej, nie wspominając o rosyjskiej, zwykło pisać się źle i bez stosownej znajomości podstawowych nawet źródeł i opracowań oddających wiernie tytulaturę, nazewnictwo, czy charakteryzujących wartość poszczególnych wyższych oficerów . Zdać się także może, że poza oficerami narodowości polskiej, korpus oficerski armii austro – węgierskiej tworzyli ćwierć inteligenci o nader ciasnych horyzontach umysłowych . Z lektury kart publikowanych przed 1939 r., jak i niestety współcześnie, wspomnień i opracowań odnieść można wrażenie, że o sile armii sprzymierzonych decydowały bagnety Legionów Polskich. Tymczasem ich rzeczywisty wpływ na tor zmagań europejskich potęg był ograniczony. „Te parę tysięcy ludzi, bezstronnie mówiąc, wielkiego znaczenia realnego nie posiada. Jest to raczej demonstracja i to demonstracja nie najsilniejsza” – pisał Piłsudski w marcu 1915 r. . Bodaj największe przy tym znaczenie w skali operacyjnej miały walki karpackiego ugrupowania Legionów Polskich w latach 1914 – 1915, czemu historiografia, niestety nie tylko austriacka, nie skłonna jest przyznać rację.
Literaturę legionową w zakresie podejmowanego przeze mnie tematu uzupełniają prace poświęcone historii tajnych służb Austro – Węgier. Publikacje te są bardzo ogólne i powierzchownie ujmują zagadnienie, czego nie sposób wytłumaczyć tylko zniszczeniami archiwaliów dokonanymi w dniach listopadowego przewrotu w 1918 r. przez oficerów wywiadu pod kierunkiem ostatniego kierownika Oddziału Informacyjnego Naczelnej Komendy Armii pułkownika SG Maximiliana Ronge. Po dziś nie opublikowano pełnego zestawienia oficerów kierujących służbą wywiadowczą nawet na poziomie dowództwa armii, czy też samodzielnych terenowych ekspozytur. W ogóle publikacje zbywają w zasadzie milczeniem personalia, struktury organizacyjne, stan ówczesnej wiedzy na temat otaczającego świata. Stąd też legionowy aspekt działań wywiadu wojskowego naddunajskiej monarchii zajmuje w podsumowującej stan badań i stanowiącej ostatnie słowo historiografii austriackiej na ten temat pracy Alberta Pethö jedynie kilka nic nie wnoszących zdań . Publikacja ta stanowi jednak znaczny krok naprzód w dotychczasowych badaniach (radio wywiad, stacje podsłuchowe) i wyraźnie, pozytywnie odcina się na tle dotychczasowych ustaleń, rozszerzając niepomiernie zasób wiadomości.


G. Banfield, 2014-06-29, 15:47
Historiografia obozu rządowego traktowała byłych oficerów austriackich przydzielonych do Legionów Polskich w niejednakowy sposób.

Przepraszam że cytuję wybiórczo i w ten sposób ale to gorzka prawda. Z reguły propaganda która ukuła mit legionowo marszałkowski, tak go nazwijmy promowała tylko tych których uznano za przydatnych politycznie czy historycznie.


dwójkarz, 2014-06-29, 16:04
Niestety to prawda :cry:


G. Banfield, 2014-06-29, 23:40
To jest taka gorzka maniera nasza narodowa, odnosi się do wielu zagadnień i okresów historycznych. Dlatego zawsze warto walczyć o prawdę, bez względu na to jaka by ona nie była. Jaką postacią był np. Piłsudski, jak ocenić jego dorobek, postępowanie. Na pewno jest to trudne zadanie. Każdy ma dobre i złe chwile, mądre i mniej mądre posunięcia. Najważniejsza jest rzetelna i prawdziwa ocena faktów. W przypadku generała Zagórskiego ani prawdy ani rzetelności od zamachu majowego BRAK

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości