Trotta pisze: ↑23 sty 2024, 15:58
… Mit o chaotycznym austriackim dowodzeniu - potwierdzić można częściowo, bo wychodzi, że chaos powodowały nie tyle same błędy czy brak decyzyjności, co makabryczne opóźnienia w dostarczaniu rozkazów na pierwszą linię.
O, to, to. Samo prawdziwe i mądre napisane. Tylko oraz
ale - w odniesieniu do tego ostatniego mitu/prawdy o problemach z dowodzeniem. No to - kto jest winny tej opieszałości, nieprecyzyjności w dostarczaniu rozkazów, raportów (także - zwrotnych) i informacji ? Czy komander, dowolnego średniego lub wyższego szczebla, immanentnie dysponujący tym swoim Pocztem dowódcy, w którego liczbie jest pododdział gońców, łączników, telefonistów lub radzików (dajBożu, dajBożu), tych wszystkich fligelAdiutantów, oficerów do zleceń, etc., etc,. Lub - komandera Pierwszy Zastępca, zwyczajowo i sensownie funkcjonalnie - realny Gospodarz tego majdanu pocztowo-łącznikowego. Czy jacyś… - aniołowie niebiescy, trąbami skrzydlatymi sytuację frontową sygnalizujący i koordynujący ??!
No to pretensja o ostateczny chaos i… „Bordello-bum-bum” na polu walki w dolinie Białej wcale nie mityczna - w moich oczach jest uzasadniona, i zupełnie słusznie obciążająca wszystkie instancje dowódcze A-W strony na tamtym grudniowym, trudnym i tragicznym placu boju.
No i poza tym - znasz przecież i Ty (i znaczna jak mniemam część czytaczy, Użytkowników naszego Forum) sporo jeszcze innych przykładów koncertowego wręcz spiep*** sytuacji bojowej w podobnych sytuacjach za cały czas trwania tej kampanii karpackiej 1914-15 roku. Wiele z nich, bardzo zgrabnie i udatnie poopisywał nam niejaki Autor Trotta, znasz zresztą może
. Tylko… kto jest bez grzechu, ten niech pierwszy rzuci kamień, abo i granat jaki… Sporo jeszcze doświadczenia i wigoru bojowego trzeba było nabrać, zanim… na Kijów nam/„nam” przyszło maszerować, różne tam takie… Hetmanaty ustanawiać.
A łącznościowcom, gońcom, różnym takim „rozkazonoscom” - zawsze w oczy wiatr. Na każdej wojnie.