Strona 1 z 1

Królewiacy kontra Galicjanie i odwrotnie

: 24 cze 2018, 18:13
autor: oeffag
Stosunki miedzy mieszkańcami obu zaborow (Poznańskie i Pomorze to całkiem odrębny temat) to do dzisiaj żywy temat mimo iż mija 100 lat od ich połączenia.
Znakomity komentarz na ten temat zamieszczony został w numerze 34 "Nowości Illustrowanych" z 1919 roku
Nowosci Illustrowane nr.34.png
.

Re: Królewiacy kontra Galicjanie i odwrotnie

: 24 cze 2018, 20:30
autor: dwójkarz
Do dziś Królewiak nie zrozumie Poznaniaka, z Galicjanami chyba łatwiej.

Re: Królewiacy kontra Galicjanie i odwrotnie

: 01 lip 2018, 10:54
autor: Dtm
dwójkarz pisze:
24 cze 2018, 20:30
Do dziś Królewiak nie zrozumie Poznaniaka, z Galicjanami chyba łatwiej.
Istotnie, istniało kiedyś w b. zaborze pruskim pojęcie “galicjaka z kongresówy”, co pokazuje raczej bliskość mieszkańców dwóch pozostałych zaborów, natomiast ośmielę się wyrazić poglad, że niechęć zmitologizowanego poznaniaka do reszty kraju (a szczególnie “warszawki” gdzie warszawiacy, nawet warszawiacy od niedawna, maja najmniej do powiedzenia, bo urzędy obsadza wszystko, tylko nie Warszawa), jest nowotworem z czasów inwestycji volkswagena i głosów, by do Evrosojuza przyjmować Polskę na raty - najpierw Poznańskie, a potem ew. resztę. Tymczasem statystyka przestępczości po 2000 roku, zorganizowanej, porwań dla okupu, rozbojów, czynów ze szczególnym okrucieństwem itd. pokazuje, że w tym Poznań, nie różni się nic od Krakowa, a oba wymienione miasta góruja zgodnie w takich statystykach nad Warszawa, Lublinem, a także nad Wołominem i Pruszkowem. Regionalizm, tak jak i nacjonalizm, jest prymitywnym sposobem leczenia kompleksów przez członków warstw nieoświeconych, czy raczej niedouczonych, bo zastępujacym myślenie i rzeczowa ocenę faktów.

Istotnie natomiast istniał konflikt pomiędzy zajmujacymi stanowiska urzędnicze bezpośrednimi a nieobytymi z administracja królewiakami, a przygotowanymi profesjonalnie kadrami urzędniczymi z zaboru austriackiego, wyprowadzajacymi resztę świata z równowagi swoja tytułomania, celebrowaniem, piastowaniem i byciem ważnym. Nie jest to jednak dowód na odrębność, czy wrogość Maćka spod Annopola wobec Maćka spod Niska, a tylko (jak zawsze nieprawdziwa) ekstrapolacja sporu pewnych grup zawodowych łatwych do zasufladkowania pochodzeniem, na wszystkich z danego obszaru pochodzenia.

Re: Królewiacy kontra Galicjanie i odwrotnie

: 02 lip 2018, 13:22
autor: oeffag
Nie bardzo rozumiem Kolego Dtm dlaczego reszta świata miałaby być wyprowadzana z równowagi tytułomanią, celebrowaniem, piastowaniem i byciem ważnym czyli tak zwanymi "wadami" przypisywanymi dawnym obywatelom Monarchii A-W.
Traktowanie powyższych cech jako "wad" jest wygodnym tłumaczeniem dla tych, którzy preferują bylejakość, niedokładność, robotę na "odpieprz", spychotechnikę, itp.
Te rzekome "wady" można prosto wytlumaczyć:
- "tytułomania", "piastowanie", ."bycie ważnym" = odpowiednie ustawienie w hierarchii, np.urzedniczej, odpowiedni zakres kompetencji
- "celebrowanie" = załatwienie sprawy dokładnie, porządnie, w całości.
Przez wiele lat miałem okazję współpracować zawodowo z osobami pochodzącymi z Galicji (rownież Czech, Austrii) a także innych regionów Polski (poza Poznańskim, Pomorzem, Śląskiem).
To była zasadnicza różnica: ci pierwsi byli zawsze przygotowani na 100%, z drugimi zawsze byl problem - a to zawalili termin, a to były niedoróbki, a to coś sknocili.
Oczywiście, nie należy idealizować jednych a potępiać drugich - to byłoby zbyt proste.

Re: Królewiacy kontra Galicjanie i odwrotnie

: 02 lip 2018, 14:13
autor: oeffag
A tak gwoli przypomnienia jak się w Kongresówce (i Rosji) załatwiało zwyczajne sprawy załączam opowiadanie W.Perzyńskiego drukowane w warszawskim "Tygodniku Illustrowanym" w 1915 roku, po wyjściu wojsk rosyjskich z Warszawy.
p0109.png

Re: Królewiacy kontra Galicjanie i odwrotnie

: 14 lip 2018, 12:10
autor: Dtm
oeffag pisze:
02 lip 2018, 13:22
Nie bardzo rozumiem Kolego Dtm dlaczego reszta świata miałaby być wyprowadzana z równowagi tytułomanią, celebrowaniem, piastowaniem i byciem ważnym
Najkrócej - bo tak. Ja w tym żyję nieteoretycznie. I śmieszy mnie sytuacja, gdy ludzie, w paszporcie, po imieniu a przed nazwiskiem maja wpisane “Mag.” W pierwszej chwili myślałem, że druga strona aktu not., a był to mężczyzna, ma na drugie imię Magda, albo, że ew. jest magiem. Pamiętam dzika aferę zrobiona mojej austriackiej sekretarce, że w piśmie do pewnego bufona nie napisała “Wielce czczony Panie Doktorze Tłuk” a tylko “Wielce czczony Panie Tłuk”. Dodajmy do tego bizantyńska służalczość, tak wyśmiewana przez przywołanego Perzyńskiego, gdy urzędas w zapyziałej gminie “udziela 14 dniowego terminu” na udzielenie informacji z planu miejscowego, po czym po chwili w lansadach, z ryjem na wysokości wycieraczki przynosi wypis, wyrys i wykładnie wraz ze wszystkimi sierpomłotowymi orłami, bo się skapował, że o plan pyta Herr Graf, a nie Herr Pospischil albo inny “zwykły” Herr Bauer, czy Herr Moser. Dajace się zaobserwować w wielu miejscach na obszarze niemieckojęzycznym celebrowanie i piastowanie jest skrajnie odwrotne od profesjonalizmu, a stanowi tylko narzędzie leczenia kompleksu niższości urzędników. Przysłowiowy galicyjski “doktor oberkonduktor” jest tego najłagodniejsza, pocieszna wersja.

Re: Królewiacy kontra Galicjanie i odwrotnie

: 14 lip 2018, 12:23
autor: Ursi
W dokumentach to Mag-a nie widziałem, ale pamiętam, że te 10 lat temu, przeglądając stronę mlorenz.at, zastanawiałem się, co to za Mag. Lorenz ;)

Dziś listy ze Staatsarchivu przychodzą adresowane Mag. Dr.... to dopiero ciekawostka!