Wojenne tytuły szlacheckie

I wojna światowa (1914–1918)
KG
Posty: 758
Rejestracja: 19 maja 2018, 16:16

Re: Wojenne tytuły szlacheckie

Post autor: KG » 09 gru 2018, 12:43

Zaczynając ten wątek napisałem, że w miarę proste jest ustalenie, za jakie zasługi generałów nadawano im tytuły szlacheckie. Do wyjątków należy GM. Wladimir Janiczek.
http://www.bildarchivaustria.at/Pages/I ... ID=7751314
http://images81.fotosik.pl/54/c608561f91ef0b43med.jpg

Niewiele zresztą w ogóle o nim napisano. W ÖUlK brak jakiejkolwiek wzmianki, w innych publikacjach zwykle tylko tyle, że zginął 26.11.1914 roku, przy czym co do miejsca śmierci są już różnice.
Dłuższy biogram znaleźć można w Österreichisches Biographisches Lexikon, gdzie zamieszczono informację, iż poległ w Rosji.
http://www.biographien.ac.at/oebl/oebl_ ... 0_1914.xml
Przeważa jednak Turka, czasem ta galicyjska nad Stryjem, a czasem, być może poprzez skojarzenie z Rosją wymienioną w ÖBL, Turka na północny-wschód od Lublina. Znalazłem też Woroniankę (Woronienka w Gorganach?), a to już graficznie blisko Wołosianki, gdzie generał Janiczek został zabity i od której rodzina otrzymała predykat. Prawidłowa nazwa pojawia się w kilku notatkach prasowych, w jednym przypadku nawet z bliższym określeniem – na północ od wsi.
Najdokładniejszy opis potyczki w rejonie Wołosianki znalazłem w jednym z numerów „Streffleurs Militärblatt”.
Zanim jednak o ostatniej walce, kilka słów o samym Wladimirze Janiczku.
Urodził się w Brnie 15.12.1860, przy czym jego gminą przynależności był Graz (tak przynajmniej wynika z karty w czeskim Centralnym Archiwum Wojennym).
W 1879 roku ukończył dopiero co przeniesioną do dawnego kartuzjańskiego klasztoru w Königsfeld (Královo Pole, teraz część Brna) szkołę kadetów i rozpoczął służbę w goryckim IR. 49. W 1883 przeniesiono go do właśnie sformowanego w Iglau (Spiska Nowa Wieś) IR.81, do którego formalnie należał 10 lat. W tym czasie w latach 1887-89 ukończył Kriegsschule, a wraz z nim na jednym roku byli m.in. arcyks. Leopold Salvator, Ludwig Fabini, Franz Kanik, Karl Scotti, Julius Nagy, Maximilian Csicserics, Georg Schariczer, Rudolf Krauss, Emil Lischka, Alfred Schenk, Alexander Szurmay.
Potem jako oficer sztabu generalnego służył w wiedeńskiej 26. brygadzie piechoty, w 34. dywizji piechoty w banackim Temeszwarze i od 1892 roku w 4. dywizji piechoty w Brnie. W 1892,a więc w wieku 32 lat, jako świeżo upieczony kapitan 1. klasy, otrzymał swoje pierwsze odznaczenie i było to Signum Laudis - wyróżnienie przyznawane za wybitne zasługi. Powód był nietypowy – z narażeniem własnego życia uratował od utonięcia dwóch żołnierzy. Później, już jako zasłużony oficer, otrzymał też m.in. MVK 3 klasy (1904), EKO (1910) i LO (1912).
W latach 1893-1895 wykładał w swojej dawnej szkole kadeckiej w Karthaus taktykę i wiedzę o organizacji armii. W czasie pobytu w Brnie zajmował się m.in. edukacją dwóch arcyksiążąt.
W kolejnych latach służył w brneńskiej dywizji, tamże w 8. pułku piechoty, a od roku 1898 jako major w XIV korpusie w Sarajewie, gdzie w stopniu podpułkownika (od 1.11.1901) był m.in. szefem sztabu dywizji.
W 1902 roku przeniesiony do Landwehry, służył w LIR.18 w Przemyślu jako komendant batalionu, po czym w 1905 roku po awansie na stopień pułkownika objął dowództwo LIR.13 w Ołomuńcu. W 1910 nadal był w tym pułku, ale już nie jako komendant. W grudniu otrzymuje awans generalski i zostaje przydzielony do komendantury obrony krajowej w Innsbrucku.
W 1912 roku zostaje dowódcą 43. brygady Landwehry w Grazu, a w następnym roku ze względów zdrowotnych przeniesiono go w stan spoczynku. Mieszkał nadal w Grazu, a jego sytuacja zdrowotna nie była chyba całkiem zła, skoro intensywnie zajmował się baloniarstwem. W 1913 brał np. udział w nocnym locie balonem „Steiermark”, który wystartował o 18.30 z Mariboru i około 1. w nocy lądował niedaleko Pszczyny, a w drugim etapie, gdy balonem samodzielnie sterował gen. Janiczek, dla którego lot oznaczał uzyskanie (w wieku 53 lat) patentu pilota balonowego - nad granicę rosyjską. 30 lipca 1914 roku odbył lot na trasie Klagenfurt – Jauernig w Karyntii, rozrzucając tysiące patriotycznych ulotek.

Reaktywowany po wybuchu wojny, objął dowództwo 12. brygady landszturmu, z którą trafił na front około 1 listopada w rejonie Skolego.
Śmierć generała Janiczka związana jest z walkami o główny grzbiet Karpat w rejonie dolin Oporu i Świcy. Rosjanie zajęli Sławsko, a potem 3-4 bataliony i kilka sotni kozackich przeszły do Wołosianki. W tej sytuacji 25 listopada trzy bataliony z 12. brygady Landsturmu pod osobistym dowództwem gen. Janiczka ruszyły forsownym marszem z rejonu Ludwikówki (obecnie Mysliwka) i oblodzonymi drogami przez Przełęcz Wyszkowską przeszły najpierw na południową stronę grzbietu Karpat do Lengyelszállás (Лісковець) i Tarújfalu (Новосе́лиця), po czym z powrotem na północne stoki w rejon Wołosianki, gdzie 26 listopada rozpoczęły atak okrążający oddziały rosyjskie, które pośpiesznie wycofały się w kierunku Sławska, utrzymując jednak Wołosiankę. Wieś została zaatakowana przez straże przednie Landsturmu , a na czele był „dzielny brygadier GM. Janiczek”. Zginął trafiony dwiema kulami, a wg innej relacji – od strzału w serce (w propagandzie – typowy sposób śmierci ludzi dzielnych).
Opis powyższy pochodzi z ówczesnej prasy, więc nie do końca musi być prawdziwy. A jeśli jest, to dobrze pokazuje przyczyny, z powodu których armia austro-węgierska w pierwszym roku wojny straciła tak wielu wysokich rangą dowódców.
Komendę brygady objął po nim Obst. (m.T.u.Ch.) Hans Burggasser
viewtopic.php?f=57&t=1315
Wladimir Janiczek został 3 grudnia 1914 roku (a więc w 8 dni po śmierci w Galicji) pochowany w grobie rodzinnym na centralnym cmentarzu w Brnie.
W 1915 roku cesarz przyznał gen. Janiczkowi pośmiertnie dekorację wojenną do Krzyża Rycerskiego Orderu Leopolda.
Jesienią 1916 roku uhonorowano tytułami szlacheckimi znanych (także z Galicji) dowódców – FZM. Stefan Ljubičić został baronem, a G.d.I. Josef Roth otrzymał tytuł „Ritter” wraz z predykatem von Limanowa-Lapanów. Równocześnie Luise Janiczek, wdowa po Wladimirze i jego syn Kurt, podporucznik służący ochotniczo w UR.4, otrzymali za zasługi męża i ojca tytuł szlachecki wraz z predykatem „von Wolosianka”.

KG
Posty: 758
Rejestracja: 19 maja 2018, 16:16

Re: Wojenne tytuły szlacheckie

Post autor: KG » 27 gru 2018, 22:06

Josef Baumann von Koryto (1865-1927) M.T.O.R.
Tytuł szlachecki Josef Baumann otrzymał decyzją cesarza Franciszka Józefa z 8 maja 1916 roku, przy czym stosowny dyplom został podpisany przez cesarza Karola, co ogłoszono 22 czerwca 1917 roku.
Predykat „von Koryto" związany jest z walkami z września i października 1915 roku, jakie miały miejsce pomiędzy Łuckiem i Równem.
Koryty (na niektórych mapach Koryto) była to niewielka osada (teraz dwie-trzy zagrody) na prawym brzegu Putiłówki, naprzeciw Tereszowa.
https://images91.fotosik.pl/96/16adc90ea392bf51med.jpg
Na początku września 1915 roku wioska znalazła się na linii frontu na styku 4. armii (IX korpus, 26. dywizja Landwehry – po Kolonię Falkowszczyzna ) i 1. armii (Korpus Szurmaya, 7. dywizja piechoty – po Ewelinów). Linia oddzielająca armie przebiegała przez pagórek opisywany na mapach jako Bienen-Höhe (249). W nocy na 3 września 1915 roku sąsiadowały tam 11. pułk Landwehry z 51. brygady Landwehry gen. Zygadłowicza (w Kolonii Falkowszyzna, na północ od wzniesienia) i IR. 68 z 14. brygady piechoty (Ewelinów, na południe od wzniesienia). Wchodzący w skład tej brygady wiedeński 21. batalion strzelców polowych dowodzony przez ppłk. Josefa Baumanna był w rezerwie w lesie na zachód od Kolonii Krasilno (na niektórych mapach – Kolonia Koryty / Kolonia Koryto).
Nocne natarcie rosyjskie skierowane było od strony Koryt na pozycje LIR.11, a po ich przełamaniu, dalej na Kolonię Krasilno. Część żołnierzy Landwehry dostała się do niewoli, a część zmuszona była do odwrotu. W tej sytuacji podpułkownik Baumann, bez rozkazu swoich zwierzchników, ruszył na pomoc jednostce z sąsiedniej armii, osobiście prowadząc do ataku półbatalion. Po drodze przejął wycofujących się żołnierzy jiczińskiego pułku, a następnie rozbił natarcie przeciwnika i uwolnił jeńców. Wypełnił groźną lukę miedzy armiami i uniemożliwił przeciwnikowi wyjście na tyły sąsiednich oddziałów.
Miesiąc później (7 października 1915) w tym samym miejscu FJB. 21 również był w rezerwie, a w okopach znajdowali się żołnierze węgierskiego 68. pułku piechoty. W czasie nocnego rosyjskiego ataku Baumann otrzymał rozkaz przejęcia dowodzenia, po czym pod silnym ogniem przedostał się na dogodne miejsce obserwacyjne bezpośrednio na linii walki. W krytycznej sytuacji, gdy własne oddziały były przemieszane, a Rosjanie wspomagani ogniem artyleryjskim przypuszczali kolejne ataki, ppłk. Baumann, mając świadomość, iż nie może liczyć na żadne rezerwy, osobiście poprowadził żołnierzy do skutecznego natarcia i po ciężkich walkach w godzinach popołudniowych odzyskał teren. Następnej nocy utrzymał pozycje podczas kolejnego ataku rosyjskiego.
Czyny te były też podstawą do przyznania mu w ramach powojennej już promocji (nr 187 z 10 czerwca 1921) Krzyża Rycerskiego Wojskowego Orderu Marii Teresy, a 7 października stał się świętem wiedeńskiego FJB. 2 zu Rad, kontynuującego tradycję FJB.21.
Przyznając MMTO, wzięto pod uwagę także działania Josefa Baumanna na froncie włoskim podczas 10. bitwy nad Isonzo. Wówczas w stopniu podpułkownika dowodził tam IR.37 . W nocy na 23 maja 1917 odprowadził swój pułk na pozycje rezerwowe, po czym następnego dnia sytuacja na froncie stała się na tyle trudna, iż jego oddział musiał niezwłocznie wrócić na linię walk w rejon wsi Sela na północ od Duino. O 3.30 nad ranem po kolejnym nocnym marszu Josef Baumann osobiście poprowadził pułk do walki o wzgórza między wsiami Brestovica pri Komnu i Sela na Krasu.
Dziwny zbieg okoliczności – sąsiednia miejscowość nazywa się Korita na Krasu.
  • Opis październikowych walk na Wołyniu, widzianych z perspektywy prostego (?) żołnierza, znaleźć można w cyklu wspomnień opublikowanych kilkanaście lat po wojnie w jednej z gazet pod zbiorczym tytułem „Jak popadł Pan w niewolę”. Autorem tekstu „Nocna przygoda nad Putiłówką” jest Anton Klima z batalionu Baumanna.
    Na początku października 1915 FJB. 21 po ciężkich, pełnych strat walkach nad dolną Putiłówką (Wołyń) przeszedł na rezerwowe pozycje koło Kolonii Koryty. Przerwa na wypoczynek była przez nas przywitana radośnie i z wielkim zadowoleniem wprowadziliśmy się do nowych kwater. Były to ziemianki wcześniej zajmowane przez Rosjan, bardzo komfortowo wybudowane i zaopatrzone w żelazny zapas robactwa. Byliśmy do tego przyzwyczajeni, urządziliśmy się po domowemu i na początek gruntownie dobrze się wyspaliśmy. Klika dni spokoju przed nami, znowu funkcjonowała poczta polowa, krótko - byliśmy szczęśliwi. Przez dwa dni. Trzeciego dnia o północy akurat lunęło i naciągnęliśmy na głowy płachty namiotowe. A l a r m! Pierwsza kompania musi naprzód na linię ognia, coś tam szeptano o rosyjskim przełamaniu, w co wierzymy, gdyż nasza artyleria strzela z całych sił. A więc naprzód w najczarniejszą noc. Deszcz przestał padać, ale drogi były rozmiękłe, a wokół nas szalał ogień ciężkiej artylerii i karabinów maszynowych. Przy ciężkich stratach osiągamy wzniesienia łańcucha pagórków i stąd każdy posuwa się wolno naprzód w gęstniejącym ogniu. Na chybił trafił, bo nic nie widać. Po nieskończenie długim marszu osiągamy z kilkoma kolegami, wyczerpani i pokryci błotem, nasyp, przeczołgujemy się przez niego i wpadamy całkiem głęboko do wypełnionego wodą okopu, który potem okazał się naszą pierwszą linią. Na razie wszystko nam było jedno, leżymy, gdzie wpadliśmy i łapiemy głębszy oddech; potem się rozglądamy. Nie ma wiele do obejrzenia, Rosjanie zrobili swoją robotę. Okop był pusty i miejscami zawalony, szeroka droga w zasiekach z drutu, pewna liczba martwych i około 10 żywych, z 79., którzy podczas akcji oczyszczania zostali przeoczeni przez Rosjan. To wszystko. A więc było nas około dwudziestu, sami, bez łączności z innymi, w nieskończenie długim okopie, który przed nami zajęty był przez cztery bataliony.
    O 3 nad ranem nagle ogień ucichł. Nic nie było widać, do tego straszny okrzyk „urra” na lewo i na prawo, i jeszcze z tyłu. Bez wątpienia Rosjanie atakują już pozycje rezerwowe. Nasza gromadka dostaje ogień z boku, ciaśniej stłaczamy się pod ziemną ścianą. Przed okopem nagle wynurza się czarny, milczący ludzki mur, równocześnie naokoło na krawędziach okopów piechociarze w talerzowatych czapkach, niewyobrażalna przewaga. Sparaliżowani, martwo patrzymy w górę, już są z dzikim wrzaskiem w okopie, pierwszy chwyta za mój karabin, wyrywam go szarpiąc, tak walczymy jakiś czas, ja duchem nieobecny, nie mogę uwierzyć, że będę jeńcem, skierowane przeciw mnie szpice bagnetów pozwalają mi to zrozumieć. Puszczam broń, moje szczęście, że to byli inteligentni petersburżanie, w przeciwnym razie nie byłbym w stanie opisać tego epizodu.
    Moi towarzysze już byli rozbrojeni i tylko pozostało wyjść z okopów na rosyjska stronę. Akurat się rozwidniło, ponury poranek w każdym znaczeniu! Skacząc z okopu do okopu, ścigani ogniem austriackich karabinów maszynowych, pod groźbą rosyjskiej broni, musieliśmy w strachu ratować nasze biedne życie. W ten sposób wielu tam zostało. Trzy lata byłem pędzony przez Rosję i Syberię, widziałem wiele zła i jestem szczęśliwy, że uszedłem cało.

    Anton Klima z rosyjskiej niewoli pisał kartki do redakcji "Illustrierte Kronen Zeitung". Znalazłem pięć takich wzmianek. Był w obozie w Tomsku, miał numer 16693 i… pałał optymizmem.
    Pierwsza - z 22.10.1916 - to życzenia świąteczne opublikowane 12.12.1916.
    Kolejna z 1.12.1916, podana do wiadomości 14.02.1917. Następna z 7.02.1917 dotarła do redakcji około 27.08.1917 – tym razem Anton Klima podpisuje się jako aktor charakterystyczny w Operetten-Ansamble F. Wurz Kriegsgefangenenlagervarieté Tomsk.
    Kartka z 11.02.1917 (opublikowana 30.06.1917) również pisana w imieniu aktorów obozowego teatrzyku pod dyrekcją Franz Wurza z wiedeńskiego LIR.1.
    Życzenia wielkanocne wysłane 22.02.1917 dotarły dopiero w połowie listopada, co wzbudziło w redakcji niejakie zdziwienie. Można więc przypuszczać, że wcześniejsza korespondencja dochodziła w zwykłym tempie.
Wracając do wojennego i niewojennego życiorysu Josefa Baumanna…
Urodził się 27 listopada 1865 roku w Preszburgu. Mając dwadzieścia lat skończył szkołę kadetów w Wiedniu-Breitensee i rozpoczął jako kadet służbę w wiedeńskim IR. 48. Po awansie na podporucznika w latach 1891 i 1892 odbył kursy dla nauczycieli fechtunku i gimnastyki w Wiener Neustadt, po czym w latach 1893-1897 wykorzystywał zdobyte umiejętności w szkole kadetów piechoty w Wiedniu, jednocześnie nauczając tam języka węgierskiego.
1 marca 1910 roku trafił w stopniu kapitana do IR. 37, który niedawno przeniesiono z Nagyvárad (Oradea) do Wiednia. Awans na majora (1.11.1912) uzyskał w trakcie służby w tym pułku i z nim ruszył na wojnę, dowodząc batalionem. 22 styczniu 1915 został komendantem FJB.21, na stopień podpułkownika awansował 1 maja 1915 roku.
  • W opracowaniu Der Militär-Maria Theresien-Orden. Die Auszeichnungen im Weltkrieg 1914-1918 Oskar Hofmann i Gustav Hubka błędnie piszą, iż podczas walk nad Putiłówką Josef Baumann był majorem.
27 lipca 1916 z powrotem przeniesiony do IR. 37, ale już jako jego dowódca, którym był do zakończenia wojny. Pułkownikiem został w ramach listopadowych awansów w 1917 roku.
Walczył na froncie serbskim, rosyjskim, rumuńskim i włoskim. Był 4 razy ranny i wielokrotnie odznaczany.
https://images91.fotosik.pl/96/d8f1a2912e700122med.jpg
[Oskar Hofmann, Gustav Hubka, Der Militär-Maria Theresien-Orden. Die Auszeichnungen im Weltkrieg 1914-1918, Wien 1944]
Po wojnie, będąc pułkownikiem w stanie spoczynku, mieszkał w Wiedniu. Zmarł 15 sierpnia 1927 w Gallspach w Górnej Austrii. Pochowany 18 sierpnia 1927 roku na cmentarzu w wiedeńskiej dzielnicy Meidling, dokładnie w 42 rocznicę ukończenia szkoły kadetów.
https://tng.adler-wien.eu/showmedia.php?mediaID=3171

Awatar użytkownika
Trotta
Posty: 1445
Rejestracja: 18 maja 2018, 15:19
Lokalizacja: Lublin/dawniej Kraków

Re: Wojenne tytuły szlacheckie

Post autor: Trotta » 28 gru 2018, 08:28

Przeciekawe.

Planowo czy nie, ale batalion Baumanna zadziałał jak klasyczny odwód miejsca styku.
Є в Києві злота брама, На тій брамі синьо-жовта фана!

Awatar użytkownika
Trotta
Posty: 1445
Rejestracja: 18 maja 2018, 15:19
Lokalizacja: Lublin/dawniej Kraków

Re: Wojenne tytuły szlacheckie

Post autor: Trotta » 04 sty 2019, 23:01

KG pisze:
09 cze 2018, 11:03
Obstlt. Stephan Weingraber von Gródek [IR. 102]
Za Gródek (Jagielloński) w roku 1915. Bardziej znana bitwa.bój pod Gródkiem z września 1914 r. (wiersz Trakla) nie pasuje, ponieważ 102.IR tam wówczas nie było - walczył w Serbii.
Є в Києві злота брама, На тій брамі синьо-жовта фана!

KG
Posty: 758
Rejestracja: 19 maja 2018, 16:16

Re: Wojenne tytuły szlacheckie

Post autor: KG » 05 sty 2019, 15:01

Ówczesny Obstlt. Stephan Weingraber jest nawet wymieniany w komunikacie pobitewnym jako wyróżniający się dowódca grupy zdobywającej Gródek Jagielloński (19.06.1915). Oprócz IR. 102 podkreśla się też udział IR.11, IR.73 (IV. Bat.), Ldst.IR.1 i kompanii saperów 1/8).
O walkach tych jest całkiem spore opracowanie (88 stron) - Hermann Müller-Brandenburg, Die Schlacht bei Grodek-Lemberg (Juni 1915), Oldenburg 1918 - problem w tym, że prawie wyłącznie uwzględnia ono działania wojsk niemieckich.
Ciekawostka odnosząca się już do znacznie późniejszej historii – Volker Weingraber to wnuk Stephana Weingrabera von Grodek.

KG
Posty: 758
Rejestracja: 19 maja 2018, 16:16

Re: Wojenne tytuły szlacheckie

Post autor: KG » 10 sty 2019, 21:47

Aż cztery wojenne predykaty nawiązują do walk nad Bugiem: Josef Watzek von Bugstegen, Oswald Karl Kunesch von Bugringen, Maximilian Maendl von Bughardt i Oskar Mayer von Bugström.
O Josefie Watzku pisałem w poście z 15 czerwca.
Kolejny to FML. Oswald Kunesch von Bugringen (10.05.1862 - 6.05.1940)
Jego nazwisko, również w oficjalnych wykazach, zapisywane było także w wersji „Kuneš”.

W 1907 roku został szefem sztabu IX korpusu w Litomierzycach, a po kilku dniach – pułkownikiem. W kwietniu 1912 roku przeniesiono go na stanowisko dowódcy lwowskiej 60. brygady piechoty i w ramach majowych awansów uzyskał generalską gwiazdkę (ze starszeństwem od 14.06.1912). Na początku Wielkiej Wojny jego brygada, będąca w składzie 30. dywizji piechoty XI korpusu w 3. armii, znajdowała się we Lwowie, a jej poszczególne oddziały przerzucano na różne odcinki. Wkrótce jednak zostały one skoncentrowane we Lwowie (z wyjątkiem 80. pułku piechoty z 60. brygady, który był w rejonie Kamionki Strumiłłowej). Dywizja przeszła przez Żółtańce do Buska, który objęła 26 sierpnia w godzinach południowych. Tam też doszło do odparcia wojsk rosyjskich, które po południu próbowały przejść Bug na północny zachód od miasta w rejonie Lanerówki. Potem dywizja wycofana częściowo została na wzniesienia między Żelechowem a Rzepniowem, utrzymując Busk. Jak pisze Tadeusz Pawlik w Bitwie pod Lwowem, nieprzyjaciel w tej fazie zachowywał się „zupełnie biernie”. 27 sierpnia około południa zarządzono odwrót i oddziały 30. dywizji odeszły z Buska i pagórków nad Bugiem, przy czym nie obyło się bez incydentów. „Jeden wystrzał działowy w Barszczowicach wystarczył, by wywołać panikę w kolumnie 30-ej dywizji piechoty; jednostki zaczynają się wzajemnie ostrzeliwać i trzeba będzie dużego wysiłku oficerów, by przywrócić spokój”[Pawlik]. Noc dywizja spędza w rejonie Barszczowic i Pikułowic, a więc kilka kilometrów od Lwowa.
Tak więc z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że tytuł „von Bugringen” związany jest z zasługami GM. Oswalda Kunescha w walkach w rejonie Buska 26 sierpnia 1914. Wspomina go też w Pamiętnikach Jan Romer: „Dostałem rozkaz poparcia piechoty moim pułkiem z pozycji na zachodnim brzegu Bugu. Ze względu na niewystarczające środki łączności i w materiale, i w wyszkoleniu obsługi, proponowałem zajęcie pozycji na wschodnim brzegu Bugu, co gen. Kunesch, dowodzący moją kolumną, nareszcie przyjął.”

Prawdopodobnie Oswald Kunesch właśnie za te walki otrzymał Krzyż Rycerski Leopolda z dekoracją wojenną i mieczami, o czym wzmianki w prasie pojawiły się już we wrześniu 1914. W grudniu na własną prośbę został superarbitrowany i przeniesiony w stan spoczynku. W maju 1915 otrzymał tytuł honorowy FML., a w roku 1916 szlachectwo.
Po wojnie mieszkał w Linzu, gdzie zmarł w roku 1940 i został pochowany na cmentarzu św. Barbary.
https://images92.fotosik.pl/103/c351eb9dba6b3e43med.jpg
https://tng.adler-wien.eu/showmedia.php?mediaID=44896
https://tng.adler-wien.eu/showmedia.php ... r=standard
W okazałym grobowcu pochowani są wszyscy używający predykatu „Burgringen” tj. generał, jego żona Johanna z d. Wimhölzel i córka Johanna, po mężu (ślub w 1924) Karwinsky von Karwin.

Licząc, jak zwykle, na wyrozumiałość Prześwietnej Administracji Forum dodam jeszcze kilka słów o dwóch innych osobach wymienionych na nagrobnych tablicach.
Johann Evangelista Wimhölzel był kupcem, wieloletnim prezydentem Izby Handlowej, burmistrzem Linzu (1885-1894), honorowym obywatelem miasta, a od roku 1899 teściem ówczesnego kapitana w IR. 79 Oswalda Kunescha.

Syn Johanna Evangelisty, Arnold Kajetan Wimhölzel w maju 1914 roku awansowany został do stopnia rotmistrza rezerwy ołomunieckiego LUR. 4, a od początku wojny służył na froncie północnym jako oficer ordynansowy w 106. dywizji piechoty Landsturmu. Na własną prośbę przeszedł potem do służby w pierwszej linii, najpierw w dywizyjnej kawalerii, a potem w piechocie. Na froncie południowym walczył w rejonie Doberdo w trzeciej, czwartej i piątej bitwie nad Isonzo, po czym znów trafił na front północny, gdzie przez trzy miesiące dowodził batalionem w jednym z pułków niemieckich. Po powrocie na front włoski najpierw był oficerem sztabowym, a potem dowódcą batalionu Landwehry podczas dwunastej bitwy nad Isonzo i ofensywy na Piawę. Zginął podczas rozpoznania 17 czerwca 1918 roku na Montello nad Piawą, gdzie w czasach faszystowskich zbudowano jedno z gigantycznych ossariów (Sacrario del Montello). Zwłoki przewieziono do Linzu, a uroczysty pogrzeb odbył się 3 lipca 1918.
Był dwukrotnie odznaczony Krzyżem Zasługi Wojennej 3. klasy z dekoracją wojenną, oraz, w odstępie kilku miesięcy w 1915 roku, obydwoma stopniami Signum Laudis.W roku 1917 otrzymał też niemiecki Krzyż Żelazny 1. klasy (na czele grupy szturmowej przeprowadził atak z użyciem ręcznych granatów na okopy rosyjskie), a dwa lata wcześniej Krzyż Żelazny 2. klasy, za zasługi we wrześniu 1914 roku (zaznaczono, że podczas starcia z sotnią kozacką we wrześniu 1914 roku został pod nim zastrzelony koń). Warto może też wspomnieć, iż w 1915 roku przeznaczył na pierwszą i drugą pożyczkę wojenną 500.000 koron, co było kwotą niebagatelną.

KG
Posty: 758
Rejestracja: 19 maja 2018, 16:16

Re: Wojenne tytuły szlacheckie

Post autor: KG » 31 mar 2019, 07:46

Maximilian Rudolf Maendl był jednym z czterech oficerów wyznania mojżeszowego, którzy podczas wojny otrzymali stopień generalski (GM. Maximilian Maendl, GM. Carl Schwarz, GM. Dr. Leopold Austerlitz, tit.GM. Simon Vogel).
http://www.bildarchivaustria.at/Preview/15578697.jpg

Urodził się w 1860 roku w miejscowości Hořetice (Horatitz), obecnie część Žiželic, mniej więcej w połowie odległości między uzdrowiskami Karlovy Vary i Teplice.
Rodzina przeniosła się do Meranu, gdzie Rosa i Josef Maendl prowadzili pensjonat Erzherzog Rainer. Gdy w 1925 roku w wieku 92 lat zmarła Rosa Maendl w prasie wspominano ją jako zasłużoną dla rozwoju kurortu w Meranie w latach 1876-1900, a oboje wymieniani są jako znaczące osoby pochowane na miejscowym cmentarzu żydowskim.
1 września 1892 roku przy Winkelweg w dzielnicy Obermais otworzony został „Maendelhof”, nowoczesny hotel 1. klasy - 40 pokoi z balkonami i widokiem na góry, łazienka na każdym piętrze, sala dla pań, palarnia, biblioteka, sala bilardowa.
https://images90.fotosik.pl/152/cbef46e3e7a315ecmed.jpg
("Illustrirte Curorte Zeitung", Nr. 15/1892)
https://images90.fotosik.pl/152/96b28f4899ca2ebdmed.jpg
("Fremdenblatt", 2.08.1893)
Koszt pobytu od 4 florenów, czyli od 8 koron za dobę, co podobno teraz odpowiadałoby ponad 80 Euro.
https://www.1133.at/document/view/id/475
Obiekt istnieje nadal, a ulica, mimo zmiany granic państwowych, wciąż ma tę samą nazwę.
https://www.google.com/maps/@46.6641704 ... 312!8i6656
Na początku XX wieku interesy przejął ich syn Markus (Marco), który z czasem kupił też renomowany Hotel Elisabeth w Bad Ausee.

Maximilian Maendl wybrał (a może mu wybrano?) karierę wojskowego, przy czym, co nie było częste, do końca czynnej służby nie zmienił wyznania.
W 1880 roku jako kadet został przydzielony do pułku strzelców tyrolskich, a po dwóch latach przeniesiono go do siedmiogrodzkiego IR.51, w którym służył 28 lat.
W tym czasie napisał historię swojego pułku (Geschichte des K. und K. Infanterie-Regiments Nr. 51), wydaną w Klausenburgu w latach 1897 (tom I) i 1899 (tom II). Jako oficer sztabowy IR. 51 dłuższy czas przebywał też w Wiedniu, gdzie zapamiętano go jako organizatora przedstawień w starym kasynie oficerskim.
Ścieżka awansu była w miarę szybka: 1883 - podporucznik, 1888 – porucznik, 1894 - kapitan 2. klasy, 1896 – kapitan 1.klasy, 1907 major i komendant batalionu.
W 1890 roku 6 miesięcy spędził w Meranie, po czym przywrócono go do służby.
Od maja 1910 roku był w IR.31, rok później awansował na stopień podpułkownika, w 1913 roku trafił do IR.74, a 01.08.1914 został pułkownikiem, wówczas z przydziałem do IR. 102.
W związku ze służbą w różnych rejonach Monarchii posługiwał się nie tylko językiem niemieckim, ale i rumuńskim, a w wystarczającym stopniu także czeskim, węgierskim i serbskim.

Na początku wojny powierzono mu organizację i dowództwo 11. pułku Landsturmu w Jičinie (Ldst.IR.11), z którym ruszył na front północny w składzie 46. dywizji Landwehry (SchD.46).
W 1915 roku w prasie wymieniono działania grupy dowodzonej przez Maximiliana Maendla jako przykład wybitnej przydatności frontowej Landsturmu (walki 22 maja 1915 niedaleko Klimontowa - pod Adamczowicami, po których śladem jest teraz zaniedbany cmentarz wojenny).
2 marca 1916 roku przejął dowództwo 21.Ldst.IBrig., wkrótce przemianowanej na 21.GbgsBrig., a od 8 września 1916 był jej formalnym komendantem. Awans generalski otrzymał 1.11.1917. Była to bardzo długa lista nominacji, obejmująca 99 pułkowników służby czynnej, stąd też odległa data starszeństwa – 2.01.1918.
Ostatnim jego stanowiskiem – od kwietnia 1918 - było dowództwo 111. SchBrig., przy czym pod sam koniec wojny dostał się wraz z brygadą do włoskiej niewoli, z której wrócił na początku 1919 roku. Spensjonowano go 1 września 1919 roku.

W grudniu 1919 zmienił wyznanie na katolickie.

W uznaniu frontowych zasług cesarz nobilitował go, nadając mu predykat„von Bughardt”, czasem mylnie pisany jako „von Burghardt” (decyzja z 31 maja 1916, dyplom z 21 czerwca 1916).
Był oficerem wielokrotnie odznaczonym - Krzyż Rycerski Orderu Żelaznej Korony 2. Klasy, Krzyż Rycerski Orderu Leopolda, Krzyż Rycerski Orderu Żelaznej Korony 3. klasy, Krzyż Zasługi Wojskowej 3 klasy, srebrny i brązowy medal Signum Laudis – wszystkie z dekoracją wojenną i mieczami, a ponadto przyznane przed wojną – Krzyż Zasługi Wojskowej 3. klasy, brązowy medal Signum Laudis, Odznaka za Służbę 2. klasy, Medal Jubileuszowy dla Sił Zbrojnych 1898, Krzyż Jubileuszowy 1908, a także otrzymany w 1899 roku hiszpański Krzyż Rycerski Orderu Izabeli Katolickiej.
https://images89.fotosik.pl/152/b413e2f00020b5cemed.jpg
(zdjęcie zamieszczone w Wiener Bilder z 3.10.1915 w związku z odznaczeniem EKO3KDS)

Po wojnie zajmował się głównie działalnością charytatywną, próbował też sił jako pisarz i współpracownik „Neues Wiener Journal”. Zdaje się, że jego pasją były gazetowe rebusy, gdyż nawet w czasie wojny wysyłał rozwiązania, podając, iż jest „im Felde”.

Zmarł 15.02.1929 w Roquebrunne - Cap Martin na Lazurowym Wybrzeżu (niedaleko Nicei), gdzie chwilowo przebywał w odwiedzinach u córki Loni, która zanim w 1927 roku wyszła za mąż była znaną recytatorką.
Zgodnie z jego wolą zwłoki przetransportowano do Wiednia i 14 maja 1929 roku odbyło się pożegnanie w kaplicy Cmentarza Centralnego, a następnie pogrzebano go w kwaterze 80. Dwa dni później odprawiona została msza żałobna w kościele św. Karola Boromeusza, który był dla niego kościołem parafialnym (mieszkał przy Margarettenstrasse).

https://tng.adler-wien.eu/showmedia.php?mediaID=97994
Na nagrobku oprócz generała wymienieni są także żona Johanna Alice Maendl (1873-1943) i syn Kurt Josef Julius (1896-1943).
Johanna była córką Moritza Rotha z Pilzna, właściciela wytwórni likierów i kupca winnego. Związek małżeński zawarli w 1896.
Kurt Josef Julius urodził się w Wiedniu w 1896. W czasie wojny służył w armii. W prasie można odnaleźć informację o cesarskim rozporządzeniu, potwierdzającym w styczniu 1918 roku stopień podporucznika od 1.11.1916 roku. Kurt, podobno wraz z ojcem, pod koniec wojny dostał się do niewoli włoskiej i przebywał w forcie San Felice w Weronie. Odznaczony został brązowym medalem Signum Laudis i brązowym Medalem Waleczności. W 1934 roku był porucznikiem w stanie spoczynku, a jego nazwisko, podobnie jak i pozostałych członków rodziny, wymieniano w kronikach towarzyskich.
Nagrobek jest symboliczny. W prasie z lat II wojny znaleźć można urzędową informację wiedeńskiego Gestapo o konfiskacie, oczywiście na podstawie prawa, na rzecz Rzeszy Niemieckiej majątku Kurta (29.03.1943) i Johanny (21.06.1943) Maendl. Kurt Maendl został wywieziony do obozu w Terezinie transportem IV/7 (1006 osób, wojnę przetrwało 81), gdzie zginął 15.09.1943. Johanna Maendl również nie przeżyła obozu w Terezinie.


Erwin A. Schmidl w swojej pracy Juden in der k.(u).k. Armee (Eisenstadt, 1989) podaje w dwuzdaniowej notce o Maximilianie Maendlu, iż tytuł szlachecki otrzymał on w związku ze swoimi zasługami podczas obrony przyczółka w Gorycji.
Predykat „von Bughardt” niewątpliwie nawiązuje jednak do walk SchD.46 nad Bugiem pod Sokalem w lipcu 1915 roku.
Szczegółowo walki o Sokal opisał generał August Urbański von Ostrymiecz (Die Geschichte der k. k. 46. Schützendivision), poświęcając im blisko 40 stron i przywołując także relacje innych oficerów.

Autor opracowania, wówczas dowódca 91. SchBrig., której trzon tworzyły cieszyński SchR.31 (Obst. Erwin Fh. von Scholten) i nowosądecki SchR.32 (Obstlt. Karl Schubert), skupia się głównie na działaniach „dzielnych Ślązaków”, niewiele miejsca zostawiając dzielnym sądeczanom. Udział w walkach Ldst.IR. 11 potraktowany jest marginalnie, przy czym spośród dowódców pułku wymieniany jest tylko Obstlt. Julius Kilian, który dowodząc kompaniami 11. i 14. był podporządkowany SchR.31. Drugi batalion działał wspólnie z pułkiem sądeckim i jest całkiem prawdopodobne, że dowodził nim Maximilian Maendl. Jest też prawdopodobne, iż Maendl, żydowski pułkownik, nie jest uwzględniony ze względu na miejsce i czas wydania książki (Berlin 1942, seria Deutsche Tat im Weltkrieg).
Walki o Sokal często wspominane są w różnych opracowaniach (np. w relacjach dotyczących walk IR.4 o miasto i Górę Sokal (254)) jako synonim ciężkich i krwawych zmagań. Poniższy opis oparty jest na książce generała Urbańskiego. Jest też broszura wydana przez drukarnię polową 4. armii Z dni chwały 32. pułku strzelców. Bitwa pod Sokalem lipiec 1915, jednakże niewiele wnosi.

Jednostki 46. dywizji Landwehry (GM. Karl Czapp von Birkenstetten) zostały wycofane z Sandomierszczyzny na początku lipca i przerzucone przez Rzeszów, Przemyśl i Lwów w rejon Sokala, skąd wycofano oddziały niemieckie.
Zadaniem dywizji i całego I korpusu GdK. Karla Kirchbacha było zdobycie i utrzymanie przyczółków na wzgórzach po wschodniej stronie Bugu.
https://images90.fotosik.pl/152/724e822bb73c429bmed.jpg
(August Urbański von Ostrymiecz, Die Geschichte der k. k. 46. Schützendivision)


Pod wieczór 14 lipca pułki 31. i 32. podeszły pod okopy opawskiego SchR.15, po czym o 2.30 przekroczyły ich pozycje, wychodząc na pierwszą linię. Za nimi postępowały oddziały jiczińskiego Ldst.IR. 11 – po jednym batalionie za każdym z pułków. W pół godziny później, po gwałtownej walce, oddziały zajęły linię kolejową i wyparły przeciwnika za Bug, po czym nacierały na Cieląż i Konotopy. Cały czas ostrzeliwani byli przez dobrze do tego przygotowaną artylerię rosyjską. Mimo dużych strat, około 5. rano zajęto Cieląż i Konotopy. Przed sobą żołnierze mieli wzgórza za Bugiem z liniami rosyjskimi ułożonymi ciasno jedna za drugą, z oskrzydlającymi stanowiskami karabinów maszynowych i dobrze wstrzelaną artylerią. Rzeka była mocno wezbrana i tylko w kilku miejscach, silnie ostrzeliwanych, do przejścia w bród.
Rano pułk sądecki, któremu podporządkowano czasławski Ldst.IR.12, zajął Zabuże Sokalskie, rozpoczęto też ostrzał artyleryjski klasztoru Bernardynów, skąd przeciwnik prowadził ogień z karabinów maszynowych. Brygada gen. Urbańskiego, wzmocniona batalionem z SchR.15 z rezerwy dywizji, z trudem kontynuowała atak, przy czym przedłużał się on w rejonie Zabuża, gdyż Ldst.IR.12 dostał się pod wyjątkowo silny ogień artylerii rosyjskiej. Batalion z IR.15 zajął pozycje na lewym skrzydle na drodze Opulko-Zabuże Sokalskie, a o 16.30 w ręce Ślązaków dostał się zachodni skraj Zabuża.
Prawe skrzydło nadal powstrzymywane było przez silny ogień z klasztoru, dlatego też przerzucono tam pół batalionu opawskiego i pod wieczór po ciężkich walkach klasztor zdobyto. O 7. wieczorem większość oddziałów osiągnęła Bug, przy czym cały front pokryty był zmasowanym ogniem artylerii rosyjskiej z panujących nad okolicą wzgórz po wschodniej stronie rzeki. Z nastaniem zmroku zaczęto przygotowania do przeprawy, w czym pomagała własna artyleria (w tym tzw. działa tureckie). Siła artylerii przeciwnika była jednak zaskakująco duża.
W nocy z 15 na 16 lipca pionierzy, wspierani przez kompanie techniczne, przygotowali większą liczbę przepraw, a oddziałowi pułku cieszyńskiego udało się przejść rzekę na wschód od kościoła w Cielążu (woda sięgała powyżej piersi) i zająć błonia.
Przez Bug przeszły też po kładkach 4 kompanie nowosądeckie, natomiast próby sforsowania rzeki przez LdstIR.12 pod Babińcem załamały się pod ogniem artylerii. Oddziały na prawym brzegu Bugu były nieustannie atakowane przez piechotę i ostrzeliwane przez artylerię rosyjską.
Około 5. rano I batalion pułku cieszyńskiego, po nieudanym forsowaniu rzeki na swoim odcinku, przeprawił się pod silnym ogniem pod Cielążem, używając kładki i jednej łodzi.
Wszystkie oddziały na prawym brzegu znajdowały się cały czas pod intensywnym ogniem artyleryjskim, zwłaszcza od strony Skoromochów. Pułkowi sądeckiemu nadal nie udało się zająć nowego terenu.
O godzinie 13. oddziały SchR.31 wzmocnione przez część SchR.32 ruszyły do ataku, jednakże musiały się wycofać. Kolejny atak podjęto o 14.30, ale i ten się załamał, a artyleria rosyjska jeszcze wzmogła ostrzał. Po południu właśnie ofiarą artylerii rosyjskiej padli podchodzący na pozycje żołnierze z batalionu Ldst.IR.11. Drugi z pułków Landsturmu - Ldst.IR.12 - na prawym skrzydle we współdziałaniu z batalionem „Deutschmeistrów” z sąsiedniej 25.ID. doszedł nad Bug, ale rzeki nie przekroczył.
  • Wg wydanej w 1928 roku historii IR. 4, akcję tę przeprowadził 3. batalion IR.4, któremu podporządkowano batalion z Ldst.IR. 12. Grupą dowodził Mjr. Oskar Mayer (w 1916 otrzymał tytuł szlachecki z predykatem „von Bugström”), który około 3. po południu został ranny niedaleko mostu przy klasztorze.
17 lipca, krótko po północy, wojska rosyjskie otworzyły silny ogień na pozycje pułku cieszyńskiego. Doszło do walk wręcz, przy czym jednej z grup rosyjskich udało się podejść z Ilkowic wzdłuż błoń i z zaskoczenia uderzyli na 16. kompanię, biorąc jej większą część do niewoli i zdobywając jeden karabin maszynowy. Również idące na pomoc kompanie 14. i 15. zostały rozbite, a dowódca batalionu i wielu żołnierzy dostało się do niewoli.
  • To w tej sytuacji doszło do walk, w których wyróżnił się odwagą i samodzielnym działaniem Hptm. Karl Neusser (1874-1947), który za to został w 1922 odznaczony Krzyżem Rycerskim Orderu Wojskowego Marii Teresy (promocja nr 189, m.in. wraz z ze Stanisławem Wierońskim i Jerzym Zwierkowskim).
    Hptm. Neusser wraz ze swoją 12. kompanią znajdował się drugiej linii. Jego oddział został odcięty od Bugu, noc była ciemna i deszczowa, jedyna kładka na wysokości Cieląża - zniszczona, a linia telefoniczna łącząca z brygadą – zerwana.
    Karl Neusser z własnej inicjatywy objął dowodzenie, opanował odwrót resztek oddziałów pierwszej linii, po czym wraz ze swoją i z 11. kompanią o 2. w nocy uderzył na Rosjan tak skutecznie, iż odzyskał utracone pozycje, wziął do niewoli 2 oficerów i 89 żołnierzy, a do tego uwolnił pojmanych z 14. i 16. kompanii.
Rosjanie zaprzestali ataków i cofnęli się do poprzednich pozycji. Przez resztę nocy pracowano nad przeprawami, a koło Cieląża zbudowano most tymczasowy.
O 7. rano przeciwnik znowu próbował atakować, tym razem na pozycje sądeczan. Po walkach wręcz, atak został odparty. O 9. rano na odcinku SchR.31 rozpoczęto przygotowanie artyleryjskie z zamiarem ataku piechoty na wzgórza. Grupa GM. Urbańskiego składająca się z SchR.15, 31 i 32 oraz Ldst.IR.11 i 12 miała zdobyć linię wzgórz ○221 -Δ221 – Ilkowice, natomiast w rejonie Zabuża Sokalskiego pozostawiono tylko niewielkie siły, które miały utrzymać dotychczasowe pozycje.
Atak, planowany na 7. wieczorem, z powodu silnego ognia rosyjskiej artylerii, któremu nie mogła się przeciwstawić artyleria własna, przesunięto na godziny nocne.
18 lipca o 1. w nocy III batalion pułku opawskiego dowodzonego przez komendanta pułku Obstlt. Friedricha Bischofbergera przeszedł rzekę, za nim postępował II baon, natomiast IV baon, który dopiero dotarł z prawego skrzydła, został w rezerwie w południowej części Cieląża.
Rosyjska artyleria pokrywała ogniem całe obniżenie Bugu, atakowała też piechota. Szczególnie silne było natarcie na prawe skrzydło pułku sądeckiego, gdzie doszło do walk na bagnety, w których ustąpili żołnierze rosyjscy. SchR.32, mocno wyniszczony w dotychczasowych walkach, wymagał jednak wsparcia, którego w tych okolicznościach nie otrzymał.
Około 3. nad ranem oddziały Bischofbergera pokonały pierwsze przeszkody rosyjskie i najpierw w ogniu na krótki dystans, a potem w walkach na bagnety zajęły rosyjskie pozycje, zmuszając przeciwnika do ucieczki lub poddania się. Wkrótce jednak zostali powstrzymani przez nadchodzące wciąż nowe oddziały rosyjskie. Na prawo od nich pułk cieszyński posuwał się bardzo powoli, nękany ogniem artylerii i piechoty i dopiero włączenie kompanii z pułku opawskiego spowodowało przełamanie pozycji i wzięcie około 300 jeńców.
Bataliony obu pułków śląskich skierowano na wzgórza w Ilkowicach. W zupełnie odsłoniętym terenie straty były bardzo duże. Wsparciem w tej sytuacji były dwie kompanie z Ldst.IR.11. Rano po ciężkiej walce wzięty został folwark Walawka.
Pozycje na wzgórzu w Ilkowicach były silnie bronione, ale zaobserwowano też wycofywanie się wojsk rosyjskich, częściowo w popłochu, w kierunku Świtarzowa. Szturmujące oddziały śląskie wzięły wkrótce 1000 jeńców.
Po kolejnym kontrataku wojsk rosyjskich na Walawkę, który został odparty poprzez wprowadzenie do walki kompanii rezerwowej, nastąpił odwrót przeciwnika. Jednocześnie Ldst.IR.12, dowodzony przez jego komendanta Obstlt. Gustava Schischkę, uderzył na Sokal.
O 7.30 pozycje na wzgórzu Δ221 były w całkowitym posiadaniu Ślązaków, od południa przesuwał się też pułk sądecki, który o 8.45 zajął rosyjskie pozycje na południe od Δ221. O godzinie 9. oddział Obstlt. Schischki, mimo silnego oporu przeciwnika, zajął wschodni skraj Sokala.
Nadal trwały walki o Ilkowice. Po południu oddziały rosyjskie próbowały też odbić część Sokala, ale zostały odparte.
Wojska rosyjskie wznawiały ataki w kolejnych dniach, a front w tym rejonie stał do końca sierpnia (ofensywa na Dubno).

Straty w czasie czterodniowych zmagań były znaczne. W rozkazie dowódcy 1. armii FZM. Paula Puhallo von Brlog mowa jest o zabitych, rannych lub zaginionych 51 oficerach i 2507 żołnierzach, przy czym prawdopodobnie dotyczy to całej 46. dywizji.
Dowodzony przez Obstl. Ernsta von Hennenberg batalion SchR.15, walczący m.in. o folwark Walawka, stracił 51 zabitych, 159 rannych i 44 zaginionych.
Na północ od niego w kierunku Skoromochowa prowadził atak ołomuniecki Schr.13, którego komendantem był Obst. Stefan Majewski.
https://www.archivinformationssystem.at ... 0&SQNZNR=1
Z tego pułku zginęło 7 oficerów i 140 żołnierzy, rannych było odpowiednio 19 i 680, a zaginionych albo w niewoli 1 i 110. W sumie straty wyniosły więc aż 957 ludzi.

Awatar użytkownika
Trotta
Posty: 1445
Rejestracja: 18 maja 2018, 15:19
Lokalizacja: Lublin/dawniej Kraków

Re: Wojenne tytuły szlacheckie

Post autor: Trotta » 31 mar 2019, 15:51

Fantastyczna praca. Jak zwykle. To musi kiedyś drukiem wyjść, zaklinam w imię przenajwyższej służby!
Є в Києві злота брама, На тій брамі синьо-жовта фана!

Awatar użytkownika
DAR
Posty: 439
Rejestracja: 02 cze 2018, 23:05
Kontakt:

Re: Wojenne tytuły szlacheckie

Post autor: DAR » 31 mar 2019, 22:17

Nie pozostaje nic innego jak potwierdzić to co napisała Trotta :!: :)
"Dobre od złego jeden krok dzieli - mówi przysłowie
Więc chyba i złe od dobrego?"

Aleksander Sołżenicyn Archipelag Gułag

Awatar użytkownika
Ursi
Posty: 863
Rejestracja: 18 maja 2018, 16:57
Kontakt:

Re: Wojenne tytuły szlacheckie

Post autor: Ursi » 01 kwie 2019, 10:39

KG, może przyjmiesz zaproszenie do opublikowania tego tekstu z przygotowywanym właśnie Biuletynie forum? Z fotkami przy tekście będzie pięknie wyglądał ;)
Sicher jest sicher, powiedział Mannlicher i zrobił szperklapę.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości