Pomnik pod Magurą - Emil Obereigner

Cmentarze I wojny światowej
KG
Posty: 758
Rejestracja: 19 maja 2018, 16:16

Pomnik pod Magurą - Emil Obereigner

Post autor: KG » 21 cze 2018, 21:42

Post był zamieszczony na starym forum Austro-Węgry 4 stycznia 2017.


KG, 4.01.2017
Charakterystycznym elementem, zakłócającym zresztą harmonijny wygląd cmentarza nr 59 w lesie nad Przysłupem, jest piaskowcowy pomnik z napisem w języku czeskim:
Ing. / EMIL z OBEREIGNERŮ/ nar. Láznĕ Podĕbrady 1883 / padl 1915.

http://images82.fotosik.pl/268/c8aa20c8e494e4a3med.jpg
http://images83.fotosik.pl/267/2cd63c8e60563ce9med.jpg
http://images83.fotosik.pl/267/c200632129706443med.jpg

Zanim jednak o poległym i pomniku, nieco o samym cmentarzu.
Rudolf Broch i Hans Hauptmann w wydanym w 1918 roku dziele Die westgalizischen Heldengräber aus den Jahren des Weltkrieges 1914-1915 zaczynają opis cmentarzy okręgu I od Magury Małastowskiej. Najpierw jest cmentarz na Przełęczy Małastowskiej (60), a kolejne to nr 58 pod szczytem Magury i nr 59 w lesie nad Przysłupem.
„Dzieło sztuki i przyroda, zespolone w jedną całość, zrodzone z jednego ducha, przepojone tym samym nastrojem, pełne siły i naturalności, zdają się tu trwać jak mocny, uparty człowiek, który zęby zaciskając w bólu ogromnym, jedynie z głębokich bruzd na czole, pozwala domyśleć się jakie męki serce jego rozrywają. Podobnie uparte i niewzruszone musiało być spojrzenie pochowanych tu mężczyzn, którzy zanim polegli i grób tu znaleźli, ponuro w oczy patrzyli niszczycielskiej śmierci. Cmentarz ten jest symbolem ich heroicznych czynów, bardową pieśnią ich chwały.
Jeśli czcić chcecie poległych bohaterów
Podarujcie swe serca ziemi, która ich kryje
Napis taki przeczytać można na pamiątkowym głazie na wzniesionym ku chwale poległych żołnierzy, mniejszym cmentarzu, oznaczonym numerem 59. Mimo, że cmentarz ten leży w głębokim, ciemnym lesie, nie wywiera ponurego wrażenia. Przywodzi raczej na myśl zaciszne, trafnie wybrane miejsce odpoczynku, które zmęczeni wędrowcy obrali na pokrzepiający sen. Cmentarz ten, podobnie jak poprzedni, otacza kamienny mur. Symboliczny pomnik stanowi tu szczytowa ściana z łamanego kamienia. Jej górne krawędzie wznoszące się łagodną skośną linią, łączą się w prosty, kamienny krzyż, pod którym tkwi głaz z napisem. Flankują go dwie podpory służące do mocowania wieńców. Mogiły pokryte są całkowicie kamieniami. U wezgłowia każdej z nich umieszczono duży, surowy głaz ozdobiony żeliwnym krzyżem i zaopatrzony w imienną tablicę”.
(Zachodniogalicyjskie groby bohaterów z lat wojny światowej 1914-1915, przekład Henryk Sznytka )

Długi cytat tak charakterystycznej prozy dobrze oddaje zamiary architekta Dušana Jurkoviča, by jak najbardziej wtopić cmentarz w otoczenie. Jednocześnie jednak opis nie do końca zgadza się z obecnym stanem cmentarza.
Projekt cmentarza nr 2, czyli 59 według ostatecznej numeracji, został ukończony przez Jurkoviča 3 grudnia 1916 roku w Krakowie. Ze względu na długi cykl przygotowania do wydania książki, autorzy, w tym i w wielu innych przypadkach, nie opisują ostatecznego efektu prac, ale pierwszą koncepcję.
Różnice wskazał Maciej Dziedziak w artykule Niezrealizowane projekty cmentarzy wojennych Dušana Jurkoviča w Beskidzie Niskim, zamieszczonym w Materiałach z konferencji Znaki Pamięci (2007):
- mur z układanego bez zaprawy kamienia w miejsce wału ziemnego obłożonego kamieniami i górnej powierzchni pokrytej darnią,
- wejście jako przerwa w murze w miejsce kamiennych słupów wspierających poziomą płytę kamienną,
- groby wyznaczone i pokryte nieobrobionymi kamieniami w miejsce kopców ziemnych obłożonych kamieniami, tworzącymi regularne płaszczyzny,
- brak żeliwnych krzyży i tablic imiennych,
- duży krzyż z nieregularnie ciosanych kamieni zamiast mniejszego, starannie obrobionego,
- napis wyryty bezpośrednio na środkowej części krzyża zamiast na głazie poniżej krzyża.
Zaniechano też wykopania głębokich rowów odwadniających oraz uformowania znacznego spadku terenu przed wejściem ze schodami i powierzchnią wyłożoną kamieniem.
Nie zmieniła się ogólna koncepcja ściany pomnikowej z warstwowo układanego kamienia. Warto zauważyć, że Jurkovič już na samym początku działalności w Beskidzie Niskim, a więc w czasie, gdy planował w swoim okręgu wybudować ponad 60 obiektów (ostatecznie powstało 31), zakładał, że ten w Przysłupie będzie miał ogrodzenie z materiału dostępnego na miejscu (surowy kamień, bez murowania). Pozostały też z pierwotnej koncepcji głazy jako znaki nagrobne.
Opisowi odpowiada natomiast położenie cmentarza – jest teraz w głębi lasu, podczas gdy w latach budowy był na jego skraju.

Krzyż wieńczący ścianę pomnikową miał wyglądać tak:
http://images84.fotosik.p...c0a4b9b0med.jpg
(Archiwum Narodowe w Krakowie, GW 40)
Rysunek nowej wersji krzyża jest z grudnia 1917 i, co ciekawe, jest pod nim parafka Thomasa Oplockýʼego. Również opisy szkicu i uwagi naniesione na projekcie pierwotnym są sporządzone jego ręką.

E.F. Fldw. Thomas Oplocký, podpisujący się często jako Tom Oplocky, jest jednym z niedostrzeżonych dotychczas budowniczych cmentarzy wojennych.
Urodził się w 1874 r. w morawskiej gminie Nezamyslice / Nezamyslitz, między Brnem a Kromieryżem. Służbę rozpoczął w 1895 roku, a superarbitrowany został w 1902. Formalnie należał do batalionu zapasowego LIR. (Sch.R.) 13 z Ołomuńca. Z zawodu był koncesjonowanym budowniczym.
Współpracował z Hansem Mayrem w okręgu III, a od grudnia 1916 roku objął kierownictwo tzw. „Magora-Partie”, wydzielonego oddziału, zajmującego się budową cmentarzy w zachodniej części okręgu I, czyli zaprojektowanych przez Dušana Jurkoviča. Pod względem ekonomiczno-administracyjnym i wojskowym wydzielony oddział podlegał pod Schlachtfeldaufräumungsabteilung III w Gorlicach.

Nie przypisywałbym jednak zmian projektu Oplockýʼemu. Dušan Jurkovič kontrolował postęp prac i jest bardzo prawdopodobne, że Oplocký wykonał rysunki na jego zlecenie. Mógłby to być także szkic dokumentujący wykonanie robót, ale na rysunku trzon krzyża w licu ściany jest prostokątny (nie poszerza się ku dołowi), a dolne warstwy ułożone są schodkowo. To zbyt duże różnice, by rysunek traktować bez zastrzeżeń jako powykonawczy.
http://images83.fotosik.pl/268/f9cebb2a308fe8a7med.jpg
W „Brochu” na stronie 41 jest zdjęcie cmentarza z ukończonym krzyżem.
http://images83.fotosik.pl/268/082830688f7c49famed.jpg
Akcja sporządzania fotografii do albumu zarządzona była w 1917 roku, przy czym z korespondencji służbowej wynika, że budowa na Magurze w lipcu tego roku nie była na tyle zaawansowana, by nadawała się do zdjęć odpowiednich do wydawnictwa. Wiadomo też, iż pewna część fotografii została dostarczona dopiero wiosną 1918 r.

Brak jest jakichkolwiek śladów po krzyżach i tabliczkach i to zarówno w Przysłupie jak i na Wysocie, gdzie miały być podobne kamienia nagrobne.
Z zachowanej korespondencji wynika, że architekt zrezygnował z tego rodzaju tabliczek - w sierpniu 1917 roku pisał z Gładyszowa do Kriegsgräberabteilung w Krakowie: „nagrobki z tablicami żeliwnymi użyję tylko na cmentarzu Wola Cieklińska nr 11". Z kolei we wrześniu 1917 roku Oplocký potwierdza, iż otrzymał 6 tabliczek na groby pojedyncze cmentarza nr 59. Ponieważ w tym samym wykazie są cmentarze, na których zamontowano tabliczki emaliowane, można sądzić, że o takie właśnie chodzi.
Jednakże w raporcie ze stycznia 1918 r. o stanie prac w Galicji Zachodniej stwierdza się, iż żeliwne tabliczki na cmentarz 59 są do zamówienia. Może to być pomyłka, podobnie jak w archiwalnym zestawieniu reprodukowanym w pierwszym tomie opracowania Jerzego Drogomira Polegli w Galicji Zachodniej 1914-15 (1999), gdzie odnotowano, iż są na tym cmentarzu krzyże drewniane i żeliwne tablice.

Thomas Oplocký przekreślił żeliwne krzyże na rysunku Jurkoviča. We wspomnianym wyżej raporcie nie wymienia się ich montażu jako przyszłego zakresu prac. Z jednego z pism architekta wiadomo też, że w przypadku cmentarzy w Uściu i w Smerekowcu, z powodu trudności z uzyskaniem krzyży żeliwnych, odstąpił od zamiaru ich użycia i zastąpił drewnianymi. Spośród obiektów zaprojektowanych przez Jurkoviča, żeliwne krzyże znalazły się więc tylko na cmentarzach w Żmigrodzie i w Woli Cieklińskiej.

Mocowanie dodatkowych elementów niewątpliwie zakłóciłoby wygląd wtopionego w otoczenie cmentarza. Moim zdaniem, w pobliżu powinna stanąć, w miarę możliwości nie rzucająca się w oczy, tablica informacyjna, z planem obiektu i spisem pochowanych. Tam też mogłyby być opisane zasługi zlikwidowanej w ub. roku ROPWiM, gdyż wielkość i miejsce mocowania obecnej tablicy jest bardzo dobrym przykładem, jak tego się robić nie powinno.
http://images84.fotosik.pl/267/eb657558923054a9med.jpg

Można się spotkać z poglądem (np. na stronie http://www.cmentarze.gorlice.net.pl/ czy w pracy Oktawiana Dudy Cmentarze z I Wojny Światowej w Galicji Zachodniej (1995), że pierwotnie Jurkovič planował zbudować w tym miejscu obiekt z drewna.
Podstawą do takiego stwierdzenia jest rysunek zamieszczony na stronie 431 dzieła Westgalizische Heldengräber z podpisem „projekt małego cmentarza na skraju lasu w Przysłupie”.
http://images82.fotosik.pl/268/74c6204a5d2c6124med.jpg

Rzeczywiście, rysunek może się kojarzyć ze stosunkowo niewielkim cmentarzem nr 59.
Jest to jednak cmentarz nr 3, któremu później nadano numer 58, czyli pod szczytem Magury. Jurkovič, oprócz widoku cmentarza, narysował też układ grobów. Odpowiadają one mogiłom (wg późniejszej numeracji) nr 14, 16 (połączone), 66 i 67. Prawdopodobnie architekt sporządził rysunki nie wiedząc jeszcze, jak wielu żołnierzy trzeba będzie ekshumować z okopów i lasu w pobliżu wierzchołka Magury i jak duży będzie tam musiał powstać cmentarz.
http://images83.fotosik.pl/110/b890952444fc6747med.jpg
(fot. Szymon Modrzejewski, stan z jesieni 2016, obiekt odbudowany przez Stowarzyszenie Przyjaciół Nowicy, Stowarzyszenie Magurycz i innych wolontariuszy organizowanych przez Tadeusza Knapika, a prace sfinansowane ze środków polskiego budżetu i Austriackiego Czarnego Krzyża).

Poszczególne rozwiązania Jurkovič wykorzystał potem przy projektowaniu innych cmentarzy. Wyjątkiem jest potrójny krzyż, którego makieta również znalazła na zdjęciu w „Brochu” (str. 421), chociaż i w tym przypadku można dopatrywać się podobieństw do zwieńczenia kaplicy na Przełęczy Małastowskiej.
Ten sam rysunek został zamieszczony także w ukazującym się w Niemczech „Kunstgarten. Zeitschrift für Gartenkunst und verwandte Gebiete“, rocznik XXIX (1916), nr 8, jako jedna z ilustracji do artykułu Von galizischen Kriegerfriedhöfen.
Ciekawy jest podpis pod zdjęciem - podano informację, iż drewniane krzyże będą malowane zgodnie z lokalną tradycją.
W archiwum w Bratysławie zachował się kolorowany rysunek Jurkoviča – projekt krzyża na cmentarz w Gładyszowie – dominuje intensywna ultramaryna, a drobne, rzeźbione elementy pomalowane są w odcieniach czerwieni i żółci.
Taka kolorystyka, a zwłaszcza niebieski o różnej intensywności, była przez niego często stosowana w projektach „cywilnych”, inspirowanych sztuką ludową, jak chociażby krzyż kapliczki na Sv. Hostýne (tak podobny do krzyży zaprojektowanych do Smerekowca i Czarnego), czy „Chaloupka” w Luhačovicach. Nie można jednak wykluczyć, że zwolennicy tezy o prasłowiańskich predylekcjach Jurkoviča zapewne odwołają się do krzyży malowanych na niebiesko w różnych znanych tylko im wczesnośredniowiecznych gontynach.

Na cmentarzu nad Przysłupem pochowano 80 ludzi – 60 z armii austro-węgierskiej (w tym 56 zidentyfikowanych) i 20 z armii rosyjskiej (wszyscy nieznani).
Początkowo w tym miejscu były 4 groby o numerach 5, 6, 12 i 13, w których pochowano 40 żołnierzy. Pozostali ekshumowani zostali z cmentarza cywilnego w Nowicy (6) oraz miejsc pochówku opisywanych jako cmentarz wojskowy w Przysłupie (7), cmentarz wojskowy na skraju lasu gminnego (20) i cmentarz wojskowy w lesie (7).
http://images82.fotosik.pl/269/959fc929cfba444cmed.jpg
(Jerzy Drogomir, Polegli w Galicji Zachodniej 1914-15, tom I, Tarnów 1999)

Nie wiadomo z jakich oddziałów byli żołnierze rosyjscy, natomiast austro-węgierscy służyli w dwunastu różnych jednostkach. Największa liczba – siedemnastu – to żołnierze wadowickiego IR. 56, jedenastu z LIR. 30 (Vysoké Mýto/Hohenmuth w Czechach), ośmiu z bośniacko-herzegowińskiego IR. 4 i pięciu z jarosławskiego IR. 89.
Wśród pochowanych jest trzech oficerów: w grobie 17 Lt. Max Schenk z pułku wadowickiego,
http://images82.fotosik.pl/268/c98d7d8c173d199emed.jpg
(„Wiener Bilder”, 20.06.1915)
a w grobie 18 - Lt. i.d.R. Emil Obereigner z IR. 36 i pochodzący z Wieliczki Fhnr. i.d.R. Tadeusz Michalski (ur. 1886) z IR. 56, który zginął 3.01.1915.

Wszyscy trzej oficerowie pogrzebani byli pierwotnie na cmentarzu opisanym jako cmentarz wojskowy Przysłup. Zazwyczaj groby oficerskie sytuowano pośrodku, w pobliżu pomnika. W miejscu tym były już mogiły zbiorowe, dlatego też oficerów pochowano na lewo (Schenk) i prawo od wejścia (wspólny grób Obereignera i Michalskiego).
W latach międzywojennych administracja polska podjęła karkołomną próbę ustalenia narodowości pochowanych. W przypadku tego cmentarza miało to być 22 Polaków, 9 Niemców, 15 Czechów, 8 Serbów i 1 Chorwat. Zapewne posługiwano okręgiem uzupełnień poszczególnych jednostek i brzmieniem nazwisk.

O przebiegu samej budowy niewiele wiadomo. Obiekt powstawał z lokalnego materiału, nie wymagał więc dostaw cementu, czy obrobionego drewna.
We wrześniu 1916 roku na zlecenie KGA sfotografowano wspólny grób Emila Obereignera i Tadeusza Michalskiego, a więc byli już ekshumowani z miejsc pierwotnych, oddzielnych pochówków. W grudniu 1916 roku gromadzony był materiał, a w kwietniu 1917 roku odnotowano, że z przewidywanych 110 m³ kamienia gotowych jest 50 m³. W lipcu 1917 Oplocký zgłaszał, iż cmentarze w jego rejonie nie nadają się jeszcze do fotografowania, a więc były dalekie od ukończenia. W raporcie ze stycznia 1918 roku stwierdzono, że brakuje tylko żeliwnych tabliczek i należy dokończyć obsadzanie obiektu roślinnością (z projektu wynika, że ściana pomnikowa miała być od zewnętrznej strony porośnięta dzikim winem).
W wykazie z lat dwudziestych cmentarz figuruje jako ukończony.

22 czerwca 1922 roku Wojskowy Urząd Opieki nad Grobami Wojennymi, działając na polecenie Ministerstwa Spraw Wojskowych z 10 czerwca, zlecił posterunkowi Policji Państwowej w Przysłupie wyjaśnienie w jakim stanie znajduje się cmentarz nr 59, a w szczególności grób nr 18, w którym „zlozone sa zwloki EMILA OBEREIGNERA podporucznika bylego austr. pulku piechoty Nr. 36, poleglego w roku 1915 w bitwie pod Gorlicami”. Pismo jest bez polskich znaków diakrytycznych, gdyż posługiwano się maszyną odziedziczoną po poprzednikach.
Jednocześnie zaznaczono, że w tym samym grobie pochowany jest chor. zapasowy Tadeusz Michalski z 56 p.p. Do pisma załączony był plan cmentarza z oznaczeniem grobów (do zwrotu). Polecano pośpiech.
Odpowiedź posterunku Policji w Uściu Ruskim została sporządzona w pięć dni później – „tak cmentarz jakoteż i groby wszystkich tu pochowanych znajdują się w stanie dobrym, bez najmniejszych uszkodzeń”.
30 czerwca 1922 roku Piotr Rysiewicz z WUOnGW przekazał tę informację do Głównego UOnGW przy Ministerstwie Spraw Wojskowych, błędnie zresztą pisząc (nie on pierwszy i nie ostatni) o „Ujściu”. Do odpowiedzi załączono kartę ewidencyjną Obereignera, plan cmentarza oraz „kartę jeneralną, zawierającą wszystkie cmentarze wojenne, które przez byłe armje zaborcze na obszarze byłego I. Korpusu założone zostały”. Tym razem znaki diakrytyczne zostały ręcznie uzupełnione.
Pismo zostało wysłane 4 lipca, co potwierdzono jeszcze 10 lipca (prawdopodobnie po ponagleniu z Warszawy).

Zainteresowanie grobem spowodowane było zapewne pytaniem rodziny. Być może już wówczas chodziło o zgodę na pomnik, skoro wspomniano, iż nie jest to grób pojedynczy.
Jak łatwo zauważyć (a umyka to autorom licznych opracowań), pomnik nagrobny Emila Obereignera stoi nie na jego grobie, ale na zbiorowej mogile żołnierzy rosyjskich.
http://images84.fotosik.pl/267/3a12bb6b9d90e13amed.jpg
Może wynikało to z nieświadomości zleceniodawcy lub wykonawcy i z przekonania, że skoro pochowano oficera, to zapewne pod krzyżem pomnikowym. Zwraca uwagę, że „strona urzędowa” posługiwała się planem. Być może to właśnie administracja polska zadecydowała, że pomnik stanie na mogile nieznanych żołnierzy rosyjskich, o których się nikt nie upomni, a nie na wspólnym grobie oficerów.
http://images81.fotosik.pl/268/1d29d77069d43f1fmed.jpg

Ufundowany krzyż należy do typu dość często spotykanego w tym rejonie, więc zapewne wykonano go w jednym z okolicznych warsztatów, przy czym wyróżnia go szczególnie staranne liternictwo.
http://images81.fotosik.pl/268/c907dc11733e59b2med.jpg
http://images84.fotosik.pl/267/2052f961c830e38dmed.jpg
Nagrobek Antoniny Hrywny na cmentarzu w Małastowie.
(Ks. Roman Dubec, Adam Janczy, Inwentaryzacja cmentarzy łemkowskich na terenie gminy Sękowa, t.II Małastów, Męcina Wielka, Owczary, Pętna, Ropica Górna, Gorlice 2009)

Roman Frodyma w przewodniku z roku 1995 pisze o krzyżu, iż został wykonany przez kamieniarza z Bartnego. W kolejnym swoim przewodniku (2015) wiadomości tej już nie powtarza.

Cmentarz do początku obecnego wieku był skrajnie zaniedbany. Wyrosły na nim drzewa, w tym pokaźnych rozmiarów świerki i czereśnie. Odwiedzany był rzadko, gdyż zanim wyznakowano dojście, a potem wybudowano w pobliżu szeroką drogę gospodarczą, jedyną metodą było szatkowanie lasu od jego skraju do granicy starodrzewu. Gdzieś na przełomie wieków upadające drzewo połamało nagrobek Emila Obereignera. Wiele lat wcześniej z krzyża zniknęła figurka Chrystusa.
http://images83.fotosik.pl/267/e0f84d2abbf4e689med.jpg
http://images81.fotosik.pl/268/f14202e3ebf8f49bmed.jpg
http://images82.fotosik.pl/268/17ee7382dc3b3d50med.jpg

Przy finansowym wsparciu Fundacji im. Stefana Batorego, a potem także Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, wzorowy remont przeprowadzony został w latach 2007 – 2008 przez Stowarzyszenie Przyjaciół Nowicy i Stowarzyszenie Magurycz w ramach obozów Magurycza kierowanych przez Szymona Modrzejewskiego. Po usunięciu drzew przez służby leśne, oczyszczono wnętrze, usunięto pnie i korzenie, przełożono i umocniono ścianę pomnikową i mury, poprawiono nagrobki, zespolono też i sklejono pomnik czeskiego oficera.
http://nowica.org.pl/
Zakładka: Kamienie Wojny

W przyszłości należałoby jeszcze przebudować wejście, wstawiając charakterystyczne głazy widoczne na zdjęciach, które podczas remontu nie były dostępne.

Kim był Emil Obereigner ?
Z akt archiwalnych niewiele można się dowiedzieć. Służył w IR. 36 (Mladá Boleslav / Jungbunzlau), a w więc pułku, który sprawiał niejakie trudności i ostatecznie wskutek tzw. trzeciej zdrady (pod Sieniawą) został rozwiązany.
IR. 36 wchodził w skład 19. IBrig. (GM. Artur Iwański von Iwanina) i 10. ID. (FML. Theodor von Hordt) w litomierzyckim IX. korpusie (FML. Rudolf Králiček).
Ustalenie tożsamości Obereignera musiało nastręczać trudności. Zachowana karta ewidencyjna zawiera pierwotny zapis w kolorze czarnym - Kdt. Obereigner, miejsce śmierci - koło Przysłupu. Następnie czerwonym atramentem skreślono „Kdtt.”, wpisując „Fahnr. i. d. Res.” oraz jednostkę, czyli I.R.36, imię „Emil”, „v.” przed nazwiskiem, a także datę śmierci - 1.1.15.
W oryginalnym spisie, sporządzonym w języku niemieckim, skreślono pierwotnie wpisany stopień „Fähnrich” i poprawiono na „Lieutnant”, „i.d.Res.” pozostawiając bez zmian.
Późniejszy wykaz polski uznaje zarówno Michalskiego jak i Obereignera za chorążych w 56. pułku, co jest jeszcze jednym dowodem, jak niestarannie były sporządzane odpisy w latach międzywojennych.
Wzmianka o śmierci ukazała się w prasie 20.02.1915 w ”Streffleur’s Militärblatt”: Obereigner Emil, ResFeldw. KdtAsp., IR. 36.
Wkrótce jego nazwisko znalazło się też na „Verlustliste” nr 134 z 1 marca 1915(z datą śmierci 2.01.1915) i w prasie codziennej.
http://images81.fotosik.pl/269/fef094b13fbd80ebmed.jpg
W krakowskim archiwum znajduje się także wykaz podporuczników, chorążych i kadetów IR. 36 poległych lub zmarłych podczas walk pozycyjnych w rejonie Gorlic, sporządzony w Jungbunzlau 24.08.1916 roku.
Wykaz uzupełniono w KGA uwagami w kolorze czerwonym, wpisując miejsce pogrzebania.
Wg tego wykazu, chorąży rezerwy Emil Obereigner poległ 1.01.1915 roku w walkach pod Ołpinami. Jako miejsce pochówku wpisano najpierw cmentarz nr 30, czyli w Święcanach, grób 4. Potem zapis ten skreślono i wpisano cmentarz nr 59, grób 18, czyli Przysłup.
  • Pozostali to:
    Fhnr. Adolf Ehinger, poległy pod Sękową 9.03.1915 r., pochowany na cmentarzu nr 79 w Sękowej, grób 84, [winno być: Sękowa nr 80, grób 106]
    Fldw. Kdtt.Asp. Franz Prochazka, poległy pod Sękową 10.03.1915 r., pochowany na cmentarzu nr 79 w Sękowej, grób 85, [winno być: cmentarz nr 80 w Sękowej, grób 28]
    Lt. Ägidius Tomasi, poległ pod Sękową 9.03.1915 r., pochowany na cmentarzu nr 79 w Sękowej, grób 86, [winno być: grób 90]
    Fhnr. i.d.R. Gottlieb Peck, 27.03.1915 r. popełnił samobójstwo w Łosiu, pochowany na cmentarzu nr 71 w Łosiu, grób 26
    Fhnr. i.d.R. Johann Rytíř, 24.12.1914 r., poległ w walkach pod Ołpinami, pochowany na cmentarzu nr 31 w Szerzynach, grób 4
    Fhnr. i.d.R. Viktor Socha, zginął 18.02.1915 r. pod Smerekowcem, pochowany na cmentarzu nr 56 w Smerekowcu, grób 9
10. dywizja w Wigilię walczyła w rejonie Ołpiny – Siepietnica, a jej straty w grudniu były duże, wręcz wyniszczające. Tak więc zapis w przypadku Johanna Rytířa nie budzi wątpliwości. Jest zresztą pochowany w pobliżu miejsca tych walk.
Natomiast w ostatnich dniach grudnia dywizja była na prawym skrzydle, „na wschód od Rychwałdu” (obecnie Owczary), czyli na znanym z działań wojennych od grudnia 1914 do maja 1915 r. grzbiecie Magura Małastowska – Brusy – Rychwałdzka Góra. Zapis o śmierci Obereignera pod Ołpinami nie jest więc wiarygodny, natomiast informacja o tym, że poległ pod Przysłupem, wskazuje, że było to w paśmie Magury, choć niekoniecznie w tej miejscowości. Z 10. dywizji na cmentarzu nad Przysłupem pochowano co najmniej 19 żołnierzy.

http://images81.fotosik.pl/268/599d5f2acef73767med.jpg
Zdjęcie pochodzi ze strony:
http://www.payne.cz/3xS43787/ObereignerEmil.htm
Są tam też inne jego fotografie i dwa zdjęcia pomnika w Przysłupie, które pojawiły się niedawno, podobnie jak i informacja o miejscu pochówku. Zbieżność jednego ze zdjęć z zamieszczonym w tym tekście nie jest przypadkowa.
Emil Obereigner urodził się w roku 1883 (na stronie internetowej są trzy daty: 9.06.1883 albo 8.04.1883 albo 2.5.1871, a na pomniku jest data roczna - 1883).
Miał czworo rodzeństwa, był inżynierem leśnikiem i geodetą. Żonaty, córka urodziła się kilka miesięcy przed wybuchem wojny.
W sierpniu 1914 roku został zmobilizowany, zginął „hned první ranou jak přišel na frontu”, czyli pierwszego ranka, gdy przyszedł na front. Jest to dość prawdopodobne, gdyż pod sam koniec grudnia do zdziesiątkowanej dywizji dotarły bataliony marszowe.

Również starszy brat Emila, Heinrich Obereigner, ma wpisaną datę śmierci 1915. Jest też informacja, że żona poszukiwała go przez Czerwony Krzyż oraz, że „padl roku 1915 u Gorlice (Polsko)”.
Z pozostałych zapisów na stronie wynika, że Heinrich von Obereigner ukończył akademię wojenną w Wiedniu, był c. i k. majorem [awans otrzymał w maju 1917 r., z zastrzeżeniem rangi, co było formułą stosowaną wobec przebywających w niewoli - KG], kapitanem w 5. kompanii 17. pułku piechoty. Ranny w rękę, operowany, leczony w szpitalu w Wiedniu, 26.11.1914 roku ponownie ranny na Przełęczy Dukielskiej w rękę i nogę, w rosyjskiej niewoli, w szpitalu w Złoczowie.
Nie zgadza się to z informacją o śmierci pod Gorlicami, natomiast współgra z oficjalnymi rejestrami:
„Nachrichten über Verwundete und Kranke” Nr. 14 z 25.09.1914 - Hauptmann Heinrich von Obereigner, IR. 17, 5.Kp., postrzał w rękę, leczony w Rudolfinerhaus w Wiedeń [znany szpital wiedeński, nadal funkcjonujący].
„Verlustliste“ Nr. 21 z 8.10.1914 – Hptm. Heinrich von Obereigner , IR. 17, 5. Kp., ranny,
„Verlustliste“ Nr. 115 z 27.01.1915 – uzupełnienie do VL. 21 - Hptm. Heinrich von Obereigner , IR. 17, 5. Kp. ranny, w niewoli.
Jest bardzo prawdopodobne, że Czerwony Krzyż pomylił braci i podał informację o śmierci Emila von Obereignera.
  • Dopisek z 21.06.2018 – poniżej w poście z 19.06.2017 wyjaśniam stopień pokrewieństwa. Fragment postu:
    (…) Emil i Heinrich Obereignerowie nie byli braćmi, ale bratankami. Ojcem Emila był inż. Vojtěch Obereigner. To właśnie on wybudował charakterystyczną willę w Podiebradach.
I jeszcze na koniec z całkiem innej beczki - willa Vojtěcha Obereignera (stryja Emila i Heinricha) w Poděbradach.
https://mapy.cz/zakladni?x=15.6252330&y ... id=1832998
A to ze względu na napis:
Komu se nelíbí za moje na mým, ať sobě vystaví lepší na svým.

KG
Posty: 758
Rejestracja: 19 maja 2018, 16:16

Re: Pomnik pod Magurą - Emil Obereigner

Post autor: KG » 22 cze 2018, 19:41

Ciąg dalszy wątku rozpoczętego na starym forum Austro-Węgry 4 stycznia 2017.


DYSKUSJA

Ljank, 4.01.2017
Taki tam sobie skromny post.
3 362 wyrazy, 20 877 znaków bez spacji, 24 130 ze spacjami.
A do tego naukowa analiza tematu z ilustracjami i wyborem literatury.
SZACUN !!

Trotta, 5.01.2017

No jest rozmach! Serdecznie gratuluję! Coś mi podpowiada, że prędzej czy później będę mógł przeczytać podobne opracowanie o niejakim Lt. Rajnerze z nieodległej Rotundy...

Maleńkie trzy grosze: Obereigner poległ w momencie, kiedy dowództwo 10.ITD po Hordtcie przejmował Artur v. Mecenseffy - generał, wyróżniający się nie tylko ekstrawaganckim nazwiskiem, ale też lekko demoniczną bródką, kalwińskim wyznaniem oraz szczególnym honorem oddania życia na polu bitwy jako najwyższy rangą poległy oficer armii w czasie tamtej wojny...Dokładnej daty zmiany komendanta dywizji podać nie umiem; OULK pisze o końcu grudnia. Najpewniej miało to związek z odbudową dywizji po ołpińskim łomocie...

KG, 5.01.2017

Dzięki za wyrazy.
Post i tak spuchł ponad miarę, więc się już w takie sprawy militarno-personalne nie wdawałem. A zmian było wówczas sporo.
Na przełomie listopada i grudnia IX. korpus przejął Králiček, który nie tylko że z żołnierzami rozmawiał po czesku, ale bywał u nich w okopach.
24 grudnia dowódca IR. 36, Obst. Rudolf Müller, został wyznaczony na brygadiera 12. IBrig., a jego następcą został Obstlt. Georg Hohenberger, Karyntczyk, który z czeskim pułkiem dogadywał się słabo i nie była to tylko kwestia języka.
Theodor von Hordt (ur. Pardubice, 1861 – zm. Praga, 1921) odszedł 1 stycznia z powodu tyfusu. 20 stycznia 10. dywizję przejął sztabowiec Mecenseffy (niemieckojęzyczny kalwin), niegdyś współpracownik Metzgera, Paicia i Slameczki w Operationsbüro. Była to pierwsza formacja, jaką samodzielnie dowodził (na początku wojny był szefem sztabu u Böhm-Ermollego).

Rajner z Rotundy – nadal nic na niego nie mam.

Trotta, 5.01.2017
Oj, zrobiłem czyli z luteranina kalwina. Brzydko. Trza korygować No i OULK znowu okazał się mało precyzyjny!
Ciekawe, kto w takim razie kierował dywizją przez trzy tygodnie?

MarcinWolter, 5.01.2017
  • KG napisał/a:
    Na przełomie listopada i grudnia IX. korpus przejął Králiček, który nie tylko że z żołnierzami rozmawiał po czesku, ale bywał u nich w okopach.
Czy to ten Králiček, który już jako Franciszek Krajowski chlubnie dowodził w czasie wojny bolszewickiej? Nie, ten był w Przemyślu a potem w niewoli, więc Rudolf Králíček, Feldmarschall-Leutnant.

Trotta, 5.01.2017

Swoją drogą ciekawe, czy obaj Króliczkowie byli jakoś ze sobą spokrewnieni...

DAR, 5.01.2017
KG jak zwykle odwaliłeś kawał solidnej roboty Czytam tak sobie ten opis i myślę ile to już takich ciekawostek tu zamieściłeś? Kilkanaście zapewne... Niby one tu gdzieś są ale, po jakimś czasie, człowiek pamięta jedynie, że był jakiś fajny artykuł ale gdzie to było i o czym? A nie myślałeś coby wydać zbiór tych opowieści? Nie musi to być oczywiście od razu twarda oprawa i full kolor ale może choć coś na kształt broszury? Chętnie zapłaciłbym żeby mieć coś takiego Pomyśl... rozważ...

Krakał, 6.01.2017
Bardzo gorąco popieram powyższy pomysł!

KG, 7.01.2017
Propozycja łechce moją próżność.
Może w 300 egz., z których wziąłbym 150 ?
Dla przeciętnego czytelnika jest to równie zajmujące, jak Seklerskie szmuklerstwo u schyłku XVIII wieku w świetle ksiąg cechowych z Marosvásárhely, Entweder an der Oder 2002.
Przejrzałem tę moją produkcję. Okrągła liczba (11 większych tekstów), w trzech działach (Cmentarze, Czas epilogów – Wielka Wojna, Postacie). Liczba tzw. wejść nie jest wielka, merytorycznych komentarzy też nie za wiele.
Pomijam wątek o Manyłowej, który ma ponad 90 000 wejść i ponad 300 postów. Ale to Bieszczady i temat krwisty.
Wg mnie publikacja w internecie ma same zalety:
- łatwo znaleźć (poszukiwania na półce też bywają trudne, nie mówiąc o chodzeniu do biblioteki),
- można natychmiast coś uzupełnić i odpowiedzieć (polemiki w wydawnictwach drukowanych trwają latami i tylko dyskutanci wiedzą (?), o co poszło),
- nie trzeba się mocować z redaktorem, wystarczy liczyć na cierpliwość Szefostwa Forum (jest bezgraniczna),
- można wklejać linki (raz udało mi się nawet zilustrować muzycznie),
- nie ma powodu do narzekania, że wydało się bez sensu pieniądze (wystarczy jeden „klik” i jest się z powrotem na Pudelku),
- nie obciąża środowiska naturalnego - nawet dyskusyjny pył bitewny (zawieszony) jest wirtualny.

krakał, 7.01.2017
  • KG napisał/a:
    wystarczy liczyć na cierpliwość Szefostwa Forum (jest bezgraniczna),
Teraz to ty łechczesz moją (i nie tylko moją) próżność

DAR, 7.01.2017
  • KG napisał/a:
    Może w 300 egz., z których wziąłbym 150 ?
Wyczuwam delikatną nutę sarkazmu... ale ja mam przed oczami ostatnie wydawnictwo Ursusa o kwaterze żołnierskiej w Żołyni. Pojęcia nie mam ile było tych egzemplarzy ale śmiem wątpić, że 300. Trzeba by autora zapytać. Wydanie czegoś drukiem ma jeszcze tę zaletę, że można sobie usiąść w letnie popołudnie na ogrodzeniu cmentarza nr 59 i przeczytać sobie jeszcze raz tą historię w pięknych okolicznościach przyrody...
Rozumiem jednak powodu finansowe. Nigdy nic nie wydawałem więc nie mam pojęcia ile to może kosztować. Ostatecznie można zastosować wersję oszczędnościową - przygotować sam plik, a jeśli ktoś zechce to sobie wydrukuje. Oczywiście to nie to samo co wersja z podpisem autora ale zawsze coś

Ursus, 8.01.2017
  • DAR napisał/a:
    Wyczuwam delikatną nutę sarkazmu... ale ja mam przed oczami ostatnie wydawnictwo Ursusa o kwaterze żołnierskiej w Żołyni. Pojęcia nie mam ile było tych egzemplarzy ale śmiem wątpić, że 300. Trzeba by autora zapytać. Wydanie czegoś drukiem ma jeszcze tę zaletę, że można sobie usiąść w letnie popołudnie na ogrodzeniu cmentarza nr 59 i przeczytać sobie jeszcze raz tą historię w pięknych okolicznościach przyrody...
Źle czynisz, wątpiąc Ale nie będę publicznie pisał o szczegółach . W każdym razie zachęcałbym KG do publikowania na papierze. Jeśli warto było wydać monografię zlikwidowanej kwatery tam z terenu, na którym nikogo nie obchodzi I wojna, to dlaczego nie drukować o czymś, czym żyje przynajmniej tysiąc osób w całym kraju, czyli cmentarzach w Galicji Zachodniej?
Są jeszcze względy antyplagiatorskie: jeśli się coś opublikuje pod swoim nazwiskiem, to zastrzega się do tego prawa. Można potem dochodzić ich przed sądem, jeśli będzie taka potrzeba. A przynajmniej można w internecie pogonić kota plagiatorowi. A pamiętam, że już raz napominałem administratora strony pewnej szkoły koło Jarosławia, żeby nie rżnął z postu KG bez podania źródła.
Na koniec – względy praktyczne i bazują na dość intersubiektywnym odczuciu, jak mniemam. Nienawidzę czytać z ekranu i unikam. Jak chcę poczytać coś dłuższego, to drukuje, tylko potem takie moje wydruki kończą w jakimś nieuporządkowanym składziku wydruków i tyle... Aha! Nauka podpowiada, że z wydrukowanego tekstu więcej zapamiętujemy. Podobnie jest z odbiorem zdjęć – widzimy w nich więcej. Człowiek po prostu woli teksy oświetlone a nie podświetlone...

Są wszakże i minusy tego forumowego publikowania. Największy jest taki, że wszystko co tu napisaliśmy może z minuty na minutę zniknąć jak sen jaki złoty. Z wielu powodów, różnej natury - może paść serwer, admin może zrezygnować z kontynuowania opłacania forum (dla uspokojenia - nic mi nie wiadomo, by nosił się z takim zamiarem i niczego nie sugeruję, przypominam jedynie że forum jest tak naprawdę inicjatywą prywatną), może się stac mnóstwo rzeczy, o których istnieniu nawet nie mam pojęcia.

Dlatego mimo wszystko zachęcam do druku, o ile oczywiście istnieje taka możliwość finansowa. Rękopisy (a dodam od siebie, że i druki) - jak wiadomo z lektury Bułhakowa - nie płoną.

ergie, 8.01.2017

KG ostatnio wyszło, że jest w Krakowie wydawnictwo zainteresowane c.k. tematami... tak przynajmniej twierdzą w luźnej rozmowie... warto by spróbować... a co do publikowania w ynternecie... zrób swoją stronę, zbierz wszystkie teksty z forum i wklej link do tej strony w podpisie pod postami... łatwiej będzie dotrzeć do tego co już napisałeś... choć tematyka funeralna to nie mój konik to chętnie czytam te twoje "wypracowania" Również po to coby nauczyć się "warsztatu pisarskiego".

vonPlettenberg, 8.01.2017

Widocznie KG czuje się spełniony, mając już jako współautor jedną książkę wydaną drukiem na sumieniu. Ale nic nam nie broni życzyć sobie samym wzajemnie i osobom zainteresowanym tematem, a niebedacym na forum, aby jednak kiedyś KG uraczył nas, małych żuczków, wydaną drukiem publikacją, w której podzieli się swoją wiedzą...

DAR, 8.01.2017
  • Ursus napisał/a:
    Źle czynisz, wątpiąc
Widzisz... jak człowiek wątpi na początku to potem może tylko być miło zaskoczony


ljank, 16.01.2017
  • Ursus napisał/a:

    Na koniec – względy praktyczne i bazują na dość intersubiektywnym odczuciu, jak mniemam. Nienawidzę czytać z ekranu i unikam. Jak chcę poczytać coś dłuższego, to drukuje, tylko potem takie moje wydruki kończą w jakimś nieuporządkowanym składziku wydruków i tyle... Aha! Nauka podpowiada, że z wydrukowanego tekstu więcej zapamiętujemy. Podobnie jest z odbiorem zdjęć – widzimy w nich więcej. Człowiek po prostu woli teksy oświetlone a nie podświetlone...

Prawda ale tylko częściowo.
Ursus zapewne należy do pokolenia wychowanego na papierowej książce. Ale obecnie są też młodsi, wychowani na ekranie.
Okazało się, że ewolucja człowieka postępuje bardzo szybko i w mózgach starszych osób (czyli nas ) aktywne sa inne pola niż u "młodzieży"! My patrzymy na tekst inaczej - czy to na kartce czy na ekranie zaczynamy czytać od góry od lewej strony i przesuwamy się wersami w dół, natomiast młodsi patrzą na całość tekstu wyławiając od razu ważniejsze fragmenty (np. pola intreaktywne, linki, obrazki itp).
To dlatego myc męczymy się czytając z ekranu a "oni" nie biorą książki do ręki.

Dlatego należy wydawać dwie wersje - papierową i e-booka !!!

Ursus, 16.01.2017

l
  • jank napisał/a:
    Prawda ale tylko częściowo.
    Ursus zapewne należy do pokolenia wychowanego na papierowej książce. Ale obecnie są też młodsi, wychowani na ekranie.
    Okazało się, że ewolucja człowieka postępuje bardzo szybko i w mózgach starszych osób (czyli nas ) aktywne sa inne pola niż u "młodzieży"! My patrzymy na tekst inaczej - czy to na kartce czy na ekranie zaczynamy czytać od góry od lewej strony i przesuwamy się wersami w dół, natomiast młodsi patrzą na całość tekstu wyławiając od razu ważniejsze fragmenty (np. pola intreaktywne, linki, obrazki itp).
    To dlatego myc męczymy się czytając z ekranu a "oni" nie biorą książki do ręki.
Kilka lat od studiów minęło, a moja wiedza już zdezaktualizowana

Ljank, 16.01.2017
Kilka lat od studiów minęło, a moja wiedza już zdezaktualizowana


No nie jest tak źle. Też o tym nie wiedziałem ale ostatnio uczelnia zorganizowała kurs dla "starszych wiekiem" wykładowców, żeby zwrócić nam uwagę, że techniki nauczania sprzed 20-30 lat są przestarzałe
Pewnie masz ten sam problem studenta, który przez cały czas zajęć trzyma telefon komórkowy w reku ....

Ursus, 16.01.2017

l
  • jank napisał/a:
    Pewnie masz ten sam problem studenta, który przez cały czas zajęć trzyma telefon komórkowy w reku ....
Tja. A nawet gorzej: ostatnio uczę tylko w laboratorium komputerowym. Internet jest bez ograniczeń, więc jak się przejdę po sali, to muszę kazać zamykać fejsbuki, kozaczki i inne dupelki...


KG, 19.06.2017

Historia ma ciąg dalszy…
Gdy pisałem tekst o pomniku na cmentarzu pod Magurą, wysłałem kilka pytań do autora strony, na której znalazłem informacje o Emilu Obereignerze. Dołączyłem też zdjęcia nagrobka (wówczas nie było tam wzmianki, że Emil Obereigner jest pochowany na cmentarzu w lesie nad Przysłupem).
Po pewnym czasie odezwał się do mnie, mieszkający w Czechach, wnuk Emila Obereignera, pan dr Václav Týml. Okazuje się, że pamięć o miejscu pochowania jego dziadka nie przetrwała w rodzinie i dopiero teraz dowiedział się, gdzie jest grób i że na cmentarzu jest też pomnik. Jego matka, czyli córka Emila Obereignera, mówiła tylko, że ojciec poległ gdzieś w Galicji. Dopiero w 1988 roku dowiedział się od swojej matki, która informację otrzymała wówczas prawdopodobnie od rodziny Heinricha Obereignera, że dziadek został ranny w nogę, nie mógł się wycofać i zamarzł w okopie. Nadal jednak nie było wiadomo, gdzie się to stało.
Przypuszczam, że pomnik ufundował ojciec Emila, Vojtěch Obereigner (1853-1928).
Nagrobek stanął nie wcześniej niż około 1922-1923 roku, czyli kilka lat przed śmiercią Wojciecha. Córka Emila Obereignera (urodzona w marcu 1914 roku), była jeszcze wtedy dzieckiem i może dlatego wiadomość ta nie zachowała się w rodzinnej tradycji.

Dane o rodzinie Obereignerów podawałem na podstawie strony internetowej http://www.payne.cz/3xS43787/ObereignerEmil.htm
Pan Václav Týml poinformował mnie, że Emil i Heinrich Obereignerowie nie byli braćmi, ale bratankami. Ojcem Emila był inż. Vojtěch Obereigner. To właśnie on wybudował charakterystyczną willę w Podiebradach.
Tak więc zupełnie przypadkiem (spodobał mi się napis) umieściłem na końcu mojego pierwszego postu link do zdjęć rodzinnego domu Emila Obereignera.

Również zdjęcia w pierwszym poście nie są fotografiami Emila Obereignera.
Zamieszczam trzy z kilku, jakie mam dzięki uprzejmości jego wnuka.
https://images83.fotosik.pl/646/21707505635cf521med.jpg
https://images81.fotosik.pl/647/14882d3e327b3b35med.jpg
https://images83.fotosik.pl/646/7bb6b84da71d7fc2med.jpg
(fotografia z koszar, korespondencja wysłana do brata Wojciecha 13.11.1914)

Pomnik został w tym roku, zgodnie z wolą pana Václava Týmla, gruntownie odświeżony.
https://images83.fotosik.pl/646/8129a7892ad8178cmed.jpg
https://images81.fotosik.pl/647/174aa27b2273ddc1med.jpg
Litery zostały pomalowane tak, jak je wykuł niegdyś kamieniarz, czyli Poděhrady zamiast Poděbrady.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 25 gości