O położeniu trzech cmentarzy na terenie Twierdzy Kraków i jednego w Jordanowie.
: 06 paź 2018, 12:40
Post ten był zamieszczony 19 stycznia 2016 roku na starym forum Austro-Węgry. Dyskusja toczyła się wokół remontu cmentarza w krakowskich Łagiewnikach i jak zwykle trochę się rozeszła na boki…
Treść jest minimalnie zmieniona – nie zawiera odwołań do ówczesnej wymiany zdań w wątku o Łagiewnikach.
Kilka słów o grobach i cmentarzach, których położenie jest trudne do ustalenia - Kokotów, Kocmyrzów, Bieńczyce i Jordanów.
O cmentarzach na terenie Twierdzy Kraków pisano całkiem sporo, próbując także ustalić lokalizacje tych całkowicie zniszczonych. Najważniejsze publikacje to chronologicznie:
Beata Nykiel, Cmentarze wojenne Twierdzy Kraków z okresu I wojny światowej [w:] Przez dwa stulecia XIX i XX w studia historyczne ofiarowane prof. Wacławowi Felczakowi, Kraków 1993,
Jan Schubert, Paweł Pencakowski, Cmentarze Twierdzy Kraków z lat 1914-1918, Rocznik Krakowski t. LIX, 1993,
Oktawian Duda, Cmentarze I wojny światowej w Galicji Zachodniej 1914-1918, Warszawa, 1995,
Roman Frodyma, Galicyjskie cmentarze wojenne, t.III, Brzesko-Bochnia-Limanowa, Pruszków 1998
Agnieszka Partridge, Cmentarze wojenne XI okręgu cmentarnego „Twierdza Kraków” w kontekście działalności architektonicznej Hansa Mayra, „Rocznik Krakowski”, t. LXXIX, 2013.
Najwięcej miejsca problemowi całkowicie zniszczonych cmentarzy poświęciła dr Agnieszka Partridge i ona też najwięcej ustaliła konkretów.
Ja dorzucę swoje 3 grosze do dotychczasowych dociekań.
Kokotów
Teza w dotychczasowych publikacjach: lokalizacja nie została ustalona, a grób ekshumowany.
Z lektury korespondencji zachowanej w krakowskim archiwum wynika, że sprawa jest skomplikowana, choć końcowy wniosek być może jest taki sam (ekshumacja). Najprawdopodobniej pierwotna mogiła miała pomnik i zarówno grób jak i pomnik zostały zlikwidowane. Otóż istnieje koncept pisma z 6 sierpnia 1918 roku, jakie skierowano do Wilhelma Windholza, odpowiedzialnego wówczas za prace na terenie dawnej Twierdzy Kraków. Pismo ma tytuł „Cmentarz wojenny Kokotow – rozbiórka pomnika i ekshumacja” i jest w dość ostrym tonie. Wytyka się Windholzowi, że zlecony przez niego demontaż pomnika i przeniesienie zwłok na cmentarz w Wieliczce odbyły się bez wcześniejszego powiadomienia Kriegsgräberabteilung.
Wg wykazu pochowanych na wielickim cmentarzu w grobie 58 leży nieznany żołnierz, który wcześniej pogrzebany był przy drodze w Kokotowie. Zaznaczono, iż jest z armii austro-węgierskiej, ale jest tam również duża litera „R”, co wskazuje armię rosyjską. Z akt archiwalnych można też wnioskować, że chodzi o więcej niż jednego żołnierza, ale z drugiej strony – są inne informacje o jednym pochowanym z armii austro-węgierskiej.
Dość to zagmatwane, ale na tym nie koniec.
Niewątpliwie ekshumacja w Kokotowie była karygodną samowolą Windholza. Liczba numerowanych cmentarzy zmniejszała się w ten sposób z okrągłych 400 do 399… Zaburzało to pieczołowicie sporządzane wykazy i liczne raporty, w których po włączeniu w obszar Kriegsgräberabteilung Krakau cmentarzy z obrębu dawnej Twierdzy Kraków posługiwano się liczbą „400” (wcześniej 378). W dodatku monumentalna księga Die westgalizischen Heldengräber aus den Jahren des Weltkrieges 1914-1915, czyli tzw. „Broch“, była już w druku.
W innym tomie akt znajduje się kolejna korespondencja w sprawie Kokotowa, tym razem kierowana do Oblt. F.Nemeca, oficera koncepcyjnego w biurze ewidencyjnym Kriegsgräberabteilung Krakau.
Informuje się w niej, że ekshumowano nieznanego żołnierza austro-węgierskiego z grobu w pobliżu miejscowości „Zakszowiec” (czyli Zakrzowiec) i pochowano go w Kokotowie (choć można było bliżej - np. w Podłężu lub Małej Wsi/Ochmanowie). W ten sposób ciągłość numeracji i toponim zostały uratowane.
To, że w Kokotowie po roku 1918 nadal spoczywał jakiś żołnierz potwierdza kolejne zachowane w jeszcze innym tomie akt pismo Zwierzchności Gminnej do Wojskowego Urzędu Opieki nad Grobami Wojennymi w Krakowie z 15 października 1922 r. Wójt Krzysztofek informuje w nim, że w Kokotowie „pochowany jest jeden żołnierz z czasów wojny światowej”, a na szkicu zaznacza grób obok kapliczki („figury”) przy drodze do Bieżanowa, całość ujmując w prostokąt, co sugerowałoby ogrodzenie.
Pozostaje ustalenie, która to kapliczka, bo w Kokotowie jest ich kilka. Ciekawą informację podaje Agnieszka Partridge, cytując mieszkankę Kokotowa: „we Wszystkich Świętych paliło się pod kapliczką Matki Bożej lampki jak dla zmarłego. I zawsze mówiono, że był tam pochowany żołnierz. Albo napoleoński, albo austriacki.” Inna relacja z tego samego artykułu: „podczas remontu drogi Kokotów – Strumiany jaką prowadził w latach 60-tych ks. Andrzej Turakiewicz, pod kapliczką Pana Jezusa Miłosiernego odnaleziono ludzki szkielet. Szczątki z czcią pochowano z powrotem przy kapliczce.” Opis ten jednak nie zgadza się ze szkicem wójta Krzysztofka, gdzie wyraźnie zaznaczono, iż droga prowadzi do Bieżanowa (wówczas pisanego przez „rz”).
Tak więc najbardziej prawdopodobna (a nawet prawie pewna) lokalizacja to charakterystyczna kapliczka z figurką i płaskorzeźbą Matki Boskiej z Dzieciątkiem, na prawo od drogi do Bieżanowa
https://images92.fotosik.pl/50/16ce5f5b9fccf3e1med.jpg
https://images92.fotosik.pl/50/0cd362c0e775409amed.jpg
Bieńczyce.
W literaturze jest pełna zgodność – gdzieś przy obecnej ulicy Makuszyńskiego.
Bieńczyce zmieniły się dużo bardziej niż Kokotów. Zachowało się jednak zakole Dłubni i ślad po „kocmyrzówce” z przyczółkami mostu. Przybyła ulica Kocmyrzowska, linia tramwajowa, ulica Makuszyńskiego.
Można porównać szkic z archiwum opublikowany w 3. tomie „Poległych…” Jerzego Drogomira i np. mapę 1:25000 z 1944 roku. Widać, że droga, przy której był grób jest trochę na północ od zakola Dłubni (obecna ul. Kocmyrzowska jest po południowej stronie).
Ul. Makuszyńskiego w części będącej przedłużeniem ul. Wańkowicza biegnie starym śladem, ale na pewno jest szersza niż 100 lat temu. Decydujące jest, gdzie stała karczma „Buciory”. Kiedyś zapytałem o to przechodzących dwoje starszych ludzi – bez wahania wskazali działkę na wysokości bocznej, południowej ściany budynku Sanepidu przy Makuszyńskiego. Od strony Dłubni jest tam przestrzeń między budynkami (widać ją też na Geoportalu jako wydłużoną działkę), która niegdyś była drogą zaznaczoną na mapie i planiku. Pomnik stałby więc po drugiej stronie ulicy lub w jej obrębie
https://images92.fotosik.pl/50/f8ae8335a938b81cmed.jpg
Moi informatorzy o grobie z I wojny nie wiedzieli. Także „Buciory” to był dla nich wiejski sklep z różnościami, ale po chwili przypomnieli sobie, że przed wojną działała tam karczma prowadzona przez Żyda. O przedwojennych Bieńczycach i karczmie można poczytać tu:
https://pl-pl.facebook.com/429952060386 ... 508384115/
Kocmyrzów.
Agnieszka Partridge: „groby znajdowały się po prawej (wschodniej) stronie budynku rosyjskiego Urzędu Celnego, który dziś jest siedzibą szkoły podstawowej. Grób oficerski umieszczony był nieopodal bocznej ściany budynku, skierowany na wschód, natomiast groby masowe, nieco dalej w lewo od grobu oficerskiego, skierowane na północ. Przekładając ten opis na dzisiejszą topografię, możemy stwierdzić, że nagrobki usytuowane były nieopodal wejścia na boisko szkolne.”
Ponieważ w innych publikacjach mylone są budynki i liczba mogił, podsumuję, dodając co nieco od siebie: cmentarz nr 392 znajdował się w ogrodzie obok budynku rosyjskiej celnicy „na Baranie” (teraz jest tam szkoła, natomiast w budynku austriackim – przychodnia lekarska i rehabilitacyjna). Właściwie były to trzy groby nie tworzące jednego założenia, co dobrze widać na archiwalnych zdjęciach – dwie mogiły zbiorowe i pojedyncza oficera – Hptm. Friedricha Schneidera z TKJR.2, który 17.11.1914, prowadząc atak od strony Rawałowic, został ciężko ranny w brzuch na łące koło cmentarza w Biórkowie Wielkim i zmarł następnego dnia w dywizyjnym punkcie sanitarnym w Kocmyrzowie.
Zwłoki z trzech mogił ekshumowano i pochowano na pobliskim cmentarzu 391. Przeniesiono tam też charakterystyczny nagrobek Schneidera.
https://images90.fotosik.pl/50/1f0f9fd9aedb5998med.jpg
Na cmentarzu 391 był kawałek wolnego miejsca na wprost bramy wejściowej, gdyż budując cmentarz stworzono rodzaj alejki wzdłuż grobów sześciu oficerów, z których pięciu poległo 18.11.1914. Szósty oficer, Lt. Karl Kreutz (lub Krentz) z IR. 66 wg danych archiwalnych poległ na przełomie 1914/1915 roku, natomiast według „Verlustliste” Lt. Karl Kreutz zginął w okresie 17.-26. 11. 1914, czyli w tych samych walkach, co pozostali.
Jednym z oficerów jest pochodzący z Hall w Tyrolu Fähnrich Friedrich Nürnberger z FJB. 27. Pisał o nim w wydanym w śladowym nakładzie pamiętniku „Erinnerungen an 1914-1918” J.A. Kaufmann (Toblars Seftone), co cytowałem już kiedyś na Forum.
"W batalionie od października zeszłego roku dużo się zmieniło, ciężkie walki kosztowały wiele ofiar wśród oficerów i żołnierzy. Nasz pierwszy komendant, który poprowadził nas w pole, major Nürnberger [Friedrich Nürnberger (Wien, 1864 – Solbad Hall im Tirol,1946), od 9.3.1914 dca FJB.27, później m.in. dca TKJR.3, od 1.5.17- płk, – przyp. mój, a właściwie Peter Broucek] został ranny ... listopada (data nieczytelna) i musiał opuścić oddział. Jego syn, jednoroczny ochotnik, zginął śmiercią bohatera podczas transportu ojca."
Z Hall in Tirol pochodził nie tylko Fhnr. Nürnberger, ale i pochowany obok niego Lt. Max Prantl (w zapisach archiwalnych błędnie - Prontl).
Jordanów
Jakieś 30 lat temu próbowaliśmy znaleźć te mogiły. Mapka w „Brochu” okazała się myląca, a na cmentarzu nie znaleźliśmy nic, co wskazywałoby na groby z I wojny. Czyli wynik mieliśmy podobny jak piters.
http://eksploratorzy.com.pl/viewtopic.php?f=171&t=9647
Pozostał więc zapis z „Brocha” – na miejscowym cmentarzu.
Brak jest jakichkolwiek dokumentów potwierdzających, że pochówek oznaczony przez Kriegsgräberabteilung numerem 370 jest gdzie indziej niż na cmentarzu cywilnym w Jordanowie. Oczywiście nie można wykluczyć, że w rejonie kirkutu jest też inny grób z okresu I wojny (nie ujęty w ewidencji KGA), chociaż jest to mało prawdopodobne, bo nie chodzi o bezpośrednie ofiary walk (taki grób mógł pozostać dla KGA nieznany), ale o zmarłych w lazarecie.
Dokumenty w Archiwum w Krakowie dotyczące mogił na cmentarzu cywilnym w Jordanowie do obfitych nie należą. Ale jest wykaz chyba dotychczas nie zauważony. Sporządzono go w 1918 roku w Wiśniczu i obejmuje wszystkie cmentarze ówczesnego okręgu IX, z zaznaczeniem tych, które znajdują się na cmentarzach miejscowych (wyznaniowych). Cmentarz 370 zaliczono do tej właśnie kategorii, a w uwagach dopisano: „własność kościoła rzymsko-katolickiego”. Tak więc nie ma wątpliwości, że mogiły oznaczone numerem 370 są na cmentarzu cywilnym, zwłaszcza że piters podaje zapisy z księgi parafialnej (jedno nazwisko). Wskazuje też najbardziej prawdopodobne miejsce.
Treść jest minimalnie zmieniona – nie zawiera odwołań do ówczesnej wymiany zdań w wątku o Łagiewnikach.
Kilka słów o grobach i cmentarzach, których położenie jest trudne do ustalenia - Kokotów, Kocmyrzów, Bieńczyce i Jordanów.
O cmentarzach na terenie Twierdzy Kraków pisano całkiem sporo, próbując także ustalić lokalizacje tych całkowicie zniszczonych. Najważniejsze publikacje to chronologicznie:
Beata Nykiel, Cmentarze wojenne Twierdzy Kraków z okresu I wojny światowej [w:] Przez dwa stulecia XIX i XX w studia historyczne ofiarowane prof. Wacławowi Felczakowi, Kraków 1993,
Jan Schubert, Paweł Pencakowski, Cmentarze Twierdzy Kraków z lat 1914-1918, Rocznik Krakowski t. LIX, 1993,
Oktawian Duda, Cmentarze I wojny światowej w Galicji Zachodniej 1914-1918, Warszawa, 1995,
Roman Frodyma, Galicyjskie cmentarze wojenne, t.III, Brzesko-Bochnia-Limanowa, Pruszków 1998
Agnieszka Partridge, Cmentarze wojenne XI okręgu cmentarnego „Twierdza Kraków” w kontekście działalności architektonicznej Hansa Mayra, „Rocznik Krakowski”, t. LXXIX, 2013.
Najwięcej miejsca problemowi całkowicie zniszczonych cmentarzy poświęciła dr Agnieszka Partridge i ona też najwięcej ustaliła konkretów.
Ja dorzucę swoje 3 grosze do dotychczasowych dociekań.
Kokotów
Teza w dotychczasowych publikacjach: lokalizacja nie została ustalona, a grób ekshumowany.
Z lektury korespondencji zachowanej w krakowskim archiwum wynika, że sprawa jest skomplikowana, choć końcowy wniosek być może jest taki sam (ekshumacja). Najprawdopodobniej pierwotna mogiła miała pomnik i zarówno grób jak i pomnik zostały zlikwidowane. Otóż istnieje koncept pisma z 6 sierpnia 1918 roku, jakie skierowano do Wilhelma Windholza, odpowiedzialnego wówczas za prace na terenie dawnej Twierdzy Kraków. Pismo ma tytuł „Cmentarz wojenny Kokotow – rozbiórka pomnika i ekshumacja” i jest w dość ostrym tonie. Wytyka się Windholzowi, że zlecony przez niego demontaż pomnika i przeniesienie zwłok na cmentarz w Wieliczce odbyły się bez wcześniejszego powiadomienia Kriegsgräberabteilung.
Wg wykazu pochowanych na wielickim cmentarzu w grobie 58 leży nieznany żołnierz, który wcześniej pogrzebany był przy drodze w Kokotowie. Zaznaczono, iż jest z armii austro-węgierskiej, ale jest tam również duża litera „R”, co wskazuje armię rosyjską. Z akt archiwalnych można też wnioskować, że chodzi o więcej niż jednego żołnierza, ale z drugiej strony – są inne informacje o jednym pochowanym z armii austro-węgierskiej.
Dość to zagmatwane, ale na tym nie koniec.
Niewątpliwie ekshumacja w Kokotowie była karygodną samowolą Windholza. Liczba numerowanych cmentarzy zmniejszała się w ten sposób z okrągłych 400 do 399… Zaburzało to pieczołowicie sporządzane wykazy i liczne raporty, w których po włączeniu w obszar Kriegsgräberabteilung Krakau cmentarzy z obrębu dawnej Twierdzy Kraków posługiwano się liczbą „400” (wcześniej 378). W dodatku monumentalna księga Die westgalizischen Heldengräber aus den Jahren des Weltkrieges 1914-1915, czyli tzw. „Broch“, była już w druku.
W innym tomie akt znajduje się kolejna korespondencja w sprawie Kokotowa, tym razem kierowana do Oblt. F.Nemeca, oficera koncepcyjnego w biurze ewidencyjnym Kriegsgräberabteilung Krakau.
Informuje się w niej, że ekshumowano nieznanego żołnierza austro-węgierskiego z grobu w pobliżu miejscowości „Zakszowiec” (czyli Zakrzowiec) i pochowano go w Kokotowie (choć można było bliżej - np. w Podłężu lub Małej Wsi/Ochmanowie). W ten sposób ciągłość numeracji i toponim zostały uratowane.
To, że w Kokotowie po roku 1918 nadal spoczywał jakiś żołnierz potwierdza kolejne zachowane w jeszcze innym tomie akt pismo Zwierzchności Gminnej do Wojskowego Urzędu Opieki nad Grobami Wojennymi w Krakowie z 15 października 1922 r. Wójt Krzysztofek informuje w nim, że w Kokotowie „pochowany jest jeden żołnierz z czasów wojny światowej”, a na szkicu zaznacza grób obok kapliczki („figury”) przy drodze do Bieżanowa, całość ujmując w prostokąt, co sugerowałoby ogrodzenie.
Pozostaje ustalenie, która to kapliczka, bo w Kokotowie jest ich kilka. Ciekawą informację podaje Agnieszka Partridge, cytując mieszkankę Kokotowa: „we Wszystkich Świętych paliło się pod kapliczką Matki Bożej lampki jak dla zmarłego. I zawsze mówiono, że był tam pochowany żołnierz. Albo napoleoński, albo austriacki.” Inna relacja z tego samego artykułu: „podczas remontu drogi Kokotów – Strumiany jaką prowadził w latach 60-tych ks. Andrzej Turakiewicz, pod kapliczką Pana Jezusa Miłosiernego odnaleziono ludzki szkielet. Szczątki z czcią pochowano z powrotem przy kapliczce.” Opis ten jednak nie zgadza się ze szkicem wójta Krzysztofka, gdzie wyraźnie zaznaczono, iż droga prowadzi do Bieżanowa (wówczas pisanego przez „rz”).
Tak więc najbardziej prawdopodobna (a nawet prawie pewna) lokalizacja to charakterystyczna kapliczka z figurką i płaskorzeźbą Matki Boskiej z Dzieciątkiem, na prawo od drogi do Bieżanowa
https://images92.fotosik.pl/50/16ce5f5b9fccf3e1med.jpg
https://images92.fotosik.pl/50/0cd362c0e775409amed.jpg
Bieńczyce.
W literaturze jest pełna zgodność – gdzieś przy obecnej ulicy Makuszyńskiego.
Bieńczyce zmieniły się dużo bardziej niż Kokotów. Zachowało się jednak zakole Dłubni i ślad po „kocmyrzówce” z przyczółkami mostu. Przybyła ulica Kocmyrzowska, linia tramwajowa, ulica Makuszyńskiego.
Można porównać szkic z archiwum opublikowany w 3. tomie „Poległych…” Jerzego Drogomira i np. mapę 1:25000 z 1944 roku. Widać, że droga, przy której był grób jest trochę na północ od zakola Dłubni (obecna ul. Kocmyrzowska jest po południowej stronie).
Ul. Makuszyńskiego w części będącej przedłużeniem ul. Wańkowicza biegnie starym śladem, ale na pewno jest szersza niż 100 lat temu. Decydujące jest, gdzie stała karczma „Buciory”. Kiedyś zapytałem o to przechodzących dwoje starszych ludzi – bez wahania wskazali działkę na wysokości bocznej, południowej ściany budynku Sanepidu przy Makuszyńskiego. Od strony Dłubni jest tam przestrzeń między budynkami (widać ją też na Geoportalu jako wydłużoną działkę), która niegdyś była drogą zaznaczoną na mapie i planiku. Pomnik stałby więc po drugiej stronie ulicy lub w jej obrębie
https://images92.fotosik.pl/50/f8ae8335a938b81cmed.jpg
Moi informatorzy o grobie z I wojny nie wiedzieli. Także „Buciory” to był dla nich wiejski sklep z różnościami, ale po chwili przypomnieli sobie, że przed wojną działała tam karczma prowadzona przez Żyda. O przedwojennych Bieńczycach i karczmie można poczytać tu:
https://pl-pl.facebook.com/429952060386 ... 508384115/
Kocmyrzów.
Agnieszka Partridge: „groby znajdowały się po prawej (wschodniej) stronie budynku rosyjskiego Urzędu Celnego, który dziś jest siedzibą szkoły podstawowej. Grób oficerski umieszczony był nieopodal bocznej ściany budynku, skierowany na wschód, natomiast groby masowe, nieco dalej w lewo od grobu oficerskiego, skierowane na północ. Przekładając ten opis na dzisiejszą topografię, możemy stwierdzić, że nagrobki usytuowane były nieopodal wejścia na boisko szkolne.”
Ponieważ w innych publikacjach mylone są budynki i liczba mogił, podsumuję, dodając co nieco od siebie: cmentarz nr 392 znajdował się w ogrodzie obok budynku rosyjskiej celnicy „na Baranie” (teraz jest tam szkoła, natomiast w budynku austriackim – przychodnia lekarska i rehabilitacyjna). Właściwie były to trzy groby nie tworzące jednego założenia, co dobrze widać na archiwalnych zdjęciach – dwie mogiły zbiorowe i pojedyncza oficera – Hptm. Friedricha Schneidera z TKJR.2, który 17.11.1914, prowadząc atak od strony Rawałowic, został ciężko ranny w brzuch na łące koło cmentarza w Biórkowie Wielkim i zmarł następnego dnia w dywizyjnym punkcie sanitarnym w Kocmyrzowie.
Zwłoki z trzech mogił ekshumowano i pochowano na pobliskim cmentarzu 391. Przeniesiono tam też charakterystyczny nagrobek Schneidera.
https://images90.fotosik.pl/50/1f0f9fd9aedb5998med.jpg
Na cmentarzu 391 był kawałek wolnego miejsca na wprost bramy wejściowej, gdyż budując cmentarz stworzono rodzaj alejki wzdłuż grobów sześciu oficerów, z których pięciu poległo 18.11.1914. Szósty oficer, Lt. Karl Kreutz (lub Krentz) z IR. 66 wg danych archiwalnych poległ na przełomie 1914/1915 roku, natomiast według „Verlustliste” Lt. Karl Kreutz zginął w okresie 17.-26. 11. 1914, czyli w tych samych walkach, co pozostali.
Jednym z oficerów jest pochodzący z Hall w Tyrolu Fähnrich Friedrich Nürnberger z FJB. 27. Pisał o nim w wydanym w śladowym nakładzie pamiętniku „Erinnerungen an 1914-1918” J.A. Kaufmann (Toblars Seftone), co cytowałem już kiedyś na Forum.
"W batalionie od października zeszłego roku dużo się zmieniło, ciężkie walki kosztowały wiele ofiar wśród oficerów i żołnierzy. Nasz pierwszy komendant, który poprowadził nas w pole, major Nürnberger [Friedrich Nürnberger (Wien, 1864 – Solbad Hall im Tirol,1946), od 9.3.1914 dca FJB.27, później m.in. dca TKJR.3, od 1.5.17- płk, – przyp. mój, a właściwie Peter Broucek] został ranny ... listopada (data nieczytelna) i musiał opuścić oddział. Jego syn, jednoroczny ochotnik, zginął śmiercią bohatera podczas transportu ojca."
Z Hall in Tirol pochodził nie tylko Fhnr. Nürnberger, ale i pochowany obok niego Lt. Max Prantl (w zapisach archiwalnych błędnie - Prontl).
Jordanów
Jakieś 30 lat temu próbowaliśmy znaleźć te mogiły. Mapka w „Brochu” okazała się myląca, a na cmentarzu nie znaleźliśmy nic, co wskazywałoby na groby z I wojny. Czyli wynik mieliśmy podobny jak piters.
http://eksploratorzy.com.pl/viewtopic.php?f=171&t=9647
Pozostał więc zapis z „Brocha” – na miejscowym cmentarzu.
Brak jest jakichkolwiek dokumentów potwierdzających, że pochówek oznaczony przez Kriegsgräberabteilung numerem 370 jest gdzie indziej niż na cmentarzu cywilnym w Jordanowie. Oczywiście nie można wykluczyć, że w rejonie kirkutu jest też inny grób z okresu I wojny (nie ujęty w ewidencji KGA), chociaż jest to mało prawdopodobne, bo nie chodzi o bezpośrednie ofiary walk (taki grób mógł pozostać dla KGA nieznany), ale o zmarłych w lazarecie.
Dokumenty w Archiwum w Krakowie dotyczące mogił na cmentarzu cywilnym w Jordanowie do obfitych nie należą. Ale jest wykaz chyba dotychczas nie zauważony. Sporządzono go w 1918 roku w Wiśniczu i obejmuje wszystkie cmentarze ówczesnego okręgu IX, z zaznaczeniem tych, które znajdują się na cmentarzach miejscowych (wyznaniowych). Cmentarz 370 zaliczono do tej właśnie kategorii, a w uwagach dopisano: „własność kościoła rzymsko-katolickiego”. Tak więc nie ma wątpliwości, że mogiły oznaczone numerem 370 są na cmentarzu cywilnym, zwłaszcza że piters podaje zapisy z księgi parafialnej (jedno nazwisko). Wskazuje też najbardziej prawdopodobne miejsce.